Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jaś potrzebuje miliona, żeby żyć. Pomożesz?

Adriana Boruszewska
Adriana Boruszewska
300 tys. złotych muszą w trzy miesiące zebrać rodzice Jasia na pierwszą operację syna w Bostonie.
300 tys. złotych muszą w trzy miesiące zebrać rodzice Jasia na pierwszą operację syna w Bostonie. Fot. Fundacja Siepomaga
Najpierw diagnoza o rzadkiej wadzie serca, potem wiadomość o niewydolnym szpiku kostnym i przeszczep. To wszystko w zaledwie kilka miesięcy od narodzin. Niespełna półtoraroczny Jaś Kłaczek z Wrocławia czeka na dwuetapową operację serca w USA. Za milion złotych.

16-miesięczny Jasiek to twardziel, jak podkreślają rodzice chłopca. - Gdy go nic nie boli, jest zawsze uśmiechnięty. To strasznie żywotny chłopiec - mówi nam ojciec Jasia, Paweł Kłaczek.

Jaśkowi jednak w życiu jest pod górkę, mimo iż nie ma jeszcze dwóch lat. Tuż przed narodzinami zdiagnozowano u niego skomplikowaną wadę serca - skorygowane przełożenie wielkich pni tętniczych, niedomykalność zastawki i napady częstoskurczy nadkomorowych. - Dowiedzieliśmy się o chorobie, gdy żona była już w zaawansowanej ciąży. Jasiek urodził się w lipcu 2015 roku. Niestety już w listopadzie trafiliśmy do Przylądka Nadziei, ze względu na małą ilość płytek we krwi syna - wyjaśnia pan Paweł.

Poważna wada serca zeszła na drugi plan, a operacja okazała się niemożliwa do przeprowadzenia, gdyż w lutym 2016 roku u Jaśka zdiagnozowano aplazję szpiku (szpik chłopca był niewydolny). Pan Paweł podkreśla, że rozpoznanie choroby trwało długo. - Dopiero po trzeciej czy czwartej punkcji okazało się, że Jasiek będzie potrzebował przeszczepu. To był dla nas szok! Mieliśmy być w szpitalu dwa dni, a zostaliśmy 10 miesięcy.

Przeszczep odbył się 21 kwietnia, jednak chłopiec dopiero w czerwcu wyszedł do domu. - Pierwszy raz od prawie roku mogliśmy go zabrać do domu. Jasiek nie potrafił się przyzwyczaić. Na początku bardzo płakał, bo dla niego domem był szpital - opowiada ojciec Jaśka.

Pobyt w domu nie trwał długo. Od kwietnia chłopiec trafiał do szpitali (na oddział kardiologiczny i do Przylądka Nadziei) pięć razy. Obecnie znów jest w szpitalu - na kardiologii. Z powodu częstoskurczu.

Jedynym ratunkiem dla Jasia jest dwuetapowa operacja w bostońskim szpitalu dziecięcym. Łączny koszt to milion złotych. Pierwszy etap to tzw. banding, czyli zwężenie pnia tętnicy opaską, pozwalającą opanować niewydolność krążenia, by nie dopuścić do rozwoju i utrwalenia nadciśnienia płucnego. - Teraz zbieramy na pierwszy etap operacji, który kosztuje 300 tys. złotych. Otrzymaliśmy już kwalifikację w szpitalu w Bostonie. Pieniądze trzeba zebrać w trzy miesiące, gdyż operację wykonuje się tylko u dzieci do drugiego roku życia - apeluje o pomoc Paweł Kłaczek i dodaje, że średnio po roku jego syn będzie poddany drugiej operacji, która kosztuje ponad 600 tys. złotych.

Operacja w Stanach Zjednoczonych to dla Jaśka jedyna deska ratunku. W Polsce ani w Europie takie zabiegi nie są wykonywane. - Słyszeliśmy, że ktoś przeprowadził takie operacje w Europie, ale pacjentami były małe dzieci, do pierwszego roku życia. Jasiek się nie kwalifikował, bo miał przeszczep szpiku- podkreśla pan Paweł. - Operacja to jedyna nadzieja, bo serce syna robi się coraz bardziej niewydolne.

Jaśkowi można pomóc, przelewając pieniądze internetowo KLIKNIJ , SMS-owo (SMS o treści: S5075 na numer 72365) lub w tradycyjny sposób na konto:
Fundacja Siepomaga
ul. 27 Grudnia 9A/14,61-737 Poznań
Bank BPH:65 1060 0076 0000 3380 0013 1425
Tytułem:5075 Jan Kłaczek darowizna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jaś potrzebuje miliona, żeby żyć. Pomożesz? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska