Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uważaj, kogo bierzesz na stopa! Z Dolnoślązaka zrobili handlarza żywym towarem

Paweł Gołębiowski
Gdy kontakt się urwał, rodzina odchodziła od zmysłów
Gdy kontakt się urwał, rodzina odchodziła od zmysłów archiwum rodzinne
O tym, że warto dokładnie sprawdzać, kogo zabiera się w podróż samochodem, przekonał się Michał Seredyński. - Wylądował na komisariacie we Francji. Stracił pieniądze i sporo nerwów - mówi jego ojciec, pochodzący ze Szczawna-Zdroju pan Bogusław. Wszystko dlatego, że chciał taniej pojechać do Anglii i wziął "stopowicza" . Okazało się, że był nielegalnym emigrantem!

Syn pana Bogusława od sześciu lat mieszka z rodziną w Anglii. Ma tam własną firmę. Przyjechali do Szczawna-Zdroju na ślub ojca. - Żona Michała z dziećmi wróciła do domu wcześniej, samolotem. On po kilku dniach pojechał samochodem - opowiada Bogusław Seredyński. Wyjaśnia, że aby podróż wyszła taniej, skorzystali ze znanego portalu, który znalazł panu Michałowi dwóch pasażerów mających pokryć część kosztów.

Jeden miał wsiąść we Wrocławiu, a drugi w Eindhoven w Holandii. Tak się stało i podróż przebiegała początkowo bez niespodzianek. Pan Michał zatelefonował nawet do żony i poinformował ją, że będzie w domu wcześniej niż planował. - Minęło jednak 12 godzin, a jego ciągle nie było.Nie było też żadnego sygnału od niego. Policja brytyjska twierdziła, że nie został zatrzymany i nie uczestniczył w wypadku - mówi ojciec pana Michała. Był w stałym kontakcie telefonicznym z synową. Wspomina, że odchodzili od zmysłów.

Kiedy okazało się, że zablokowane są konta bankowe i poczta elektroniczna syna, zaczęli podejrzewać, że został porwany i zmuszony do podania haseł. Wreszcie, po dwóch godzinach zadzwonił do żony. Okazało się, że brytyjska celniczka sprawdzając dokumenty stwierdziła, że dowód osobisty pasażera wsiadającego we Wrocławiu jest fałszywy. - Był doskonale podrobiony. Oszustwo wykazała dopiero próba wagi - opowiada Seredyński.

Ukrainiec podający się za Polaka, wsiadając do auta pokazał dowód panu Michałowi. Mówił też świetnie po polsku. Trudno było przypuszczać, że coś jest nie w porządku. A jednak. Zostali "cofnięci" do Francji i lądowali na kolejnych komisariatach żandarmerii. W końcu "wystawiono" ich na ulicę. - Kiedy syn zażądał pokwitowania, jakiegoś zaświadczenia usłyszał, żeby sp....ał" - mówi pan Bogusław. - Nie ma zatem właściwie śladów tego zdarzenia.

Jego zdaniem portal kojarzący podróżnych powinien wypracować procedury pozwalające na uniknięcie tego typu zdarzeń. - Zostałem w obcym mieście bez pieniędzy, bez samochodu. Wywieźli nas jak mafię, która zostawia ludzi w lesie. Dobrze, że odblokowano moje konto i mogłem najpierw dotrzeć do Dunkierki po auto, a później do Anglii - mówi Michał Seredyński.


Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska