Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szpital w Świdnicy wypłacił ordynatorom 1,5 mln zł! Prokurator: To nie przestępstwo

Małgorzata Moczulska
Zdaniem śledczych Jacek Domejko nie przekroczył uprawnień
Zdaniem śledczych Jacek Domejko nie przekroczył uprawnień Dariusz Gdesz
Czy w publicznym szpitalu lekarz może wystawiać co miesiąc faktury na 40 tys. zł, 50 tys. zł, a nawet 90 tys. zł, i dodatkowo inkasować kilkusettysięczne premie za zarządzanie oddziałem? Tak. I nie ma tu mowy o niegospodarności.

To ocena Prokuratury Rejonowej w Opolu, która umorzyła śledztwo w sprawie wysokich kontraktów i prowizji dla ordynatorów w szpitalu Latawiec w Świdnicy.

- Śledztwo było prowadzone w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez dyrektora placówki, co skutkować miało niegospodarnością polegającą na wypłaceniu wysokich wynagrodzeń dwóm ordynatorom: kardiologii i gastroenterologii - tłumaczy Lidia Sieradzka, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Opolu.

Chodziło o kwotę 1,5 mln zł, którą szpital wypłacił tym lekarzom w ciągu dwóch lat.

- Prokurator nie dopatrzył się znamion przestępstwa ze strony ówczesnego dyrektora szpitala - mówi prokurator Sieradzka. - Wysokość tych dwóch kontraktów, jeśli porównać je z innymi, zawieranymi w polskich szpitalach, nie jest zawyżona. Zwłaszcza że mamy do czynienia z wysokiej klasy specjalistami, którzy nie mieli na tym rynku konkurencji, a dodatkowo oddziały kardiologiczny i gastro-enterologiczny przynosiły wysokie zyski - uzasadnia Sieradzka decyzję prokuratury.

Doniesienie do prokuratury złożył właściciel szpitala, czyli starostwo powiatowe w Świdnicy. Teraz czeka na pisemne uzasadnienie decyzji. Starosta zapowiedział, że - dopiero gdy się z nim zapozna - będzie sprawę komentować.

Śledztwo jest efektem kontroli, jaką w szpitalu przeprowadziła komisja rewizyjna Rady Powiatu Świdnickiego. Wynikało z niej, że miesięczne wynagrodzenie niektórych lekarzy na kontrakcie dochodziło nawet do 90 tys. zł. Dodatkowo dwóch ordynatorów otrzymało na mocy umów cywilnoprawnych ogromne prowizje od przychodów swoich oddziałów. W jednym przypadku było to 1,1 mln zł.

Zaraz po tej kontroli, w lutym 2012 roku, został odwołany - po 12 latach pracy - dyrektor szpitala Jacek Domejko. Uzasadniono to sprawą podpisywania zbyt wysokich kontraktów i utratą zaufania.

Jego obowiązki przejął Grzegorz Kloc. Jednym z jego pierwszych posunięć były negocjacje w sprawie nowych kontraktów dla ordynatorów i lekarzy. Oszczędności w szpitalu były bowiem niezbędne: placówka przyniosła w 2011 roku ponad 5 mln zł strat. Okazało się też, że od 2009 roku płace w szpitalu wzrosły o ponad 30 proc., podczas gdy przychody zaledwie o 10 proc.

- Nowe kontrakty są niższe nawet o 20 tys. zł, co ma nam przynieść ok. 100 tys. zł oszczędności miesięcznie - mówi Grzegorz Kloc. Jednocześnie zlikwidował on kontrowersyjne prowizje dla ordynatorów.

Domejko decyzję o zwolnieniu przyjął spokojnie. Od samego początku twierdził, że nie ma sobie nic do zarzucenia, a wysokie zarobki były uzasadnione konkurencją na rynku. Obawiał się, że jeśli lekarze nie będą dobrze zarabiać, to odejdą do innych szpitali.

Wczoraj nie udało nam się skontaktować z Jackiem Do-mejką. Nieoficjalnie wiemy, że wrócił do zawodu. Jest anestezjologiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska