Przypomnijmy, że magistrat po fiasku rozmów w sprawie nowych stawek za najem lokalu, w którym mieści się Witaminka, chciał ogłosić przetarg na nowych najemców. To by oznaczało koniec legendarnej cukierni. Po interwencji Gazety Wrocławskiej i tysiąca osób, które podpisały się pod apelem o zachowanie lokalu, miasto zdecydowało się wrócić do negocjacji z właścicielką Witaminki.
Czytaj też: Witaminka uratowana? Po naszej petycji miasto wraca do rozmów
- Dostaliśmy propozycję, ale wcale nie jest ona dla nas korzystniejsza. Jesteśmy postawieni pod ścianą. Magistrat chce od nas teraz o 2 tys. zł więcej za czynsz. Obecnie płacę nieco ponad 9 tys. Po podwyżce byłoby to 11 tys. Podwyżka w takim wypadku wynosi nie 10 a 20 proc. Poza tym miasto skróciło z 3 do 2 lat czas obowiązywania nowej umowy - mówi właścicielka lokalu Irena Bischof.
Mimo wszystko Witaminka ma nadal funkcjonować. - Jutro prawdopodobnie dostaniemy umowę. Jesteśmy zdecydowane mimo wszystko ją podpisać. Rozmawiałam w tej sprawie ze wspólniczką. Zobaczymy tylko jak długo z takim czynszem wytrzymamy. Pewnie trzeba będzie też podnieść ceny dla klientów - przyznaje Irena Bischof.
Pod petycją w sprawie uratowania Witaminki podpisało się 1000 osób. Negatywnie o ewentualnym zamknięciu lokalu wypowiadali się także znani wrocławianie, m.in. Jan Miodek i Jerzy Skoczylas.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?