Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk - Zagłębie 0:2. Butelki poleciały w stronę piłkarzy

Jakub Guder, TVN24XNEWS, JEW
Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin 0:2
Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin 0:2 Pawel Relikowski / Polska Press
Nareszcie chyba doczekaliśmy się w naszym regionie drużyny piłkarskiej budowanej z rozsądkiem, z wizją, która inwestuje w swoją młodzież, a jednocześnie gra na nowoczesnym stadionie. To Zagłębie Lubin, które w sobotę zasłużenie wygrało we Wrocławiu ze Śląskiem 2:0. Śląskiem chaotycznym, ze słabym bramkarzem i bez inwencji.

ŚLĄSK WROCŁAW - ZAGŁĘBIE LUBIN NA ŻYWO, RELACJA ONLINE, LIVE STREAM

Romuald Szukiełowicz kolejny już raz musiał lepić skład. Tuż przed spotkaniem wypadli mu bowiem Andras Gosztonyi i Peter Grajciar. Z powodu kartek nie mogli zagrać Marcel Gecov oraz Piotr Celeban. To właśnie brak tego ostatniego był najbardziej widoczny. Zanim jednak można było ocenić, kto tego dnia jest w jakiej dyspozycji, to WKS przegrywał już 0:1.

Niestety – bo piszemy to bez satysfakcji – ale po raz kolejny w tym sezonie katastrofalny błąd popełnił Mariusz Pawełek, który w 2 min. wybił piłkę prosto pod nogi Łukasza Piątka, a ten wpakował mu ją do siatki strzałem sprzed pola karnego. Nie chcemy się znęcać nad doświadczonym bramkarzem, ale gdy tak fatalnie się myli, to mamy zwyczajnie wrażenie, że jego czas minął. W poprzednim sezonie grał równo, poprawnie. W tym nie ma właściwie spotkania, by nie wykonał jakiegoś nerwowego ruchu, nie mówiąc już o zawalonych bramkach. Teraz działacze WKS-u i trener Szukiełowicz mogą sobie tylko pluć w brodę, że zimą nie sprowadzili jednak innego golkipera.

Efektowna oprawa meczu Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin

Można wobec tego powiedzieć, że mecz zaczęliśmy od stanu 0:1. Trzeba było gonić, ale nie minął kwadrans, a goście strzelili drugiego gola. Tym razem ze skrzydła dośrodkował Djordje Cotra, a niezdecydowanie stoperów wykorzystał wychowanek Miedziowych Jarosław Kubicki i było 2:0. Warto zaznaczyć, że akcja rozpoczęła się od rzutu rożnego… dla Śląska.

Wrocławianie nie mieli pomysłu, jak zagrozić bramce Martina Polacka. Miotali się w środku pola, wrzucali piłkę ze skrzydeł, ale tam zgarniali ją wysocy stoperzy. Raz udało się oddać strzał Kamilowi Bilińskiemu, ale jego uderzenie głową poszybowało obok słupka. Niewidoczny był Riota Morioka, bez pomysłu dryblował Jacek Kiełb. Zagłębie tymczasem spokojnie i konsekwentnie czekało na swoją szansę.

W tym czasie na trybunach trwał festiwal wzajemnych bluzgów. Uszy bolały. Kibice Śląska – tak jak zapowiadali – przygotowali świetną oprawę: kilka kartoniad oraz sektorówkę z żołnierzem wyklętym Mieczysławem Dzimieszkiewiczem „Rojem”. Niestety okrasili to sporą ilością rac i petard hukowych. Na początku drugiej połowy dołączyli do nich kibice Zagłębia, którzy też zadymili stadion. Finansowe kary są pewne, ale nie zdziwimy się też, jeśli policja będzie wnioskowała do wojewody o zamknięcie któregoś z sektorów czy nawet całego stadionu.

W drugiej połowie miejscowi fani cały czas czekali na… pierwszy celny strzał Śląska. Zagłębie tymczasem grało coraz swobodniej. Niektóre akcje piłkarzy Piotra Stokowca mogły się podobać – był w nich pomysł, szybka wymiana piłki zakończona strzałem. Szukiełowicz już w przerwie ściągnął Moriokę i wprowadził Dudu (Brazylijczyk mógł wejść tylko za któregoś z trójki Morioka, Dvali, Tyszczenko. Inaczej na boisku byłoby czterech zawodników spoza Unii Europejskiej, co jest zabronione), ale nic to nie dało. Polacka sprawdził wreszcie Pich, ale Słowak obronił.

Szukiełowicz praktycznie nie miał pola manewru, bo na ławce rezerwowych zostali mu Kaczmarek, Żytek, Zieliński, Ostrowski i Dankowski. Żaden z nich nie jest piłkarzem, który mógłby odmienić losy meczu.

Tuż przed ostatnim gwizdkiem rzecz bez precedensu zrobili pseudokibice Śląska, którzy odpalili fajerwerki – takie jak na Nowy Rok. Strzelali nimi nad murawę. Jedna z petard hukowych wylądowała w polu bramkowym Mariusza Pawełka.

Chwilę potem sędzia Tomasz Musiał zagwizdał po raz ostatni i w tym momencie kibice ryknęli: „Szukiełowicz – wyp...!”. Piłkarze Śląska chcieli podejść do kibiców, ale ci zaczęli rzucać w nich butelkami. Na boisko weszła ochrona w pełnym rynsztunku i oddzieliła zdenerwowanych fanów od zawodników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo

Materiał oryginalny: Śląsk - Zagłębie 0:2. Butelki poleciały w stronę piłkarzy - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska