Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

10 mln zł na walkę ze smogiem. Dronów nie będzie, bo... latają za wysoko

Marcin Kaźmierczak
Stacje Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska oprócz zanieczyszczenia powietrza mierzą także zanieczyszczenie w rzekach, glebie, natężenie hałasu i pole elektromagnetyczne
Stacje Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska oprócz zanieczyszczenia powietrza mierzą także zanieczyszczenie w rzekach, glebie, natężenie hałasu i pole elektromagnetyczne Marcin Kaźmierczak
10 mln zł przeznaczy w tym roku Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska na walkę ze smogiem. A walczyć trzeba, co udowodniły ostatnie dni, kiedy normy stężenia szkodliwych pyłów przekraczane były wielokrotnie.

4 mln zł z tej kwoty będą pochodzić z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. W piątek podpisano umowę na przydzielenie bezzwrotnej dotacji. - Za te pieniądze będziemy prowadzić monitoring zanieczyszczeń w rzekach i glebie, zagrożeń powodowanych przez pola elektromagnetyczne, natężenia hałasu w miastach i przy drogach czy zjawiska kwaśnych deszczy - informuje Waldemar Kulaszka, Dolnośląski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska.

Według danych Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, wśród 31 najbardziej zanieczyszczonych pyłem zawieszonym PM2,5 miejscowości są trzy leżące na Dolnym Śląsku. Na 10. miejscu jest Wrocław, na 11. Legnica, a na 18. Wałbrzych. Jak jednak twierdzi Waldemar Kulaszka, we Wrocławiu powietrze nie jest wcale takie złe, a w ostatnim ćwierćwieczu jego jakość poprawiła się dwukrotnie.

- Nasz sukces to przede wszystkim ograniczenie emisji szkodliwych substancji z zakładów przemysłowych. Największym problemem wciąż jest gospodarka komunalna i niska emisja z domowych pieców węglowych - mówi Kulaszka. - Oczywiście, wciąż mamy zbyt duże zanieczyszczenie powietrza, ale nie należy ulegać histerii. Od 1995 r. jakość powietrza we Wrocławiu poprawiła się dwukrotnie. Nie jest to jakość docelowa, ale idziemy w dobrym kierunku. Na pewno nie są to jednak aż takie zanieczyszczenia, które powinny powodować alarmy. Odbieramy bardzo dużo telefonów z przedszkoli i żłobków z pytaniami, czy można wyprowadzać dzieci na wolne powietrze. To już panika - dodaje.

Tegoroczna zima, a zwłaszcza początek lutego, tworzą jednak zupełnie inny obraz wrocławskiego powietrza. Od 1 lutego codziennie mieliśmy co najmniej jedną godzinę, kiedy stężenie najbardziej szkodliwego pyłu PM2,5 było zbyt wysokie. Od 6 do 11 lutego dopuszczalne stężenie było przekroczone nieustannie. Najgorzej było w piątek 9 lutego, gdy maksymalne stężenie PM2,5 wyniosło 182 miligramy na metr sześcienny.

Tyle dane ze stacji pomiarowych Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska przy Wybrzeżu Korzeniowskiego i al. Wiśniowej. Znacznie bardziej alarmujące są dane prezentowane przez mobilne aplikacje - m.in. Kanarek, według której 9 lutego stężenie PM2,5 było przekroczone niemal 13-krotnie!

Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska podkreśla jednak, że to dane niewiarygodne.

ZOBACZ TEŻ: Maski antysmogowe: Jaką wybrać? Ile kosztują? [ZDJĘCIA, CENY]

- Aplikacje nie są wiarygodne. Nie jest możliwe, aby urządzenie zamontowane na oknie, czy słupie dało wiarygodne dane - twierdzi Waldemar Kulaszka. - Metody wskaźnikowe, z których korzystają mobilne aplikacje, są bardzo niedokładne. Nasze urządzenia co kilka godzin kalibrują się, m.in. przy wykorzystaniu gazów wzorcowych, natomiast te, z których korzystają aplikacje są albo niekalibrowane, a jeśli już to bardzo rzadko. Poza tym, one nie są wybiórcze. Do oznaczania pyłów wykorzystują lasery. Problem w tym, że można ich używać jedynie wtedy, gdy wilgotność powietrza jest równa zeru. Gdy wilgotność wzrasta, wyniki są zakłamane - zaznacza.

Czy zatem stacja pomiarowa przy al. Wiśniowej nie pokazuje zafałszowanych pomiarów? Znajduje się przecież przy jednej z bardziej ruchliwych wrocławskich ulic.

- Stacja przy al. Wiśniowej ukierunkowana jest właśnie na informowanie o zanieczyszczeniach komunikacyjnych. Stąd też zamontowana jest w najbardziej czułym miejscu. Z kolei stacja przy Wybrzeżu Korzeniowskiego to tzw. stacja tła miejskiego i jest w miejscu reprezentatywnym dla poziomu zanieczyszczeń we Wrocławiu - wyjaśnia Barbara Kwiatkowska-Szygulska, naczelnik Wydziału Monitoringu Środowiska w WIOŚ.

W Krakowie i Bytomiu stężenie zanieczyszczeń mierzą drony. We Wrocławiu drona posiada m.in. Zakład Klimatologii i Ochrony Atmosfery Uniwersytetu Wrocławskiego. WIOŚ nie zamierza jednak inwestować w tego typu pomiary.

- Każdy dron musiałby mieć urządzenie pomiarowe. W tej chwili takimi nie dysponujemy. Poza tym, interesuje nas zanieczyszczenie powietrza na wysokości, na której poruszają się ludzie, czyli od półtora do trzech metrów - podkreśla Waldemar Kulaszka i jak dodaje, ze smogiem można walczyć w inny sposób.

- Choćby poprzez odpowiednie sprzątanie ulic i chodników - np. polewanie. Poza tym, dmuchawy, którymi zdmuchuje się jesienią liście wznoszą drobny pył i one już zostają w powietrzu. Na zanieczyszczenie wpływają też samochody obsługujące duże budowy, które wywożą ziemię i piasek, który potem unoszony jest przez inne pojazdy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska