- Zdzwoniła do mnie kobieta, która podawała się za moją przyjaciółkę. Nie kojarzyłam jej. Podałam adres i pomyślałam, że najwyżej jak jej nie rozpoznam, to nie wpuszczę do domu - opowiada nam wrocławianka.
Telefon zadzwonił po raz drugi. Tym razem był to mężczyzna, który podawał się za agenta CBŚ. Przedstawił się jako Robert Mazur i podał numer swojej legitymacji. Poinformował panią Alicję, że kobieta z którą rozmawiała, jest oszustką. Mogła mieć już dane niezbędne do wybrania z banku pieniędzy pani Alicji.
- Rzekomy agent polecił mi, abym wybrała natychmiast wszystkie pieniądze z banku. Powiedział, że będą mnie pilnować po drodze. W ten sposób pomogę w złapaniu poszukiwanego złodzieja. Bałam się, ale zgodziłam - mówi nam 75-latka.
Starsza pani miała potwierdzić to na policji. Po odłożeniu słuchawki wykręciła numer 997. Niestety, nie wiedziała, że tak działają oszuści. Mężczyzna po drugiej stronie nie rozłączył się i telefon stacjonarny utrzymał poprzednie połączenie. Tym razem rozmówca podszył się pod dyspozytora policji. Potwierdził, że działają wspólnie z CBŚ i powinna słuchać agenta.
- Podałam wcześniej swój numer komórkowy. Zadzwonili i kazali mi przysiąc, że nikomu nic nie powiem. Całą drogę miałam też utrzymywać z nimi kontakt i informować ich, gdzie jestem i co robię. Przestraszona weszłam do banku, każdy był dla mnie podejrzany. Wybrałam pieniądze i wyszłam - wspomina pani Alicja.
Po opuszczeniu banku kierowała się w stronę wskazaną telefonicznie przez mężczyznę. Po chwili miał podejść do niej agent CBŚ. Starsza kobieta nabrała podejrzeń, gdy zauważyła, że uliczka, w którą ją prowadzą, nie wygląda na bezpieczną. W tym momencie podszedł do niej wysoki mężczyzna w okularach, okazując swoją legitymację.
Więcej na kolejnej stronie
- To, co miał ten mężczyzna, było zwykłą kartką papieru w portfelu - relacjonuje nam 75-latka. - Chciał, abym przekazała mu pieniądze. Zaczęłam jednak krzyczeć, że tego nie zrobię. Zadzwoniłam na policję i dowiedziałam się, że... nie dodzwoniłam się tam wcześniej. W tym czasie mężczyzna zdążył uciec.
Dolnośląscy policjanci przyznają, że oszuści wyspecjalizowali się w metodzie "na wnuczka" i "funkcjonariusza". Scenariusz zawsze jest ten sam. Do starszych osób dzwoni rzekomo ktoś z ich rodziny, kto ma problemy finansowe, i prosi o przekazanie pieniędzy, ale po ich odbiór wysyła znajomego. W przypadku funkcjonariusza mechanizm jest podobny jak u pani Alicji.
Policja potwierdza, że zna przypadek pani Alicji i prowadzi w tej sprawie śledztwo.
- Na szczęście coraz mniej osób daje się nabrać w ten sposób - mówi asp. Wojciech Jabłoński z dolnośląskiej policji. - Żaden funkcjonariusz nie poprosi o wybranie lub przekazanie pieniędzy. Uczulmy naszych seniorów na takie sytuacje. Jeśli mamy wątpliwość, dzwońmy od razu do bliskich lub na policję - apeluje aspirant Jabłoński.
Pamiętaj, prawdziwi policjanci nigdy nie poproszą Cię o pieniądze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?