Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Były ksiądz nacjonalista świętuje wycofanie oskarżenia o mowę nienawiści. Czy nie za wcześnie?

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Były ksiądz Jacek M.
Były ksiądz Jacek M. Pawel Relikowski / Polska Press
„Mam nadzieję, że to się dokonuje. Że wymiar sprawiedliwości w Polsce jest przekazywany w ręce Polaków. Nie nienawistnego lewactwa i talmudycznego, nienawidzącego Polski, żydostwa.” - tak były ksiądz Jacek M. komentował w internecie wiadomość, że akt oskarżenia jego samego o nawoływanie do nienawiści ma być wycofany z sądu. Chociaż decyzja jeszcze nie zapadła. Sąd może nie zgodzić się na oddanie sprawy do prokuratury.

Jacek M. w czerwcu został oskarżony o nawoływanie do nienawiści wobec Żydów i Ukraińców. Przestępstwo popełnić miał w czasie przemówienia na manifestacji 11 listopada ubiegłego roku. Kilka dni temu do Prokuratury Rejonowej Wrocław Stare Miasto wpłynęło polecenie z Prokuratury Krajowej z Warszawy: „złożyć wniosek o zwrot sprawy”. Argumenty? Śledztwo trzeba uzupełnić. I dopiero potem zdecydować co dalej. Oskarżyć jeszcze raz albo umorzyć.

Zgodnie z poleceniem wniosek wpłynął kilka dni temu. Sąd może go jednak odrzucić i zacząć proces. Co ciekawe, prokuratura – w swoim wniosku - powołuje się na przepis z tej części Kodeksu Postępowania Karnego, która mówi o „wstępnej kontroli aktu oskarżenia”. Zwykle to sąd – jeśli uzna, że w sprawie są „istotne braki” - zwraca ją prokuraturze. Bo jest tak źle zrobiona, że nie nadaje się na proces. Zwykle prokuratury odwołują się od takich decyzji i walczą o ich zmianę. Tym razem – na polecenie z góry – wrocławscy śledczy sami proszą sąd o negatywną ocenę ich pracy.

Akt oskarżenia wpłynął 23 czerwca. Dopiero 7 lipca Prokuratura Okręgowa opublikowała komunikat prasowy i sprawę opisały media z całej Polski. Zaraz potem Prokuratura Krajowa zażądała akt sprawy do kontroli. Śledczy ze Starego Miasta 14 lipca wypożyczyli więc akta i przesłali je do Warszawy. Zwrócili je w ubiegłym tygodniu razem z wnioskiem o zwrot sprawy.

Historia z oskarżeniem Jacka M. przypomina podobną sprzed roku. W czerwcu 2016 o nawoływanie do nienawiści oskarżona została Justyna Helcyk, dobra znajoma byłego księdza, działaczka Obozu Narodowo-Radykalnego z Wrocławia. Miała dopuścić się nawoływania do nienawiści podczas manifestacji antyimigranckiej zorganizowanej we Wrocławiu w 2015 roku.

Wtedy to Prokuratura Regionalna we Wrocławiu (nie Krajowa jak dziś) poleciła wycofać oskarżenie. Ale było łatwiej. W sprawie Justyny Helcyk. powołano się na przepis z ustawy nowelizującej Kodeks Postępowania Karnego i Ustawę o Zawodzie Lekarza. Wszedł w życie 5 sierpnia 2016. Dawał prokuratorowi możliwość wycofania każdej sprawy, która trafiła do sądu przed 5 sierpnia. A sąd nie mógł się z takim wnioskiem nie zgodzić.

Śledczy – po wycofaniu oskarżenia w oparciu o „lekarską” nowelizację - mieli pół roku na uzupełnienie śledztwa i wniesienie oskarżenia albo na umorzenie postępowania. Sprawa Justyny Helcyk została umorzona.

Jak będzie z byłym księdzem? W jego przypadku – jeśli sąd zgodzi się oddać sprawę – śledczy nie będą związani żadnym terminem skończenia sprawy. Będą mogli zebrać więcej dowodów i wysłać oskarżenie jeszcze raz. Chyba, że któryś z przełożonych wyda pisemne polecenie by śledztwo umorzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Były ksiądz nacjonalista świętuje wycofanie oskarżenia o mowę nienawiści. Czy nie za wcześnie? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska