18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie chcesz mieć problemów? Uważaj, co piszesz w internecie

Piotr Kanikowski
Marcin Oliva Soto
RSzykuje się kolejny spór o wolność w sieci. Według forum Infokolej Koleje Dolnośląskie skierowały do prokuratury wnioski o ściganie co najmniej kilkunastu użytkowników tego serwisu. Radny sejmiku z Legnicy też wytoczył internautom proces.

Forum Infokolej zgromadziło grupę internautów, którzy z prokuratorską skrupulatnością śledzą każdy ruch władz Kolei Dolnośląskich, odkąd na jej czele stanęła Genowefa Ładniak. To oni ujawnili tzw. aferę ryflakową (niewykorzystanie wagonów zmodernizowanych na zlecenie poprzedniego zarządu). Rozpisywali się też szeroko o kontrowersyjnych pomysłach inwestycyjnych, mizerii w finansach spółki i wydatkach na tzw. biurwę, czyli administrację. Kilka dni temu portal poinformował o zmasowanej akcji Kolei Dolnośląskich, wymierzonej w krytyków legnickiej firmy. Z wpisu wynika, że prezes Genowefa Ładniak wystąpiła do prokuratury o ściganie co najmniej kilkunastu forumowiczów za szkalowanie dobrego imienia spółki. Próbowaliśmy wczoraj poznać szczegóły doniesienia w Kolejach Dolnośląskich. Nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi. Portal Infokolej zapowiada, że nie ujawni adresów IP swoich użytkowników i odwoła się do sądu.

Zniesławienie w internecie jest ścigane z powództwa cywilnego, więc policja w ogóle nie prowadzi statystyk tego rodzaju zgłoszeń. Według szacunków organizacji monitorujących wolność słowa w sieci, do polskich sądów rocznie wpływa ok. 30 tego rodzaju pozwów. Niebawem jeden z nich będzie rozpatrywany w Legnicy. Radny sejmiku Michał Huzarski chce kary dla osób, które szkalowały go w sieci.

Na Dolnym Śląsku zdarzały się pozwy o komentarze internautów. Jako jeden z pierwszych zareagował w 2007 roku lubinianin Paweł Niewodniczański. Był wówczas przewodniczącym rady miasta. Na miejskim portalu internauta o nicku Kudłaty napisał: "Zabić go kucza panie kiler tego Niewodniczańskiego to trza kilim go". Wpis miał formę groźby karalnej, policja szybko ustaliła IP Kudłatego.

- Od tego czasu na pewno nie jest lepiej - mówi Paweł Niewodniczański. - Zaraz po aferze portal, na którym to się stało, zaczął moderować wpisy. Teraz znowu każdy pisze co chce. A Polacy w internecie zachowują się tak jak na stadionach. I mają przy tym poczucie bezkarności.

- Ukaranie kogoś za komentarz w sieci jest bardzo trudne - mówi Bartosz Grykowski, warszawski adwokat zajmujący się prawem internetu. - Potrzebne jest uzyskanie numeru IP, a można to zrobić tylko donosząc na policję lub do prokuratury. Potem trzeba jeszcze dowieść, że dana osoba korzystała z ujawnionego komputera.

W sieci warto ważyć słowa. Wbrew pozorom, pisząc komentarz pod artykułem czy wypowiadając się na forum dyskusyjnym, nie jesteśmy anonimowi. Zostawiamy ślad, numer IP, jak początek nitki, po której policja może dotrzeć do kłębka, czyli pod nasze drzwi.

Po roku Michał Huzarski, legnicki radny sejmiku wojewódzkiego, zobaczy w końcu na ławie oskarżonych ludzi, którzy, jak ustalił, szkalowali go w sieci. Wiele miesięcy trwało, zanim z prokuratury dostał numery IP wraz z danymi osobowymi internautów. Obraźliwe wpisy pojawiły się, gdy przeinaczając pomysł radnego jeden z dziennikarzy napisał, że chce ubezwłasnowolniać lokatorów, jeśli stwarzają zagrożenie dla sąsiadów. Informacja stała się pretekstem do złośliwych docinków.

To niejedyna wojna na słowa w sieci na Dolnym Śląsku. Najgłośniejszą wytoczył stowarzyszeniu Wikimedia - i przegrał - wrocławski przedsiębiorca Arnold Buzdygan, którego oburzyły sformułowania na jego temat z Wikipedii. Ktoś napisał, że jest trollem (tak internauci nazywają osoby naruszające zasady netykiety) i podczas dyskusji grozi pobiciem. Buzdygan cztery lata poświęcił na ukaranie autorów wpisów. - Przeszedłem różne instancje w sądach. Administratorzy serwisu odmówili mi udostępnienia IP. W końcu namierzyłem wszystkich w inny sposób - opowiada wrocławianin. Choć przegrał, cel osiągnął: oszczercy się uspokoili.

- Myślę, że nie chcieli już być ciągani po sądach - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska