Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lokatorzy ze Ślicznej proszę prezydenta: Odkup nas od prywaciarza!

Marcin Rybak
Marcin Rybak
.
. Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Lokatorzy sprzedanych przed laty w prywatne ręce mieszkań zakładowych chcą, żeby magistrat wspólnie ze Skarbem Państwa odkupili ich od prywaciarzy. - Wtedy skończy się ich piekło - mówi Łukasz Szeląg ze Stowarzyszenia Akcja Lokatorska. - Eksmisje, nielegalne podwyżki czynszów, nękanie – opowiada.

Przedstawiciele lokatorów kamienic z ulicy Ślicznej i Zaułka Rogozińskiego we Wrocławiu złożyli w piątek list do prezydenta Rafała Dutkiewicza. Kamienica przy Ślicznej to najbardziej znany przykład problemu, o którym mowa. To wielki, dziesięciopiętrowy blok budowany w latach 70. Na jego postawienie składały się różne wrocławskie przedsiębiorstwa. Ale zawiadywała nim Fabryka Wagonów Pafawag. To były jej zakładowe mieszkania. W 1999 r. cały budynek kupiło trzech wrocławskich biznesmenów. Razem z mieszkającymi tam kolatorami. Z ich punktu widzenia to była nielegalna, dzika prywatyzacja.

Ludzie protestowali, zawiadamiali prokuraturę. Choćby dlatego, że to najpierw im powinno się zaoferować te mieszkania. Od lat nic nie wskórali. Tymczasem ich mieszkania – wraz z lokatorami - przechodziły z jednych prywatnych rąk w inne. - Dziś tych właścicieli jest już chyba z trzynastu – opowiada Longin Nawrocki jeden z lokatorów na Ślicznej.

- Kiedy ten blok był budowany, fabryka odciągała nam z pensji 3 procent na fundusz mieszkaniowy. Potem jak się wprowadzaliśmy wpłacaliśmy kaucje. A jak budynek poszedł w prywatne ręce to wszystko przepadło – opowiada dziennikarzom.

Efekt? Właściciel mieszkania, w którym mieszka Irena Brzozowska, wypowiedział jej umowę najmu. Oświadczył, że sam chce zamieszkać. A to schorowana emerytka. Nie ma pieniędzy. Właściciel podniósł jej czynsz z 462 złotych do tysiąca. - Zostałoby mi 300 złotych na życie i na leki – mówi. - Nie płacę, bo nie mam.

- W sądzie jest już sprawa o jej eksmisję - mówi Łukasz Szeląg z Akcji Lokatorskiej. – Na Ślicznej jest trzynaście procesów eksmisyjnych.

„Wiele osób zostało wyrzuconych, niejednokrotnie nielegalnie, ze swoich mieszkań, wielu nie wytrzymało nękania i stresu, które skutkowały pogorszeniem stanu zdrowia niejednokrotnie śmiercią lokatorów” - czytamy w liście do prezydenta Dutkiewicza.

Sprywatyzowani w 1999 lokatorzy spotykali się już z wojewodą Pawłem Hreniakiem. Chcieli powołania we Wrocławiu komisji na wzór tej, która zajmuje się reprywatyzacją warszawskich kamienic. Chcieli żeby taka sama komisja, wyposażona w takie same uprawnienia jak ta warszawska, zbadała wrocławską dzika prywatyzację.

Napisali list do marszałka Sejmu. Ten przekazał go prokuraturze. Kilka dni temu złożyli pierwsze zeznania i czekają na decyzję czy będzie wszczęte śledztwo. Czego miałoby dotyczyć? - A choćby nękania lokatorów przez lata – mówi Łukasz Szeląg.

Skąd pomysł, żeby odkupić ich od prywaciarzy? - Są przepisy, które to umożliwiają. Skarb Państwa zwraca 30 procent kosztów transakcji. Ale niedługo Sejm ma zmienić prawo i kwotę dofinansowania podnieść do 50 procent. Gdyby do takich transakcji doszło dawne zakładowe budynki, które stały się przedmiotem dzikiej prywatyzacji, stałyby się budynkami komunalnymi. - To jest moje marzenie – mówi Irena Brzozowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska