Rywalizację jako pierwsi rozpoczęli biegacze w kategorii Machine na dystansie 12 km, do pokonania mieli 50 przeszkód. Niektórzy już po rozgrzewce nie wiedzieli, jak się nazywają. Ale to dopiero początek! Co pół godziny startuje kolejna fala, czyli grupa biegaczy z określonym kolorem opaski. Następnie przewidziano starty zawodników na dystansie 6 km (Warrior, 30 przeszkód) i 3 km (Starter, 15 przeszkód).
Mimo tego, że zawodnicy podzieleni byli na grupy, na niektórych przeszkodach i tak trzeba było czekać w kolejce. Do tego uczestnicy poprzedniej edycji zdążyli się już przyzwyczaić. Dlatego warto wyluzować i postawić na dobrą zabawę: dać z siebie wszystko, ale nie przejmować się wynikiem i tym, że czekamy w ogonku na swoją kolej. W Survival Race chodzi też o wzajemną pomoc. Pomagają i panowie, i panie. Podają sobie wzajemnie ręce, podsadzają się na przeszkody, wciągają na nie i dopingują. O to chodzi w tej całej zabawie: by grać fair. Tym, którzy skracają dystans mówimy nie.
Trasa prowadziła w tym roku odwrotnie niż w ubiegłym: zawodnicy najpierw biegli po piasku i dookoła Morskiego Oka, następnie wałami, Kilimandżaro, terenami AWF, poligonem paintballowym i z powrotem na kąpielisko. 12 kilometrów minęło bardzo szybko.
Kilka podpowiedzi z perspektywy uczestniczki? Warto wziąć rękawiczki, choć szybko staną się mokre i brudne od błota. Skacząc na wielką poduchę pamiętajcie, by lądować na pupie (skok na nogi może skończyć się uderzeniem kolanami w klatkę piersiową). Między paintballowymi przeszkodami uważajcie na ludzi z... karabinami. Znaleźli się tacy, którzy pokonali małpi gaj (monkey bar) wspinając się na górę, a nie wisząc na rękach – to także sposób. Spacerując po linie nad wodą można spróbować trzymać górną linkę za plecami. A poza tym – uważajcie, gdzie stawiacie stopy i po prostu dobrze się bawcie.
Po biegu medale, gratulacje, ukłony, szybkie pamiątkowe zdjęcie i można już pić zimne piwko (bezalkoholowe, rozdawane na mecie). Potem szybka toaleta. Jak na prawdziwych survivalowców przystało, uczestnicy muszą się zmierzyć z zimnym prysznicem na dworze, jeśli chcą po biegu wyglądać jak ludzie.
Na Morskim Oku zabawa trwa i jest otwarta dla każdego, kto chce przyjść i pokibicować (zapisy na sam bieg już zamknięte). Można się zmierzyć z innymi na rękę czy w podciąganiu się na drążku. Na panów czekają zestawy kosmetyków. Są także food trucki: zjemy tam gofry i hamburgery. Tym, którzy już przebiegli cały dystans gratulujemy. Widzimy się za rok!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?