Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces architektów. Przestępcy czy ofiary prowokacji?

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Architekci rok temu zostali uniewinnienie. Ale Sąd Apelacyjny kazał powtórzyć proces.
Architekci rok temu zostali uniewinnienie. Ale Sąd Apelacyjny kazał powtórzyć proces. Paweł Relikowski
Wrocławska afera Rywina, czy nielegalna tajna akcja CBA, której ofiarami padli dwaj architekci? W środę zakończył się proces w tej sprawie, w której prokuratura zarzuca architektom powoływanie się na korupcyjne układy w magistracie i oszustwo.

Oferowali sprzedaż uchwały Rady Miejskiej za łapówkę. Chodziło o taką zmianę planów zagospodarowania przestrzennego, żeby na gruncie przy ul. Melioranckiej (to blisko autostradowej obwodnicy) można było budować mieszkania. Wpadli w grudniu 2007 r. po tajnej akcji CBA. Do dziś nie zapadł prawomocny wyrok w tej sprawie.

Oskarżeni to Dariusz D. i Mariusz K. Pierwszy był szefem wrocławskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów, a drugi jego wspólnikiem. Razem prowadzili firmę. Oskarżenie żąda dla nich po 4 lata więzienia.

Obrona uważa, że są niewinni, bo padli ofiarą nielegalnych działań CBA i współpracującego z nim biznesmena. Wszystkie dowody - podsłuchy, nagrania spotkań - są więc nielegalne i nie można brać ich pod uwagę - przekonywali obrońcy oskarżonych.

Tymczasem oskarżenie domaga się też gigantycznych grzywien. Dariusz D. miałby zapłacić 210 tys. zł. a Mariusz K. dwa razy więcej.

Główny bohater tej historii to Jerzy Woźniak. Przedsiębiorca wynajęty do załatwienia sprawy gruntu przy Melioranckiej przez jego właściciela. Do tego ostatniego zgłosiły się osoby zainteresowane kupnem, ale pod warunkiem, że dałoby się tam postawić mieszkania. A prawo na to nie zezwalało. Woźniak w 2007 r. skontaktował się z architektami.

Tu zaczyna się spór między oskarżeniem a obroną. Obrońcy przekonywali sąd, że wcześniej - zanim poznał architektów - był w kontakcie z agentami CBA. On sam, a także prokuratura twierdzą, że najpierw zaczął rozmawiać z architektami. Dopiero gdy ci powiedzieli, że sprawę da się załatwić za łapówkę, Woźniak zgłosił się do CBA, a potem zgodził współpracować z agentami.

Podsłuchiwano architektów od października 2007 r. Obrona przekonuje, że zgodę na podsłuch wyłudzono przekazując sądowi nierzetelne informacje. Nagrywano na kamery spotkania Woźniaka z oskarżonymi w prywatnych mieszkaniach czy biurach. Ale - dowodzi obrona - CBA zgodnie z ustawą, może nagrywać tylko w miejscach publicznych.

No i najważniejsza teza obrony: to Woźniak kusił architektów. Namawiał, by załatwić sprawę przy pomocy łapówki. A współpracownik tajnej służby podczas takiej akcji musi być bierny. Kusił ich kilka miesięcy, aż w końcu wzięli.

Obrona przekonuje też, że Woźniak, jako główny świadek oskarżenia, jest niewiarygodny. - Jak ich tak namawiałem na łapówkę, to dlaczego oni nie poszli do CBA i nie donieśli na mnie - pytał w sądzie Jerzy Woźniak.

Dla prokuratury istotnym argumentem są wyjaśnienia oskarżonych. W grudniu 2007 wzięli 200 tys. zł. Pierwszą ratę łapówki. Zaraz potem ich zatrzymano. Na przesłuchaniach przyznali się. Przekonywali, że nie chcieli dać łapówki, tylko oszukać Woźniaka. Na początku procesu rozważano nawet dobrowolne poddanie się karze. Ostatecznie architekci odwołali przyznanie się do winy.

W ubiegłym roku zostali uniewinnieni, ale latem wrocławski Sąd Apelacyjny uchylił wyrok i nakazał powtórzenie procesu. Kolejny wyrok zapadnie za tydzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska