Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Udawali policjantów z CBŚ, żeby ukraść staruszce oszczędności życia

Grzegorz Demczyszak
Staruszka: Kazali mi przysiąc, że nikomu nic nie powiem. Całą drogę sprawdzali, gdzie jestem i co robię. Pamiętaj, prawdziwi policjanci nigdy nie poproszą Cię o pieniądze
Staruszka: Kazali mi przysiąc, że nikomu nic nie powiem. Całą drogę sprawdzali, gdzie jestem i co robię. Pamiętaj, prawdziwi policjanci nigdy nie poproszą Cię o pieniądze Fot. Karolina Misztal / Polskapresse
Czujność pani Alicji z Wrocławia uchroniła ją przed stratą oszczędności życia. Oszustom udało się jednak zwieść kobietę na tyle, że posłusznie wybrała pieniądze z banku. Ale kiedy fałszywy agent Centralnego Biura Śledczego poprosił ją o przekazanie gotówki, odmówiła i powiadomiła policję. Prawdziwą policję.

- Zdzwoniła do mnie kobieta, która podawała się za moją przyjaciółkę. Nie kojarzyłam jej. Podałam adres i pomyślałam, że najwyżej jak jej nie rozpoznam, to nie wpuszczę do domu - opowiada nam wrocławianka.

Telefon zadzwonił po raz drugi. Tym razem był to mężczyzna, który podawał się za agenta CBŚ. Przedstawił się jako Robert Mazur i podał numer swojej legitymacji. Poinformował panią Alicję, że kobieta z którą rozmawiała, jest oszustką. Mogła mieć już dane niezbędne do wybrania z banku pieniędzy pani Alicji.

- Rzekomy agent polecił mi, abym wybrała natychmiast wszystkie pieniądze z banku. Powiedział, że będą mnie pilnować po drodze. W ten sposób pomogę w złapaniu poszukiwanego złodzieja. Bałam się, ale zgodziłam - mówi nam 75-latka.

Starsza pani miała potwierdzić to na policji. Po odłożeniu słuchawki wykręciła numer 997. Niestety, nie wiedziała, że tak działają oszuści. Mężczyzna po drugiej stronie nie rozłączył się i telefon stacjonarny utrzymał poprzednie połączenie. Tym razem rozmówca podszył się pod dyspozytora policji. Potwierdził, że działają wspólnie z CBŚ i powinna słuchać agenta.

- Podałam wcześniej swój numer komórkowy. Zadzwonili i kazali mi przysiąc, że nikomu nic nie powiem. Całą drogę miałam też utrzymywać z nimi kontakt i informować ich, gdzie jestem i co robię. Przestraszona weszłam do banku, każdy był dla mnie podejrzany. Wybrałam pieniądze i wyszłam - wspomina pani Alicja.

Po opuszczeniu banku kierowała się w stronę wskazaną telefonicznie przez mężczyznę. Po chwili miał podejść do niej agent CBŚ. Starsza kobieta nabrała podejrzeń, gdy zauważyła, że uliczka, w którą ją prowadzą, nie wygląda na bezpieczną. W tym momencie podszedł do niej wysoki mężczyzna w okularach, okazując swoją legitymację.

Więcej na kolejnej stronie

- To, co miał ten mężczyzna, było zwykłą kartką papieru w portfelu - relacjonuje nam 75-latka. - Chciał, abym przekazała mu pieniądze. Zaczęłam jednak krzyczeć, że tego nie zrobię. Zadzwoniłam na policję i dowiedziałam się, że... nie dodzwoniłam się tam wcześniej. W tym czasie mężczyzna zdążył uciec.

Dolnośląscy policjanci przyznają, że oszuści wyspecjalizowali się w metodzie "na wnuczka" i "funkcjonariusza". Scenariusz zawsze jest ten sam. Do starszych osób dzwoni rzekomo ktoś z ich rodziny, kto ma problemy finansowe, i prosi o przekazanie pieniędzy, ale po ich odbiór wysyła znajomego. W przypadku funkcjonariusza mechanizm jest podobny jak u pani Alicji.
Policja potwierdza, że zna przypadek pani Alicji i prowadzi w tej sprawie śledztwo.

- Na szczęście coraz mniej osób daje się nabrać w ten sposób - mówi asp. Wojciech Jabłoński z dolnośląskiej policji. - Żaden funkcjonariusz nie poprosi o wybranie lub przekazanie pieniędzy. Uczulmy naszych seniorów na takie sytuacje. Jeśli mamy wątpliwość, dzwońmy od razu do bliskich lub na policję - apeluje aspirant Jabłoński.

Pamiętaj, prawdziwi policjanci nigdy nie poproszą Cię o pieniądze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska