Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko bez paniki - powódź Wrocławiowi na razie nie grozi

Czesław Szczegielniak
Michał Pawlik
Z profesorem Czesławem Szczegielniakiem, hydrologiem z Uniwersytetu Przyrodni-czego, rozmawia Przemysław Wronecki.

W weekend dość mocno się rozpadało. Na ulicach pojawiła się woda, gdzieniegdzie rzeki przekroczyły stany ostrzegawcze. Czy w takim razie Wrocław znów może zalać?
Zalać może zawsze, ale tym razem to mało prawdopodobne, bo na większości rzek obserwujemy teraz tendencję spadkową. W weekend było trochę strachu, bo zapowiadano opady między 40 a 90 mm. Podczas powodzi z roku 1997 spadło w ciągu doby powyżej 100 mm. W niedzielę we Wrocławiu w ciągu niespełna trzech godzin spadło około 40 mm. Do tego nałożyły się również opady po stronie czeskiej. One spowodowały wezbranie górnego biegu Odry. Ale taki obfity deszcz miał swoją pozytywną stronę. Był potrzebny dla upraw rolników.

Skąd wzięły się te ulewy?
Nad Polską spotkały się dwa fronty atmosferyczne. Pierwszy szedł ruchem półkolistym od strony Litwy i Białorusi. Były to masy ciepłego i wilgotnego powietrza. A na miejscu czekało na nie zimne powietrze arktyczne. I dlatego tak się rozpadało.

Czy w takim razie podczas obfitych opadów musimy się przyzwyczaić, że ulice zamieniają się w bajora?
Problem w tym, że przepustowość większości kanalizacji burzowej nie będzie w stanie wytrzymać 20 mm gwałtownego opadu w ciągu godziny. To potężna objętość wody. Trzeba chwilę poczekać, zanim kanalizacja się z nią upora.

A czy Wrocław w ogóle jest gotowy na odparcie powodzi? W zeszłym roku część miasta znalazła się przecież pod wodą.

W 2010 woda zalała tylko część Kozanowa, a w porównywalnej powodzi z 1903 roku o wiele większa część Wrocławia było pod wodą. Można to uznać za sukces. Do walki z żywiołem wykorzystano wyższe standardy niż zakładają to instrukcje w takiej sytuacji. Ludzie byli porozmieszczani na różnych urządzeniach hydrotechnicznych i za pomocą telefonu dowiadywali się, czy zwiększyć, czy zmniejszyć przepływ wody. A poza tym rok temu fala powodziowa na swojej drodze napotykała sporo utrudnień, które niepotrzebnie ją spiętrzały. Mam tu na myśli budowę wschodniej obwodnicy Wrocławia i mostu na Rędzinie. Te czynniki spowodowały, że cofka, która zalała Kozanów, była większa, niż się spodziewaliśmy.

Po powodzi w 1997 roku władze chciały stworzyć spójny system przeciwpowodziowy. Co udało się z tego zrealizować?

W zeszłym roku wzorowo z powodzią poradziło sobie Opole. Przez 14 lat stworzyli odpowiedni system, który pomógł im skutecznie walczyć z wielką wodą. Fala kulminacyjna przeszła przez miasto bez uszczerbku. My we Wrocławiu dopiero ogłaszamy przetargi na przebudowę wrocławskiego węzła wodnego. Do tego na przestrzeni najbliższych czterech lat budowany będzie zbiornik retencyjny w Raciborzu i remontowany zbiornik koło Nysy. Prowadzenie tylu inwestycji naraz może spowodować, że nie utrzymamy Odry w ryzach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska