- Mieli na sobie ubrania przypominające policyjne kurtki i czapki. Posługiwali się też bronią lub przedmiotami przypominającymi broń - wyjaśnia Rutkowski.
63-latek został wówczas zakuty w kajdanki i posadzony na krześle, a bandyci zaczęli przeszukanie. Według poszkodowanego ukradli aż 125 tysięcy funtów, które znajdowały się w szufladzie. Przy grzebaniu w szafie nie zauważyli lub celowo nie wzięli stamtąd 500 tysięcy złotych.
To znacznie więcej niż sumy, o jakich mowa była tuż po napadzie. Wtedy wałbrzyska policja informowała o 5 tysiącach funtów. Obecnie dochodzenie w sprawie napadu prowadzi Komenda Wojewódzka Policji we Wrocławiu i Centralne Biuro Śledcze.
Krzysztof Rutkowski wyjaśnia, że wysokość kwot nie powinna zaskakiwać. Często bowiem bywa, że w pozornie bogatych willach nie mają pieniędzy na zapłacenie za prąd, a w skromnych mieszkaniach przetrzymywane są miliony.
- W tym przypadku pieniądze były trzymane w domu, do tzw. szybkiej transakcji. Chodziło bowiem o interesy. Handel pomiędzy Polską a Wielką Brytanią - wyjaśnia detektyw Rutkowski.
Dostał zlecenie nie bezpośrednio od pokrzywdzonych, ale od ludzi kooperujących z nimi.
Nie wiadomo, jakie informacje i zamiary mają bandyci, którzy są przecież na wolności. Dodaje, że zdarzenie z 2 lutego nie było przypadkowe. Ma trochę informacji, ale części z nich nie chce ujawniać.
Wyjaśnia, że być może ktoś zauważył, że np. jego sąsiedzi o d 2 lutego stali się bogatszymi ludźmi i żyją wystawniej. Informacje mogą mieć też żony lub partnerki bandytów.
- Biuro Rutkowski wyznaczyło nagrodę, 10 tysięcy euro, za wskazanie osób, które brały bezpośrednio udział w tym napadzie - mówi Krzysztof Rutkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?