W poniedziałek (18 listopada) spotkaliśmy się z panią Katarzyną, wolontariuszką, która wyprowadza psy z wrocławskiego schroniska. Z relacji naszej rozmówczyni wynika, że trafiła na ślady bezprawnego polowania.
- Idąc z psem po wale przy ul. Lipskiej usłyszałam dwa strzały. Zobaczyłam, że obok stoi srebrne suzuki, więc podeszłam do samochodu, żeby zrobić zdjęcie rejestracji i zajrzałam do środka. Z tyłu były rozłożone worki foliowe. Wyglądało, jakby auto zostało przygotowane pod ewentualną zdobycz - relacjonuje pani Katarzyna.
Kobieta upewniła się, że schronisko nie zostało powiadomione przez myśliwych o prowadzeniu oficjalnych polowań, zgłosiła sprawę na policję i zawróciła po kolejnego podopiecznego. To właśnie podczas następnej wędrówki zauważyła mężczyznę z bronią.
- Szedł około 20-30 metrów od naszych stałych tras spacerowych. Strzelba była już w kaburze, więc albo zakończył polowanie, albo zmieniał lokalizację. Gdy zdałam sobie sprawę, że mogłam znaleźć się na linii strzału, byłam przerażona - dodaje.
Polowanie na Osobowicach
Przy torach, w pobliżu zarośli pani Katarzyna zauważyła skórę świeżo ściągniętą ze zwierzęcia. Niestety to nie pierwszy raz, gdy wolontariusze trafiają na takie znaleziska. Przez ostatni rok, średnio co dwa, trzy tygodnie, znajdują zwłoki lisów z ranami postrzałowymi, wypatroszone wnętrzności lub ziemię nasiąkniętą krwią.
Zgodnie z prawem łowieckim, za kłusownictwo grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Aleksandra Freus z Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu przekazała, że w niedzielę (17 grudnia) na Osobowicach był policyjny patrol, jednak funkcjonariusze nie znaleźli nikogo, kto odpowiadałby opisowi ze zgłoszenia.
Na tym terenie wolontariusze znaleźli ślady po polowaniu:
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?