Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"W filharmonii miało być kulturalnie, a wyszło..." (LIST CZYTELNICZKI)

Maria
fot. MO
Filharmonia źle traktuje swoich wiernych klientów - skarży się nam internautka, pani Maria. Zobaczcie, co się jej przytrafiło w piątek 5 kwietnia.

Miało być kulturalnie, jak zwykle, a wyszło inaczej. Ale od początku. Jestem dość częstym gościem wrocławskiej filharmonii, na koncerty przychodzę co najmniej 2-3 razy w miesiącu. Z różnych powodów zwykle kupuję wejściówki na miejsca nienumerowane. Oczywiście liczę się z tym, że jeśli wszystkie miejsca numerowane będą wykupione (co zdarza się nie częściej niż dwa razy w roku), to usiądę na schodach - zależy mi na muzyce, nie na wygodnym fotelu. Oczywiście wejściówki są sprzedawane na godzinę przed koncertem, ich ilość jest ograniczona, ale nigdy ich dla mnie nie zabrakło. I byłoby wszystko miło i przyjemnie, gdyby nie to, co mi się zdarzyło w piątek 5 kwietnia.
Już trzy dni wcześniej na stronie internetowej filharmonii była informacja, że bilety są wyprzedane, ale na godzinę przed koncertem zostanie uruchomiona sprzedaż wejściówek. Tymczasem o 18.00 kasjerka oświadczyła osobom czekającym na wejściówki, że... na polecenie swojej bezpośredniej przełożonej nie może uruchomić sprzedaży wejściówek, póki nie sprzeda wszystkich biletów, a ma ich jeszcze trochę. Zacznie sprzedawać wejściówki po 18.30. Oczywiście i o tej porze nic nie ruszyło.
Dopiero o 18.45 na nasze wyraźne żądanie pojawiła się panieneczka uważająca się za szefa ds. sprzedaży i głupio się zaczęła tłumaczyć, że niby melomani się skarżą, że ktoś kupuje wejściówki, a potem siada na fotelu - więc ona wprowadziła zasadę, że sprzedaż wejściówek będzie ruszać dopiero po wyprzedaniu kompletu biletów. Tylko nie umiała biedulka powiedzieć, czy melomanami są osoby kupujące raz w roku bilet na miejsce VIP, czy też raczej my, kupujący wejściówki kilka razy w miesiącu.
Poza tym jakoś informacja o tej nowej zasadzie nie pojawiła się ani na oficjalnej stronie filharmonii, ani w newsletterze, który melomani co tydzień dostają na swoje adresy mailowe. A namowy na kupno takich czy innych biletów czy gadżetów docierają do nas bardzo regularnie. Ciekawe więc, czy dyrektor filharmonii o tym wie, czy też jest to genialny wymysł owej pani, która w filharmonii pracuje od zaledwie kilku miesięcy.
Maria (nazwisko do wiadomości redakcji)
Czy możecie się tego jakoś dowiedzieć?

Wysłaliśmy pytanie do rzeczniczki filharmonii i czekamy na odpowiedź.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska