Na pierwszym piętrze starego budynku przy Górniczej do dziś widać ślady tego co się rozegrało. Drzwi oklejone policyjnymi plombami. Schody z zaschniętymi plamami krwi. Puste papierowe opakowania po bandażach i gazach.
Pan Gienek jeden z sąsiadów opowiada, że kobieta wybiegła na klatkę schodową. Próbowała wspinać się na drugie piętro szukając pomocy. Miała gardło poranione nożem. Straciła siły. Usiadła na schodach. Chłopcy - mieszkający obok pana Gienka - szli akurat po schodach na dół. To oni wezwali policję i pogotowie.
Sąsiad mówi, że jeszcze z dwie godziny leżała w karetce a lekarze próbowali ją ratować. Nie udało się. Podejrzany uciekł z miejsca zdarzenia. Ale – jak się dowiadujemy – po kilku godzinach sam oddał się w ręce policji. Jest aresztowany pod zarzutem morderstwa. Nasz rozmówca z Górniczej mówi, że pani Elżbieta mieszkała sama. Siostrzeniec? - Nigdy go tu nie widziałem. Może raz dawno temu – mówi pan Gienek.
Nieoficjalnie dotarły do nas informacje, że do zbrodni dojść mogło na tle seksualnym. W prokuraturze potwierdzają, że taki wątek sprawy jest badany.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?