– Dyskusja na ten temat trwała w Sanoku już od dwóch lat – przyznaje burmistrz Tadeusz Pióro.
- Dostawałem sygnały z różnych środowisk, że nie przystoi, by ten pomnik nadal miał swoje miejsce w mieście. Pierwszy wniosek do magistratu wpłynął od działaczy Ruchu Narodowego. O usunięcie pomnika apelowali członkowie Związku Żołnierzy AK, Związku Sybiraków i lokalni historycy. Jeszcze w ub. roku zgodę na to dał rzeszowski Instytut Pamięci Narodowej. W kwietniu miasto dostało akceptację od wojewody. Pojedzie do Krakowa Magistrat miał jednak problem, co zrobić z komunistycznym reliktem, żeby nie kłuł ludzi w oczy, stojąc w centralnym punkcie miasta, przy wejściu do parku. Upadł jeden z pierwszych pomysłów przeniesienia go do kwatery żołnierzy radzieckich na miejscowym cmentarzu: nie zgodził się na to Wojewódzki Komitet Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Dylematy władz Sanoka zakończyła propozycja ze strony krakowskiego oddziału IPN.
– Zwrócili się do nas z propozycją, że zabiorą pomnik i znajdą dla niego miejsce – mówi burmistrz Pióro.
To rozwiązanie usatysfakcjonowało radnych. Uchwała przeszła bez sprzeciwu: 16 radnych podniosło rękę „za”, 4 wstrzymało się od głosu.
– Pomników historycznych nie powinno się niszczyć, niezależnie od tego, jaka jest ich funkcja – podkreślał radny Maciej Drwięga. – Ta propozycja, która się pojawiła, wpisuje się w tę zasadę. My tego pomnika niszczyć nie będziemy. My go po prostu przenosimy.
Włodarze miasta są zadowoleni, że krakowski IPN zainteresował się sa noc kim pomnikiem, bo mają z głowy nie tylko szukanie dla niego lokalizacji, ale i koszty jego transportu. To także bierze na siebie IPN.
– Przewóz pomnika jest dość skomplikowany i drogi, ze względu na jego gabaryty, ciężar i konstrukcję – potwierdza burmistrz Pióro. Magistrat musi teraz przygotować pomnik do transportu. Do jego podźwignięcia potrzebny będzie specjalistyczny sprzęt. Monument jest odlany z brązu, a wewnątrz ma prawdopodobnie żelazny szkielet. – Fachowiec
przygotowuje nam kosztorys. Musimy mieć pewność, że pomnik się nie rozpadnie – mówi Pióro. Dodaje, że koszty po stronie miasta powinny się zamknąć w kwocie ok. 5 tys. zł.
A co będzie w pustym miejscu po pomniku? Być może – jak sugeruje Andrzej Romaniak z Muzeum Historycznego w Sanoku – placyk odzyska dawną funkcję miejsca wypoczynku, zielonego skweru z ławeczkami, fontanną.
– To jedna z koncepcji. Będziemy o tym dyskutować i konsultować się z mieszkańcami – zapowiada Tadeusz Pióro.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?