Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto zabrania parkować, biznes pada

Weronika Skupin
Na Kazimierza Wielkiego o przechodnia trudno, nie mówiąc o kierowcy, bo nie ma gdzie stanąć
Na Kazimierza Wielkiego o przechodnia trudno, nie mówiąc o kierowcy, bo nie ma gdzie stanąć Pawel Relikowski / Polska Press
Kazimierza Wielkiego, Nowowiejska, Włodkowica, Curie-Skłodowskiej, Piłsudskiego - przy tych ulicach uniemożliwiono lub mocno ograniczono parkowanie. Sklepikarze i właściciele punktów usługowych są załamani. Powtarzają, że będą zamykać interes. Jaka jest skala problemu?

Sześć lokali do wzięcia czeka na ul. Kazimierza Wielkiego, między Zamkową a Świdnicką. Przechodniów jest niewielu, kilka osób na minutę. Do znajdujących się tam lokali mało kto zagląda.

Mateusz Siarka, właściciel salonu fryzjerskiego „Kolor, Cięcie i Upięcie” przy Kazimierza Wielkiego, prowadził kiedyś obok sklep z artykułami wyposażenia wnętrz. Nie było klientów, nikt tam nie zaglądał. Sklep upadł. Wcześniej były tutaj sklepy z ubraniami, butami, potem dekoracjami. Na sklepie z zabawkami i grami do wypożyczenia, który jeszcze niedawno działał, są teraz napisy: „wynajmę” „sprzedam” i numer telefonu.

Dzwonimy. Pośrednik handlu nieruchomościami Marek Torończak mówi, że przyczyna jest dla niego jasna - miejsca parkingowe zostały zlikwidowane i obowiązuje zakaz postoju. Lokal, o który pytamy, może sprzedać od ręki.

Właściciele interesów, które jeszcze działają, podają te same przyczyny fiaska. - Kiedyś więcej osób zatrzymywało się tu, zjeżdżając z ulicy. Teraz jest inaczej. My się utrzymaliśmy, bo bazujemy na innym typie klienta. Panie przychodzą do nas specjalnie, po umówieniu się na wizytę - wyjaśnia Beata Pohl z Instytutu Babor.

Kaczki "parkują" zamiast aut

Przy Nowowiejskiej upadł salon fryzjerski. Obok banku działał sklep spożywczy - jego też już nie ma. Kojarzymy fakty - po remoncie wytyczono drogę rowerową i o połowę ograniczono liczbę miejsc parkingowych (zniknęło ich 30). Klienci nie mają się gdzie zatrzymać.

Tomasz Szkudlarek z Delikatesów przy Nowowiejskiej ma obroty niższe o 30 proc. Byłoby jeszcze gorzej, ale konkurencyjny sklep spożywczy upadł szybciej. Za chwilę jednak może nie być żadnego spożywczego w całej okolicy. Pan Tomasz już wielokrotnie dawał ogłoszenia, że sprzeda lub wynajmie swój sklep. Opowiada, że kiedyś klienci przyjeżdżali nawet z Biskupina po ręcznie pakowane bomboniery.

- Dziś kierowcy nie mają gdzie stanąć. Miejsc jest niewiele i są pozajmowane przez mieszkańców, bo ci przecież muszą gdzieś zostawić auta. Podwórka są nieutwardzone. Po deszczu w kałużach pływały kaczki z sąsiedniego parku Tołpy - opowiada Tomasz Szkudlarek. - Chodnik u zbiegu Górnickiego i Nowowiejskiej jest szeroki, można tam wytyczyć cztery miejsca, ale został odgrodzony słupkami. A naprzeciwko wytyczono ścieżkę rowerową. Można było ją zrobić węższą i dać więcej miejsca samochodom - dodaje. Tak się jednak nie stało.

- Jeśli prezydent Dutkiewicz myślał, że zmusi tym ludzi, aby przesiedli się do tramwaju, to był w błędzie. Jestem zaskoczony zmianami. Gdybym wiedział o tych planach, zebrałbym ludzi i głośno byśmy protestowali - podsumowuje Szkudlarek.

Kierowca niemile widziany

Dorota Sawicka od dwóch miesięcy prowadzi restaurację Krakowski Kumpir przy Nowowiejskiej. - Spodziewałam się większego zainteresowania klientów - przyznaje.

Poprzednio był tu sklep monopolowy, ale upadł. - Temu panu problemy zaczęły się, gdy rozpoczęła się przebudowa ulicy. Gdy postawili tu zakaz parkowania, musiał zamknąć interes. No i przesunęli przystanek MPK.

Curie-Skłodowskiej - tu także był remont. Uporządkowano parkowanie, nie wszystkie miejsca zniknęły, ale w zeszłym roku poszerzono tam strefę płatnego parkowania, a zainteresowanie kierowców tym rejonem spadło właściwie do zera.

Tamtejsze restauracje i piekarnie prosperują tylko dzięki studentom, a apteki - pobliskiemu szpitalowi. Gdyby nie to, musiałyby się zamknąć z powodu braku miejsc postojowych. - Jeśli ktoś przyjeżdża samochodem po zamówienie, to często prosi nas o pośpiech, bo stanął „na zakazie” i nie może długo czekać - mówią nam w Mc Fala-fel.

Do sklepu elektronicznego Hescomp przychodzi 80 proc. mniej klientów przez problemy z parkowaniem. Jeszcze działa, ale tylko i wyłącznie dzięki zamówieniom przez internet.

Na Włodkowica parkować można tylko na części ulicy. Wprowadzono kolejne ograniczenia w związku z remontem budynku - zajęto część pasa.

Krystyna Tanecka-Bonert, właścicielka sklepu oświetleniowego, przyznaje, że organizacja ruchu dla kierowców to tu największy problem. - Miejsca postojowe są bardzo ważne. Jest ich za mało, często ktoś wbiega do sklepu tylko na chwilę, bo stanął gdzieś, gdzie nie powinien - opowiada właścicielka. - Swoje zrobiła też zmiana organizacji ruchu i to, że nie można skręcić z Krupniczej we Włodkowica. Ludzie wybierają inny sklep, bo musieliby robić długi objazd – wyjaśnia.

Wśród krytyków polityki magistratu jest Bogdan Zdrojewski, były prezydent Wrocławia. Tłumaczył on w naszej gazecie: „We Wrocławiu można pogodzić interesy kierowców, pieszych i rowerzystów. Tymczasem kierowca we Wrocławiu jest niemile widziany. Warto zadać sobie pytanie, kim jest ten kierowca-intruz? Przecież to nie turysta. W większości przypadków to wrocławianin, prowadzący działalność w oparciu o samochód. To ważny podatnik”.

Biuro Rozwoju Wrocławia w teorii dba o zrównoważony postęp w mieście. Dlatego urzędnicy powinni chyba jeszcze raz przeanalizować wszystkie skutki swych posunięć. Bo opisywany problem nie ma małej skali, to potwierdzona nam przez wiele osób tendencja. I niech przestrogą będzie los ul. Piłsudskiego. Od dawna straszą tu lokale z pustymi witrynami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska