CAŁA TREŚĆ LISTU:
Szanowna Redakcjo!
Chciałabym poruszyć nieustający problem kultury wrocławskich kierowców MPK. Otóż, w dziś (6 września) około godziny 8:47 wsiadłam do autobusu linii D (numer boczny 8108) na przystanku przy Poczcie Głównej. Kupiłam bilet w biletomacie i
skasowałam go. Ponieważ przy biletomacie stał podchmielony młody chłopak oraz wózek z dzieckiem postanowiłam przejść na tył autobusu i tam kontynuować dalszą jazdę.
Nagle autobus bardzo mocno zahamował, co zaowocowało moim upadkiem, pomimo iż trzymałam się poręczy. Całą sytuację widział kierowca, gdyż w momencie upadku spojrzałam w kierunku kabiny szukając numeru autobusu i widziałam jego odbicie w lusterku. Poobijana wysiadłam na przystanku przy Galerii Dominikańskiej i zapytałam kierowcę "jak Pan jeździ, czy nie można jeździć ostrożniej?" w odpowiedzi usłyszałam aroganckie "jak inni hamują to i ja hamuję, trzeba było się trzymać!".
W związku z tą sytuacją chciałabym się zapytać, czy kierowcy MPK wożą bydło albo trzodę chlewną? Niektórzy pewnie i na taki transport by się nie nadawali, bo tam też obowiązują pewne STANDARDY. Od wspomnianego kierowcy nie usłyszałam
choćby słowa "przepraszam", że nie wspomnę już o "czy nic się Pani nie stało?"
Na drodze zdarzają się różne sytuacje i nawet jeśli kończą się tak, jak moja niemiła przygoda, wypada aby kierowca przynajmniej się zainteresował tym co się stało, a nie obojętnie pojechał dalej, bo "trzeba było się trzymać".
Za Waszym pośrednictwem pragnę również jeszcze raz podziękować młodemu człowiekowi, który pomógł mi się "pozbierać" z podłogi.
Wasza stała Czytelniczka
Zdarzały Wam się podobne sytuacje? Czy internautka ma rację? A może kierowca zachował się właściwie? Zapraszamy do dyskusji!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?