Hałaczkiewicz jest działaczem ugrupowania Bezpartyjni Samorządowcy. Był kandydatem na burmistrza Bielawy. Mieszka na wrocławskim Ołtaszynie. Tutaj też wydarzyła się cała historia. Nieszczęsne koty to Miłka i Lulu. Sąsiad Hałaczkiewicza skarżył się, że rzeczone zwierzęta przechodzą na jego posesję, zanieczyszczają a na dodatek wyjadają karasie z oczka wodnego.
Patryk Hałaczkiewicz – w imieniu swoich kotów – szedł w zaparte. Przekonywał, że Straż Miejska nic na nie nie ma. Ani jednego dowodu, że to one wyjadają karasie. W czerwcu Są Rejonowy Śródmieście uznał jednak, że polityk jest winy. Nie dopilnował swoich zwierząt a te bardzo często były widywane na posesji sąsiada. Ukarał go naganą. Najłagodniejszą karą z wykroczenie.
Hałaczkiewicz odwołał się od tego wyroku. Sprawą zajął się więc Sąd Okręgowy. Decyzję o winie Hałaczkiewicza (a co za tym idzie jego kotów)podtrzymał. Ale orzekł, że rezygnuje z ukarania obwinionego o wykroczenie. Najwyższa możliwa kara, jaka mogła go spotkać zgodnie z kodeksem wykroczeń to 250 zł mandatu. Według danych, jakie znaleźliśmy w internecie, to mniej więcej równowartość trzech czternastokilogramowych opakowań popularnej karmy dla kotów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?