Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sylwester w cieniu wielkiej sceny. Oni koncertu wysłuchać muszą (ZDJĘCIA)

Marcin Walków
Tysiące ludzi stoją w ścisku przed sceną, nie mając pojęcia, że ostatniego dnia roku z jej drugiej strony troje lokatorów jest "uwięzionych" w kamienicy Pod Czarnym Orłem (różowa elewacja). Anna jest nauczycielką, jej mąż Piotr pracuje w korporacji, mieszkają z mamą Anny - 85-letnią Marią. Od kilku lat tuż przed ich oknami wyrasta wysoka sylwestrowa scena. Kilkugodzinny koncert to dla nich zawsze spore przeżycie.

ZOBACZ: SYLWESTER NA RYNKU. RELACJA, ZDJĘCIA

- Nauczyliśmy się już rozpoznawać, czy akustyk jest dobry. Są lata, gdy wszystko jest ustawione i wyregulowane tak, że miło posłuchać, dźwięk nie jest uciążliwy. Bywają i takie, że szyby drżą, ściany wibrują i tylko zatyczki do uszu pomagają - opowiada Anna.

Sylwestrowy koncert to tylko zwieńczenie atrakcji, bo poprzedzają go próby. Te trwają cały dzień, czasami ciężko wytrzymać.
Anna wspomina sąsiada z dołu, który zmarł we wrześniu. - Pan Adam i jego żona ciężko znosili te warunki. Pisali skargi, pisma, listy do gazet, bardzo ich to męczyło. Do naszego piętra dociera trochę światła, zaś ich mieszkanie scena zasłaniała w całości.
Jak w takim razie radzi sobie mama Anny? - Jest wyjątkowo tolerancyjna, bo ma ubytek słuchu, więc łomot za oknem jej nie przeszkadza - wyjaśnia Anna. Zresztą, mama jest osobą ciekawą świata. Bardzo często siedzi w oknie. Przez to znalazła się już na niejednej pocztówce i folderze - śmieje się.

Uciążliwości sylwestrowego koncertu to po prostu cena mieszkania przy jednym z najpiękniejszych rynków w Europie. Choć pod dom nie można podjechać samochodem ani rowerem, to wszędzie jest blisko, dużo się dzieje. Pani Anna z okien obserwowała strefę kibica podczas Euro 2012, koncerty Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, plenerowe kino podczas Nowych Horyzontów.
Jej mąż, Piotr, dodaje, że wychodząc przy takich okazjach z domu, warto zabrać ze sobą dowód osobisty.

- W sylwestra nasze mieszkanie jest w strefie bezpieczeństwa. Teren jest zamykany, stawiają barierki i nikogo nie wpuszczają. Musimy się legitymować - opowiada Piotr. - Niektórym ochroniarzom wydaje się, że muszą być groźni i nieuprzejmi - dodaje.
Są też dobre strony mieszkania "za kulisami" sylwestra na wrocławskim Rynku. Do niedawna podwórko w kamienicy było otwarte. - To z niego pobierany był prąd, a artyści wychodzili tam na papierosa - wyjaśnia Anna.

Z bliska widziała już wszystkie gwiazdy polskiej sceny muzycznej. - Szkoda, że nie robiłaś zdjęć i nie zbierałaś autografów - śmieje się Piotr. Anna dodaje, że ze wszystkich osobistości, które widziała z okien mieszkania, najbardziej ceni dwie. - Papieża Jana Pawła II i Dalajlamę. Reszta nie robi takiego wrażenia - mówi.

Anna i Piotr nie mają pretensji do organizatorów wielkich imprez. Wiadomo, że przy Rynku są przede wszystkim biura i lokale gastronomiczne. - Może dlatego wiele osób jest zaskoczonych, że mieszkają tu również zwyczajni ludzie i nie zawsze jest im lekko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska