- Przechodzę rehabilitację, chodzę już o jednej kuli, a krótkie dystanse pokonuję nawet bez niej. Choć nie chcę przesadzać, bo lekarze tego nie zalecają. Zamiast coś przyspieszyć, można sprawę spowolnić - mówi nam Świder, który rehabilitację swojej nogi powierza znanemu w środowisku fizjoterapeucie, Witoldowi Rodziewiczowi. Gdy chodzi o speedway, zachowuje cierpliwość.
- Podtrzymuję, że chciałbym zostać we Wrocławiu, ale nie na oślep. Nie w ciemno. A na chwilę obecną argumenty zawisły w powietrzu. Jednym z nich miało być utrzymanie trzonu drużyny, więc tego argumentu już nie ma. Do tego dochodzi kwestia rozliczenia za miniony sezon, która nie jest uregulowana - zauważa jeździec. I nie ukrywa, że chciałby bić się ze swoją drużyną o coś więcej. Nie tylko rok w rok o przetrwanie.
- Minimalizm w sporcie to nie jest moja dewiza. Gdyby tak było, pykałbym sobie te punkciki w I lidze. Przecież mile ją wspominam. Ale nie o to chodzi. Sezon 2011 miał być przejściowy, a na kolejny mieliśmy tworzyć porządny zespół. Nie chcę, by znów budować minimalny KSM i drżeć, czy się w trakcie sezonu nie rozsypie - zaznacza zawodnik. I namawia szefostwo WTS--u na mocny transfer, który zrównoważyłby nieobecność Janowskiego.
- Póki co, nie ma we Wrocławiu klimatu do podpisania kontraktu. Na razie więc czekam. Mam jeszcze chwilę, nawet trochę więcej - przyznaje rekonwalescent. Nieoficjalnie wiemy, że bardzo konkretną propozycję złożył mu m.in. szef Wybrzeża Maciej Polny, który skład swojego zespołu zamierza ogłosić 7 grudnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?