Maks ma zaburzenia rozwojowe mięśni rąk oraz przykurcze, przez które nie może w pełni ruszać rękoma. - Choroba była widoczna już po narodzinach. Maks od pierwszych chwil nie ruszał rękoma. Zaczął ćwiczyć dopiero w trzecim miesiącu życia, gdy wyszedł ze szpitala - wspomina Klaudia Martowicz, mama Maksymiliana.
Dotychczasowa rehabilitacja i ćwiczenia przyniosły efekty. Zakres ruchów, jakie chłopiec może wykonywać rękoma, stale się zwiększał. Ale mimo postępu, wciąż nie jest samodzielny.
- Maks może sam zjeść, choć rzecz jasna potrzebuje drobnej pomocy, ale już niestety nie jest w stanie sam się ubrać, czy umyć. W tych wszystkich czynnościach trzeba mu pomagać. Pomocy wymaga również w szkole. Ma problemy, by samemu pisać, czy korzystać z przyborów na lekcjach - opisuje sytuację syna jego mama.
Pani Klaudia zaznacza, że Maks musi być stale rehabilitowany. Jeśli nie ma zajęć, czy choćby masaży pobudzających mięśnie, to przykurcze natychmiast wracają i stają się coraz silniejsze. 45 minut fizjoterapii w tygodniu to za mało, a na więcej rodzice nie mają pieniędzy. Maks, jego rodzice i babcia mieszkają w 23-metrowej kawalerce. W domu się nie przelewa, a na subkontach dwóch fundacji, których podopiecznym jest Maks, znajduje się w tej chwili 300 zł. To kropla w morzu potrzeb.
Na pomoc ruszyła więc szkoła. Piątkowy festyn to inicjatywa pedagog szkolnej, Celiny Pietron. Rozpropagować wydarzenie pomogła rada osiedla Borek i osiedlowy strażnik miejski.
Udało się. Plac przed podstawówką się zapełnił. Maks z uśmiechem na ustach patrzył na wóz strażacki, załogę WOPR-u i ratowników medycznych. Jego koledzy i koleżanki chętnie kupowali serniki i makowce, przybory szkolne i zabawki. Czas na festynie umilił występ Cheerleaders Wrocław. Był też Maciej Zieliński, były koszykarz reprezentacji Polski i Śląska Wrocław, z którym uczniowie grali w koszykówkę na hali sportowej.
- Jesteśmy pod wrażeniem rozmachu, z jakim przygotowywany jest festyn. To wielka radość widzieć, że nasz synek jest tak lubiany i jest wokół niego tak wiele osób o złotych sercach - cieszyła się wzruszona mama Maksa.
Klaudia Martowicz zdradza, że zebrane pieniądze razem z mężem przeznaczy na przyszłoroczny wyjazd Maksa na turnus rehabilitacyjny do ośrodka Zabajka w Stawnicy (województwo wielkopolskie).
Aby pomóc Maksowi, można wpłacić darowizny na subkonto Dolnośląskiej Fundacji Rozwoju Ochrony Zdrowia lub fundacji Serce dla Maluszka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?