Sąd Okręgowy we Wrocławiu uznał dziś, że ocena dowodów przez sąd pierwszej instancji nie budzi wątpliwości. - Oskarżeni w tym miejscu nie znaleźli się przypadkowo. Choć to był maj, mieli ze sobą kominiarki. Przyznawali, że wzięli je po to, aby nikt ich nie rozpoznał - mówił sędzia Robert Zdych. Sędzia uznał, że skazując mężczyzn na kary od 3 do 4 i pół roku więzienia postąpi surowo, ale sprawiedliwie.
- Dwóch oskarżonych bagatelizowało całą sprawę. Nie potrafili znaleźć niczego nagannego w swoim zachowaniu - mówił sędzia.
Skazani dziś mężczyźni to pierwsze osoby, które usłyszały wyroki za udział burdach. Podejrzanych jest jeszcze kilkadziesiąt osób. Wkrótce i one staną przed sądem.
Na najsurowszą karę – 4,5 roku więzienia (prokuratura żądała pięciu lat) – skazał sąd Mateusza S - wielokrotnego recydywistę. Na cztery lata (prokuratura też chciała pięciu) skazany został Adrian O. Sąd zmienił wyrok tylko w jednym przypadku - chodzi o Jarosław W. Skazanogo na trzy lata więzienia (sąd pierwszej instancji wymierzył mu wcześniej wyrok 4 lat więzienia).
Przypomnijmy, że do burd pod komisariatem doszło 17 i 18 maja. Kilka dni wcześniej na komisariacie Stare Miasto przy Trzemeskiej zmarł 25-letni Igor Stachowiak zatrzymany przez policjantów na wrocławskim Rynku. Okoliczności jego śmierci wciąż bada prokuratura w Poznaniu. Śledczy czekają na opinię biegłych.
Ewa Ładomirska-Kocik, obrońca jednego z oskarżonych powiedziała, że przyjmuje wyrok "na klatę". - Mój klient ma świadomość tego co zrobił, że jego zachowanie było nieprawidłowe - mówiła pani mecenas. Chciała niższej kary dla swojego klienta, ponieważ ten utrzymywał, że podczas burd nie rzucał kamieniami w kierunku policjantów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?