Tuż przed południem na młodego mężczyznę osunęły się zwały ziemi. Znajdował się na głębokości około 2 metrów, a życie uratowało mu to, że w momencie zawału znajdował się pod nawisem skalnym. Dzięki temu nie udusił się i nie doznał śmiertelnych obrażeń. Kiedy na miejscu zjawiła się specjalistyczna grupa strażaków, pogotowie ratunkowe, policja i straż miejska, był zasypany po czubek głowy, ale przytomny.
Ratownicy mieli z 26-latkiem cały czas kontakt (mówił do nich). Męczyli się przez blisko dwie godziny, bo wydobycie zasypanego utrudniała osuwająca się ziemia. W końcu jednak udało się i mężczyzna trafił do szpitala w stanie nie zagrażającym jego życiu.
- Takie dramatyczne zdarzenia w naszym mieście i okolicach to już rzadkość. Udało się maksymalnie ograniczyć zjawisko biedaszybów. Jest incydentalne. Procederem nielegalnego wydobywania węgla zajmuje się tu jeszcze może 20 - 30 osób - mówi Arkadiusz Grudzień, asystent prezydenta Wałbrzycha.
Patrol codziennie kontroluje teren
Wyjaśnia, że od kilku lat w mieście funkcjonuje wspólny patrol policji i straży miejskiej, zajmujący się tylko biedaszybami i ich kontrolą. Regularnie odbywają się też spotkania specjalnego zespołu, w którym uczestniczą między innymi przedstawiciele nadleśnictwa.
- Patrol policji i straży miejskiej kontroluje teren codziennie. Zjawia się też tam gdy jest wzywany przez mieszkańców - wyjaśnia Marcin Świeży, rzecznik wałbrzyskiej policji.
Dodaje, że w ubiegłym roku mundurowi ujawnili 120 przypadków kopania w biedaszybach. W tym roku, do połowy listopada blisko 90. Według służb nielegalne wydobycie węgla najczęściej prowadzone jest w okolicach ulic: Wylotowej, Piasta, Świdnickiej, Ludowej, Kosteckiego, Sztygarskiej, Sportowej i Psie Pole.
Zatrzymanie kopiących nie jest jednak łatwe. Niby wiadomo gdzie mogą się znajdować, ale ci rozstawiają czujki i kiedy zbliża się patrol, uciekają, albo chowają się. - To są ludzie, którzy zajmują się tym procederem, nie dlatego, że nie mogliby normalnie pracować. W mieście jest praca. W budownictwie czy w przemyśle motoryzacyjnym brakuje ludzi do pracy. Kopacze wolą jednak prowadzić takie życie - wyjaśnia Arkadiusz Grudzień.
Kopiący w biedaszybach nie muszą wstawać rano do pracy. Nikt też nie sprawdza, czy pili wcześniej alkohol.
Kiedyś kopało około 3 tysięcy
W efekcie nielegalnym wydobyciem węgla zajmują się obecnie głównie ludzie, którzy mają 20 - 30 lat. Kiedy zamykano wałbrzyskie kopalnię nie było ich na świecie, albo byli małymi dziećmi. Nie mają większego pojęcia o pracy górnika, o wykonywaniu odpowiedniej obudowy chodników. Kopią tzw. dziury, często bardzo głębokie i bez odpowiedniego zabezpieczenia. Wchodzą do nich narażając życie. - Dziwię się, że to robią. Ten węgiel z biedaszybów jest marnej jakości. Ludzie wcale chętnie go nie kupują - mówi pan Bogdan z Wałbrzycha.
W mieście nielegalne wyrobiska zaczęły powstawać pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Na wielką skalę kopacze działali od 2000 do 2005 roku. Szacowało się wtedy , że z biedaszybów żyło ponad trzy tysiące osób. Ostatni wypadek śmiertelny w wałbrzyskim biedaszybie miał miejsce w 2014 roku .
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?