Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tadeusz Pawłowski: Transfer Karola Borysa jest porażką dla akademii i całego Śląska Wrocław

Piotr Janas
Piotr Janas
Tadeusz Pawłowski, były piłkarz, trener i żywa legenda Śląska Wrocław krytycznie ocenia transfer Karola Borysa
Tadeusz Pawłowski, były piłkarz, trener i żywa legenda Śląska Wrocław krytycznie ocenia transfer Karola Borysa FOT. Tomasz Hołod
Tadeusz Pawłowski, żywa legenda Śląska Wrocław, opowiada o swoim spojrzeniu na transfer Karola Borysa do belgijskiego KVC Westerlo. – Moim zdaniem ten transfer to mimo wszystko porażka dla akademii i całego Śląska Wrocław. Szkoda, że nie dostał więcej szans w ekstraklasie, ale rozumiem jego decyzję. Podkopywano medialnie jego pewność siebie – powiedział nam popularny Teddy.

Jak zareagował Pan na wiadomość, że Karol Borys opuszcza Śląsk Wrocław?

Na pewno byłem zaskoczony. Znam tego chłopaka właściwie od dziecka. Sprowadzałem go do Akademii Piłkarskiej Śląska Wrocław, kiedy nią zarządzałem. Pamiętam, jak musiałem namawiać osoby decyzyjne w klubie, by zapewnić jego rodzicom przynajmniej zwrot kosztów za paliwo, bo on nie pochodzi z samego Wrocławia (urodził się w Otmuchowie pod Nysą-przyp. red.). Usłyszałem wtedy pytanie: panie trenerze, ale czy to się chociaż zwróci? Powiedziałem wprost: prezesie, to najlepszy chłopak z tego rocznika! Udało się, Karol do Śląska trafił i etap po etapie, szczebel po szczeblu piął się w górę. W końcu dostał szansę w ekstraklasie, ale to, co działo się wokół niego ostatnio, musiało doprowadzić do odejścia. Takie jest moje zdanie. Szkoda, że stało się to już teraz.

Co ma Pan na myśli?

Dziwną medialną grę, jaka odbywała się wokół Karola. Zauważyłem to około półtora miesiąca temu. Trzy najważniejsze i decyzyjne osoby w klubie, czyli trener Jacek Magiera, dyrektor David Balda i prezes Patryk Załęczny zaczęli bardziej lub mniej wprost opowiadać, że dobrze by było, gdyby Karol odszedł. Zgodnie twierdzili - choć każdy nieco inaczej to argumentował - że obecnie Karol nie gra i raczej grać nie będzie. Dla mnie to był proces wypychania go z klubu. Odejdź, bo i tak nie będziesz grał. Co ma zrobić w takich okolicznościach młody, bardzo utalentowany piłkarz? Jak ma wierzyć w to, że będzie się rozwijał, skoro trener, dyrektor sportowy i prezes mówią, że na ten moment się nie nadaje do gry w ekstraklasie? Dla mnie było to podkopywanie pewności siebie u tego chłopaka. To ciągle bardzo młody człowiek i musiało to do niego docierać. Dlatego właśnie nie dziwię się, że on sam postanowił odejść i wręcz go rozumiem.

Belgia to dobry wybór? Mówiło się, o zainteresowaniu ze strony Fiorentiny, wcześniej były testy w Manchesterze United, a tu co najwyżej średniak ligi belgijskiej.

Uważam, że dobry. Jakiś czas temu czytałem książkę opisującą rewolucję, jaką przeszło szkolenie w Belgii na początku XXI wieku. Jej efektem są takie postaci jak Kevin de Bruyne, bracia Hazard, bracia Lukaku, Thibaut Courtois i cały szereg innych gwiazd. Może dziś znów widać mniejszy dołek w tamtejszej piłce, ale jestem przekonany, że zaraz znowu dziesiątki młodych Belgów będą odgrywać coraz większe role w ligach z TOP 5. Tam się po prostu bardzo dobrze szkoli i Karol może na tym tylko skorzystać.

Z drugiej strony liga belgijska jest mocno fizyczna, bardziej niż ekstraklasa, a mówi się, że to właśnie przez braki fizyczne Borys miał kiepskie perspektywy na grę.

Tylko że ja się z tym nie zgadzam. Jak już mówiłem, znam Karola od małego, w piłce trochę widziałem i jestem w stanie ocenić, czy robi postępy, czy nie. Oglądałem sparing z NK Domžale, gdzie rozegrał pełne 90 minut i z Salzburgiem, gdzie grał ostatnie 20 minut. Wiem, jak trudno jest wejść piłkarzowi na taki stosunkowo krótki czas na boisko i pokazać się zwłaszcza na tle rywala, który przewyższa twój zespół kulturą gry o kilka poziomów. Karol to zrobił. Wchodził też w pojedynki fizycznie i tu też gołym okiem widać postęp, jeśli chodzi o grę w kontakcie. Mimo niskiego wzrostu dobrze stoi na nogach i nie odbija się od znacznie lepiej zbudowanych rywali. Potrafi ich minąć dryblingiem, bo szybko myśli i bardzo dużo widzi. To znacznie ważniejsze, niż masa mięśniowa.

A jak ocenia Pan jego występ ze Słoweńcami? Tam przez chwilę był nawet kapitanem drużyny.

Opaska - choć był to tylko sparing - dodała mu pewności siebie. Ogólnie grał bardzo dobrze. Przeprowadził też akcję, w której poradził sobie z trzema rywalami idącymi do niego agresywnym pressingiem. Ten wycinek poniósł się po sieci i rozgorzała dyskusja. Śledziłem to. Widziałem, że ludzie podzielili się na tych, którzy tę akcję doceniali oraz na sceptyków i maruderów. Tylko się roześmiałem, widząc wpis, jakoby był to pokaz juniorskiego grania.

Przez lata pracowałem w zagranicznych akademiach. Wiem, jak wygląda szkolenie choćby w szkółkach Red Bulla i powiem jedno: tego typu zagrania, naturalna lekkość dryblingu i brak bojaźni w tym wszystkim, to pełen zestaw najbardziej pożądanych na zachodzie cech u młodych piłkarzy. My na to narzekamy, bo finalnie był z tego „tylko faul”, a oni na to cmokają. Cmokają, bo rozumieją, że z takiego „materiału” powstają potem piłkarze dobrzy, bardzo dobrzy i wybitni.

Mocne słowa. Myśli Pan, że Borys może zrobić naprawdę dużą karierę?

Dam Ci przykład z ostatniego tygodnia - oglądam mecz Manchester United z Wolverhampton, bo uwielbiam angielską piłkę, tempo i zwroty akcji. Nie zawiodłem się: Manchester do 85 min prowadzi 3:1 i wydaje się, że już nic złego się nie wydarzy. Nagle traci bramkę na 2:3 i myślę sobie: oho, oni jeszcze tego meczu nie wygrają. Mecz na styku, rywale cisną, jest presja. Co robi trener United? Muruje się, ściąga młodych i wpuszcza doświadczonych? Nie. Posyła do boju młodziutkiego Omariego Forsona, a ten już chyba w 97 już min wykłada piłkę do innego nastolatka (Kobbie Mainoo-red.) i Manchester wygrywa rzutem na taśmę 4:3, bo wcześniej stracił też gola na 3:3. Myślę sobie: cholera, czy tak nie może być u nas? Czy w realiach ekstraklasy ktoś z takim luzem w grze, swobodą dryblingu i zmysłem ofensywnym jak Karol Borys nie mógłby wchodzić w takich momentach i decydować o losach spotkań? Absolutnie mógłby, ma na to papiery, ale teraz będzie robił to gdzieś indziej. I to jest właśnie porażka akademii Śląska i co za tym idzie całego klubu.

Porażka? Mówi się, że Śląsk zarobi na nim przynajmniej 2 mln euro.

Dla mnie porażka, bo porażką jest, że taki chłopak, wychowanek z tak dużym potencjałem, będzie rozwijał się i - oby - dawał radość gdzieś indziej, a nie w klubie, który wiele dla niego znaczy, który kocha i gdzie kochają go kibice. Z czasem może być coraz trudniej przekonywać najbardziej utalentowanych chłopaków z akademii Śląska, że ich praca zostanie dostrzeżona i nagrodzona grą w pierwszej drużynie. Będą pojawiać się skauci i agencji szeptający do ucha, nakłaniający, żeby skorzystali z ich ofert, bo we Wrocławiu i tak nie stawia się na wychowanków. Nie chcę powiedzieć, że Śląsk nie stawia na młodych, bo stawia. Tylko tej zimy sprowadzono kilku, ale no właśnie - sprowadzono, czyli wzięto z zewnątrz. Wiem, że może jestem trochę zbyt sentymentalny jak na dzisiejsze standardy w piłce, ale odejście Karola to niepowetowana strata. Jeśli prawdą jest, że zarobiono na nim 2 mln euro, to dobrze. To też jest ważne, aczkolwiek uważam, że zabrakło realnego postawienia na tego chłopaka. Szkoda, bo mógł wyjechać za granicę później, już jako gwiazda ekstraklasy, albo przynajmniej wyróżniający się piłkarz na swojej pozycji.

Rozmawiał - Piotr Janas

emisja bez ograniczeń wiekowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska