Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak Wrocław gra w ulubioną grę Harrego Pottera. Quidditch w parku Szczytnickim (ZDJĘCIA)

Marcin Kaźmierczak
Trening quidditcha, gry rodem ze świata Harrego Pottera, we Wrocławiu? Brzmi niewiarygodnie, a jednak. Dzisiejszym treningiem w parku Szczytnickim swoją działalność zainaugurowała drużyna Wrocław Wanderers, którą tworzą lokalni fani książek J. K. Rowling. Na pierwszych zajęciach stawiło się dwadzieścia osób wyposażonych w rurki PCV imitujące miotły.

Quidditch w wersji ziemnej to połączenie rugby, piłki ręcznej, lacrosse i zbijaka. Miotła, którą każdy z zawodników musi trzymać jedną ręką między nogami, sprawia, że jest to quidditch. Zasady są takie jak w książkach. Ścigający próbują rzucić kaflem do jednej z trzech pętli, której broni obrońca, a pałkarze zbijają przeciwników tłuczkami. Inaczej rozwiązana została kwestia najcenniejszej piłki, czyli znicza, którego złapanie kończy grę.

Pierwsze zajęcia w parku Szczytnickim poprowadzili zawodnicy warszawskiego klubu Warsaw Mermaids (Syrenki).
- Sami zaczynaliśmy w 2014 r. Na początku graliśmy tylko dla zabawy, towarzysko. Teraz już myślimy także o wynikach - mówi Joanna Cielecka z drużyny Wrocław Wanderers. - W quidditchu jest rywalizacja i to czasami bardzo twarda, ale to bardzo towarzyska gra. Zależy nam również, żeby drużyn w Polsce było jak najwięcej. Dla przykładu w Stanach Zjednoczonych jest ich ponad 200, w Polsce aktualnie tylko cztery [wrocławski ma być piątym - red.]. Im więcej drużyn, tym fajniejsze później mistrzostwa Polski, bo jest po prostu z kim grać. Fajnie gdyby quidditch przyjął się też we Wrocławiu - dodaje.

Na treningu pojawiło się dwadzieścia osób. Niektórzy po raz pierwszy mieli do czynienia na żywo z tą dyscypliną.
- Ubóstwiam Harrego Pottera, więc nie mogło mnie tu zabraknąć. Zapowiada się super zabawa a to, że quidditch jest związany z Harrym jest najważniejsze. Poza tym fajnie spotkać innych fanów tej książki i porozmawiać nie tylko o grze. My oczywiście kibicujemy Gryfindorowi - mówi Wiktoria Lebiodzik, która do parku Szczytnickiego przyprowadziła także przyjaciółkę Zuzę Pakuszyńską.

Quidditch we Wrocławiu - co jest najtrudniejsze?
Co sprawiało zawodnikom najwięcej trudności? - Najtrudniej jest przyzwyczaić się do mioteł między nogami, bo to zupełnie inne bieganie. Poza tym mamy wolną tylko jedną rękę. Dla początkujących trudne jest też opanowanie sytuacji i wydarzeń dziejących się na boisku. Mamy tam aż cztery pozycje i jak gdyby cztery mecze jednocześnie, toczące się często niezależnie od siebie. Czasami można dostać zawrotów głowy, ale z czasem da się to ogarnąć - twierdzi Agnieszka Ząbkowicz.

Wokół polany zgromadziło się także kilku kibiców. Jednym z nich był pan Wiktor, który przyszedł obejrzeć trening z córkami - Emilką i Julką. - Nie jesteśmy tu przypadkowymi osobami. Przyszliśmy specjalnie, by obejrzeć mecz - mówi pan Wiktor. - Szkoda tylko, że zawodnicy na tych miotłach nie latają. Wtedy byłoby zupełnie, jak w Harrym Potterze - śmieją się Emilka i Julka.

Wrocław Wanderers (Wędrowcy) to piąty zespół uprawiający tę dyscyplinę w Polsce. Treningi będą odbywały się co tydzień w parku Szczytnickim na tyłach Hali Ludowej. - Jeszcze nie wiemy, w jakie dni będziemy się spotykać. Najprawdopodobniej będzie to sobota. Zajęcia będą odbywały się także zimą. Zresztą właśnie o tej porze roku odbywają się mistrzostwa Polski - wyjaśnia Adrian Kałużny, jeden z założycieli drużyny. - Mamy nadzieję, że uda nam się wystartować już na najbliższych w styczniu - dodaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska