Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To polityka psuje nasze samorządy

Jerzy Regulski
Archiwum
Poszczególne resorty i grupy interesu chcą zabrać samorządom niektóre uprawnienia. Słyszymy też z ust niektórych polityków, że państwo ma określać wzory zachowań, nawet to, kto jest dobrym patriotą. W takim państwie nie ma miejsca na samorządność. Z prof. Jerzym Regulskim, współtwórcą polskiego samorządu, rozmawia Michał Gigołła

Pod koniec piątej kadencji samorządu Czytelnicy "Polski-Gazety Wrocławkiej" wybierają Gospodarza Dwudziestolecia - najlepszego wójta, burmistrza i prezydenta w każdej gminie. Mamy na Dolnym Śląsku dziesięć gmin, w których wójtowie rządzą nieprzerwanie od 1990 r. Mamy i taką, gdzie było już dziesięciu burmistrzów. Która jest bliższa ideału?
Obie. Nie ma na to żadnego wzoru. Ludzie mają wybierać tego, do którego mają zaufanie. Jeśli "złapali" wójta, któremu ciągle ufają, należy się tylko cieszyć. Jestem przeciwny ograniczeniu liczby kadencji wójtów, czego domagają się niektórzy. Te gminy, w których wyborcy ciągle dobrze nie trafili, muszą dalej szukać.

Był Pan jedną z osób, pod okiem których w 1990 roku powstawał polski samorząd. Jest Pan dziś z niego dumny? A może dałoby się zrobić to lepiej?
I to, i to. Jestem bardzo dumny, bo osiągnęliśmy ogromny sukces. Bez samorządu Polska byłaby dzisiaj wiele lat do tyłu w rozwoju. Zrobiono bardzo dużo, ale zawsze można było zrobić lepiej.

Co się nie udało?
To nie tak, że coś się nie udało. Przez te lata narosło jednak parę problemów, które tworzą bariery i utrudniają lokalnym władzom pracę. To na przykład upartyjnienie samorządu. To zbyt rygorystyczne ograniczenia prawne, które blokują swobodę podejmowania decyzji. To problem braku pieniędzy. To także tendencje do centralizacji. Poszczególne resorty i grupy interesu chcą zabrać samorządom niektóre uprawnienia. Słyszymy też z ust niektórych polityków, że państwo ma określać wzory zachowań, nawet to, kto jest dobrym patriotą. W takim państwie nie ma miejsca na samorządność.

Jest ona zagrożona?
Dzisiaj już nikt samorządu nie zlikwiduje. Ale można go po-psuć. Jeżeli politycy będą mó-wić, że o wszystkim ma decydować państwo i wszystko ma być w Polsce jednakowe, to nie będziemy mieli samorządności. Samorządność jest wtedy, gdy każda gmina może decydować, jak załatwiać swoje sprawy, i może to robić inaczej niż gmina sąsiednia.

Jak się obronić przed tymi zakusami polityków?
Zmienić prawo. Choćby tak, by instytucje zajmujące się nadzorem pracy lokalnej władzy nie ograniczały swobody ich decyzji. Mają kontrolować, czy wszystko jest zgodnie z prawem. Ale nie wolno im nakazywać sposobów rozwiązań.

Wójtowie opowiadają o regularnych telefonach od partii politycznych: chodź z nami, razem zrobimy więcej. Powinni ulec?
Absolutnie nie. Przeciwnie. Trzeba zmienić ordynację wyborczą i wprowadzić jednomandatowe okręgi wyborcze. Tak, by nie było list partyjnych. By każdy, kto chce być radnym, mógł się pokazać i wygrać, a nie chować za lokomotywami partyjnymi.

Dlaczego Polacy niezbyt chętnie głosują w wyborach lokalnych?
To w dużej mierze błąd ordynacji wyborczej. W wyborach lokalnych trzeba głosować tylko w swojej gminie. Studenci, ludzie przebywający na urlopach albo pracujący poza domem, by oddać głos, muszą przyjechać do swojej gminy i być tam w czasie tych 14 godzin, gdy otwarte są punkty wyborcze. Trudno tego od nich wymagać. Dlatego trzeba umożliwić głosowanie na odległość, np. przez internet. A co najmniej przedłużyć głosowanie do dwóch dni.

***

Prof. Jerzy Regulski jest prezesem Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, doradcą prezydenta RP ds. samorządu terytorialnego. Był pełnomocnikiem rządu Tadeusza Mazowieckiego ds. reformy samorządu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska