Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W polityce siła przyciągania do fotela przekracza każde wyliczenia dotyczące ziemskiej grawitacji

Arkadiusz Franas
Arkadiusz Franas, redaktor naczelny "Gazety Wrocławskiej"
Arkadiusz Franas, redaktor naczelny "Gazety Wrocławskiej" arch. Polska Press Grupa
Prezydent Andrzej Duda uratował polskie lasy! Nie, to nie moja konstatacja. To tytuł z jednego z bardzo prawicowych portali. Dla odmiany, w innym dość lewicowym medium, żeby nie powiedzieć lewackim, znalazłem zapowiedź, że już niedługo wielki reportaż o pierwszym dniu w pisowskim państwie.

Te dwa przykłady to odpowiedź na dość liczne pytania, jakie usłyszałem przez kilka dni, czy nie boję się tego, że PiS wygrał. Kompletnie się nie boję, obawiam się jedynie retoryki, która temu będzie towarzyszyć. Bo pierwszy tytuł kojarzy mi się jak najgorzej. Bo że co zrobił prezydent? Wytruł wszystkie korniki? A chodziło tylko o to, że kilkanaście godzin po ogłoszeniu sondażowych wyników pan prezydent zawetował ustawę o lasach państwowych przygotowaną przez parlament pod wodzą PO i PSL. Notabene ten tak precyzyjnie zaplanowany terminowo akt pokazuje po raz kolejny, że Andrzej Duda nijak nie zamierza być prezydentem wszystkich Polaków, a tylko tych ze znaczkiem PiS w klapie. Że ten poprzedni też był na usługach swojej formacji? Trochę tak, ale jednak Bronisław Komorowski potrafił dystansować się od niektórych działań PO. A po drugie: ten miał być lepszy…

Drugi przytoczony fragment, o „pisowskim państwie”, sugeruje, że mamy do czynienia z czymś niezwykłym - jakąś Generalną Gubernią czy co? Szanowni, to „pisowskie państwo” to nadal Polska, która w demokratycznych wyborach wskazała, kogo chce u władzy. Sorry, taki mamy klimat... polityczny.

Dlaczego sorry? Czyli że może być mi trochę przykro? Bo na pewno nie jestem zwolennikiem sił politycznych, które swój sukces budują na demagogicznych założeniach. Bo jaki jest program PiS-u? Wspaniały, ale jedynie teoretycznie. Zwłaszcza że zaraz po wyborach politycy z tego środowiska już czynią różne obwarowania. Na przykład przyszły minister kultury, Jarosław Selin, stwierdził, że ludzie powinni wypowiadać się w każdych kwestiach. I trzeba ich słuchać zawsze. No chyba że idzie o sprawy światopoglądowe... Czyli jakie? Takie, które PiS-owi są niewygodne? Hucznie też już zapowiadają prawie natychmiastową likwidacją gimnazjów. Od lat błagam, by wreszcie któryś rząd na jedną kadencję odczepił się od szkolnictwa. Bo tam łatwo zmieniać, likwidować... Tylko nikt nie jest w stanie przewidzieć skutków. 500 złotych na każde drugie i kolejne dziecko. Dla ojca czy dla matki? Bo tatuś może mieć wiele dzieci... Ale rząd i państwo są jak najbardziej polskie. Choć nie każdemu może się podobać.

Dla mnie najwartościowszą rzeczą przy tych wyborach jest przewietrzenie tzw. elit. Że wreszcie nie zobaczę panów Millera, Kalisza, Sikorskiego. Ludzi, którzy zawsze byli u władzy i chyba już kombinowali, jakby tu wprowadzić zasadę dziedziczności. Z radością pozbyłbym się jeszcze kilku twarzy, ale z demokracją nie dyskutuję. Ktoś ich wybrał. Myślę, że to dopiero początek procesu (Jezu, gadam jak Kukiz, Jezu...). Bo podejrzewam, że niedługo z polskiej mapy politycznej zniknie PO, która nie może się pozbierać po porażce. Panie i panowie kłócą się między sobą, wypominając błędy. Tylko jeszcze nikt nie powiedział: mea culpa. W logicznych warunkach wszyscy szefowie tej partii, od szczebla krajowego do regionalnego, powinni podać się do dymisji. Ale siła przyciągania do foteli jest dużo wyższa niż wyliczył to genialny Izaak Newton. Tylko że to już zmartwienie PO. Polacy czekają na wcześniejsze emerytury, liczne dopłaty, wieczną szczęśliwość i... kolejne wybory.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska