Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gang zmuszał chłopców do prostytucji w Niemczech

Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Marcin Rybak, Polska Press
Przed wrocławskim Sądem Okręgowym stanie czterech mężczyzn oskarżonych o handel żywym towarem. Mieli sprzedawać chłopców z Polski do agencji towarzyskiej w Niemczech. Tadeusz L., Mariusz M., Piotr C. i Artur P. mieli tworzyć gang. Grozi im do 10 lat więzienia.

Chłopcy z Wrocławia i Poznania sprzedawani byli organizatorowi seksbiznesu dla gejów w Essen w Niemczech przez polsko-niemiecki gang. Akt oskarżenia dotyczący czterech jego członków trafił właśnie do wrocławskiego sądu. Pokrzywdzonych jest dwudziestu młodych mężczyzn. Niektórzy jechali dobrowolnie. Inni byli zwabiani podstępem, bici i zastraszani. Zarabiali niewiele albo nic. Robiono im nagie zdjęcia, publikowane na portalach dla gejów. Jechali, bo byli w trudnej sytuacji i potrzebowali pieniędzy. Bywało, że nie mieli nawet 18 lat. „Wyrzucimy cię nagiego na ulicę” - usłyszał jeden z nich, gdy nie chciał się zgodzić na świadczenie usług seksualnych. Któryś z chłopców, gdy się dowiedział, że mają mu zrobić nagie zdjęcia, rozpłakał się, a wtedy dostał w twarz od gangstera. Agencją dla gejów w Essen i jej szefem Hansem M. wrocławska prokuratura zajmuje się od lat. Ale Hans wciąż jest nieuchwytny, choć niedawno sąd skazał już kilku jego wspólników.

Akt oskarżenia po latach

Oto historie pokrzywdzonych chłopców. Wszystko działo się w latach 2002-2006. Ale dopiero teraz akt oskarżenia - i to nie wobec wszystkich zamieszanych w tę sprawę - trafił do sądu.

Paweł miał 16 lat, gdy poznał Tadeusza L. pseudonim Tabaza. Dziś Tadeusz to główny oskarżony. Zdaniem śledczych z Wrocławia, jeden z szefów gangu handlarzy chłopcami.

Pawła poznał w parku koło Panoramy Racławickiej. Często bywał tutaj, by wyszukiwać gejów dla agencji towarzyskiej w niemieckim Essen. Jej szefem był Hans Gunter M. pseudonim Max.

Tadeusz zaproponował Pawłowi wyjazd do agencji. Wiedział, że chłopak jest nieletni, ale to mu nie przeszkadzało. Paweł zgodził się, bo potrzebował pieniędzy. Był 2002 rok.

Grzesiek nie wrócił z przepustki z poprawczaka. „Tabazę” spotkał w parku przy wrocławskiej Panoramie. Zgodził się na pracę „na zmywaku” w Essen. Tadeusz kupił mu bilet na autobus i razem pojechali do Niemiec.

Na miejscu odebrał ich Hans Gunter M. Tadeusz przedstawił go Grześkowi jako właściciela restauracji. Hans zabrał chłopakowi dokumenty. Dopiero wtedy powiedzieli mu, co ma robić naprawdę.

Grzesiek się nie zgodził. Ale „Tabaza” nie chciał oddać dokumentów. Mówił, że Grzesiek musi je wykupić za 800 euro. Chłopak pracował więc przez sześć dni. Obsługiwał po trzech, czasem czterech klientów dziennie. W sześć dni zarobił żądane 800 euro, oddał je Tadeuszowi, odzyskał swoje dokumenty i wrócił do Polski.

Wojtek - kolejny 16-latek. „Tabaza” spotkał go w Poznaniu, niedaleko dworca głównego. Chłopak potrzebował pieniędzy. „Tabaza” miał ofertę pracy: montaż boazerii w Niemczech.

Tak jak w poprzednim przypadku, dopiero na miejscu usłyszał, co naprawdę ma robić. Kazali mu się rozebrać i pozować do zdjęć. Nie chciał. Dostał pałką po nogach. Bili go Hans i Mariusz M. - wrocławianin, dziś kolejny z oskarżonych w tej sprawie. Gdy Wojtek powiedział, że nie chce uprawiać seksu za pieniądze, usłyszał od Mariusza, że może już nie wrócić do Polski. Ze strachu zgodził się. Miał po trzech, czterech klientów dziennie. Po kilku tygodniach udało mu się uciec do Polski.

Rok 2005. Darek uciekł z domu, bo się pokłócił z rodzicami. Pracował w jednej z wrocławskich dyskotek. W restauracji na Rynku poznał Hansa i Mariusza M. Obiecali mu pracę przy sprzątaniu siłowni za 1200 euro miesięcznie. O co na prawdę chodzi zorientował się, gdy - już w Niemczech - zabrali mu dokumenty i kazali się rozebrać, by nago pozował do zdjęć. Rozpłakał się, chciał wyjść. Wtedy dostał w twarz. Miał dwóch klientów. Jednego w agencji, a drugi kazał sobie chłopaka przywieźć do domu. Ale Darek nie chciał uprawiać seksu. Zezłoszczony klient zadzwonił z reklamacją do szefa firmy. Darek wrócił do Essen. Tu dostał 100 euro i wsadzili go w autobus do Wrocławia. Na dworcu PKS przywitał go „Tabaza”. Surowo nakazał milczeć o tym, co się działo.

Hans wciąż w akcji

Takich historii jest więcej. Prokuratura i policjanci z CBŚP nie dotarli do wszystkich ofiar. Gangsterzy wpadli w 2008 r. Zatrzymano też Hansa M. Przesiedział dwa lata w areszcie i wyszedł. Śledztwo w opisywanej przez nas sprawie zawieszono, by szukać wszystkich pokrzywdzonych. Odwieszono je dopiero niedawno i posłano akt oskarżenia, który objął czterech wspólników Hansa. Pokrzywdzonych doliczono się co najmniej 20. Za Hansem rozesłano list gończy i Europejski Nakaz Aresztowania.

Ale w czasie - w którym śledztwo przeciwko niemu było zawieszone - Hans M. wrócił do biznesu. Znowu zaczął kupować chłopców z Polski. Znów pojawiły się relacje o zwabianiu podstępem i zmuszaniu do seksu. Tym razem prokuratura doliczyła się 9 pokrzywdzonych (w latach 2014 i 2015). W kwietniu zapadły wyroki na trzech członków gangu: od 4 do 8 lat więzienia. Na dodatek po 5 tys. zł nawiązki dla każdego z pokrzywdzonych.

Kilka miesięcy temu wrocławska prokuratura zaczęła kolejne, trzecie śledztwo w sprawie Hansa M. i jego agencji dla gejów.

Imiona chłopców zmieniliśmy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Gang zmuszał chłopców do prostytucji w Niemczech - Plus Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska