Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tatar w Ambasadzie, czyli bal udany

Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Wojciech Koerber
Damian Janikowski sportowcem roku na Dolnym Śląsku. No nie mogło być inaczej. Józef Tracz - trenerem roku, dzięki czemu dołączył do Mieczysława Łopatki. To jedyni laureaci w 60-letniej historii plebiscytu, którzy najpierw triumfowali w roli zawodnika, a później w roli szkoleniowca.

Zresztą ten rok również będzie należał do naszego wybitnego koszykarza. Bo oto jesienią minie pół wieku od zdobycia przez biało-czerwonych srebra ME. Rzecz działa się w Hali Ludowej, plebiscyt rozstrzygaliśmy w jej kompleksie. I tam też balowaliśmy. Po 50 latach Mieczysław Łopatka wciąż wymiatał na parkiecie.

Koszykarze tak mają. Adam Wójcik dla przykładu uznał najwyraźniej, że starzeć się nie będzie i już dawno temu zatrzymał na granicy jakichś 28 lat, więcej mu nie dam. No genetyk po prostu, chodząca rzeźba. Podobną łydkę mają we Wrocławiu tylko koniki biegające po Partynicach. W każdej chwili mógłby wrócić na parkiet i dorzucić jeszcze trochę ponad te 10 tysięcy ligowych punktów. Drobny problem miał tylko nasz laureat ze zbyt krótkim statywem mikrofonu. Jakby został na scenie po… balu żużlowca.

A propos. Czarnym koniem miał być Tomasz Jędrzejak, bo to przecież przedstawiciel czarnego sportu. Był elegancki, pod muchą i wjechał na podium. To zawodnik, któremu konkurencja proponowała niemal dwukrotnie większe pieniądze niż te, które zarobi we Wrocławiu. A on wybrał Wrocław. Jakiś ekscentryczny filantrop na motocyklu. Kaski z głów przed nim. Tam zresztą więcej takich lokalnych patriotów, rozkochanych w swojej małej ojczyźnie. Spójrzcie na trenerów Barona i Skrzypka. Ten drugi deklarował kiedyś przed kamerą, że będzie ostatnim, który zgasi we Wrocławiu światło. Nie miał na myśli wyłącznie speedwaya, lecz całe swoje miasto.

I powiem Wam, kto każdorazowo jest we Wrocławskim Centrum Kongresowym odkryciem roku. Marta Kołodziejczyk z zespołem Celebrate. Nieźle daje ognia. No ale bale sportowca to do siebie mają, że nad ranem lubią się przenosić na miasto. Tym razem zakończenie odbyło się w sobotę po godz. 7., już w… Ambasadzie. To pub na ul. Mikołaja, gdzie wartę honorową kończył akurat pełnić Jacek Jaracz, legenda wrocławskiej bramki dyskotekowej i nie tylko. Także pierwszy polski medalista mistrz świata w sumo, wywodzący się przecież - jak Janikowski - z zapaśniczej sekcji Śląska. No i wielokrotny laureat naszego plebiscytu. Jacek przyrządził wyśmienitego tatara, choć już w czasie mieszania niemal całego pożarł wzrokiem. I złożył na koniec odważną deklarację: "Ja jeszcze wygram ten plebiscyt". To jest charakter sportowca!

Aha. Przy jednym balowym stoliku zasiedli marszałek Jurkowlaniec, prezydent Dutkiewicz i wojewoda Skorupa. Sport łączy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska