Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W szpitalu Korczaka jak w saunie. Nie wolno otwierać okien

Sylwia Foremna
Urszula Chelicka, mama 4-letniego Filipa uważa, że w salach szpitalnych jest strasznie duszno.
Urszula Chelicka, mama 4-letniego Filipa uważa, że w salach szpitalnych jest strasznie duszno. fot. Sylwia Foremna
Weź ze sobą wiatrak, gdy Twoje dziecko dostanie skierowanie z dzieckiem do szpitala pediatrycznego im. Korczaka przy ul. Koszarowej. Inaczej w upalny dzień może ono wykończyć się z gorąca. Zresztą w pochmurny dzień też się przyda. Na większości oddziałów jest duszno, bo nie ma klimatyzacji, a pielęgniarki nie pozwalają otwierać okien.

Jeszcze miesiąc temu rodzice mówili, że pawilon pediatryczny jest, jak serialowa Leśna Góra. Teraz narzekają, bo mimo kolorowych ścian wcale nie jest, jak w serialu. Sen z powiek spędzają rodzicom przede wszystkim pozamykane okna.

- Spędziłam ponad tydzień w szpitalu z moim dwuletnim synkiem. Trafiłam na najgorsze upały. W salach było gorąco i nie można było otwierać okien na oścież. Dziecko cały czas się pociło - mówi Patrycja Sobczak, której syn leżał na oddziale immunologii klinicznej i pediatrii.

Opowiada, że można było się po południu udusić, ale pielęgniarki nie pozwalały otwierać okien i wietrzyć sal. - Mogłam tylko uchylać górne okna, które nic nie dawały - opowiada pani Patrycja. Jej zdaniem pacjenci i ich opiekunowie powinni opuszczać sale dwa razy dziennie. W tym czasie pomieszczenia mogą zostać porządnie wywietrzone. - Będzie to z korzyścią dla dzieci i pracowników szpitala - proponuje pani Patrycja.

Inni rodzice również narzekają, że nie można otwierać okien. Urszula Chelicka, mama 4-letniego Filipa, była z nim w szpitalu od zeszłego czwartku do wczoraj na oddziale ogólnopediatrycznym. Jej zdaniem w szpitalu jest duszno. - Na szczęście nie trafiliśmy na upały, ale ciężko będzie tu wytrzymać innym, gdy lada dzień znów nadejdą - uważa.

Pielęgniarki widzą problem, ale nie mogą go rozwiązać, bo jest wydany zakaz wietrzenia. - To nie rodzice, ale ja i dyrektor odpowiadamy za pacjentów w szpitalu. To dla ich bezpieczeństwa okna otwierane są tylko na górze. Dzieci mają różne pomysły, chwila nieuwagi wystarczy i mogą wyskoczyć przez okno - wyjaśnia dr n. med. Irena Fichtel-Zarębska, ordynator oddziału pediatrycznego.

W szpitalu szepczą, że dlatego nie we wszystkich salach jest klimatyzacja, bo urząd marszałkowski, chciał zaoszczędzić na kosztach. - Nie o to chodzi. Dla naszej strefy klimatycznej nie zakłada się klimatyzacji we wszystkich pomieszczeniach, a tylko w tych, w których wymóg wynika z przepisów związanych z ochroną zdrowia - wyjaśnia Jarosław Maroszek, dyrektor wydziału polityki zdrowotnej Urzędu Marszałkowskiego we Wrocławiu. - Z przyczyn bezpieczeństwa, podobnie jak w przedszkolach czy sanatoriach dziecięcych okna zamykane są na klucz. Na prośbę rodziców bez żadnej zwłoki okno jest jednak otwierane - zapewnia Maroszek.

Jan Mularczyk, wicedyrektor szpitala informuje, że klimatyzacji na wszystkich oddziałach nie zrobi, bo to za dużo kosztuje. Radzi, by w czasie upałów uchylać górne okna w nocy i nad ranem. Jeżeli w dzień będą zamknięte i zasłonięte roletą, żar nie wleje się do środka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska