Chodzi o studentów politologii, z którymi zajęcia prowadzi Izabela Bojarska. Po skargach studentów sprawą zajął się zastępca dyrektora Instytutu Politologii dr Maciej Cesarz. Niczego złego w zachowaniu Izabeli Bojarskiej nie dostrzegł. - Na pewno nie jest tak, że warunkiem zaliczenia lektoratu u pani Bojarskiej jest kupienie podręcznika jej autorstwa - przekonuje dr Maciej Cesarz. - To oczywiste, że wykładowca poleca swój podręcznik, bo uważa go za najlepszy do realizacji swojego programu.
Studenci jednak zarzuty podtrzymują. - Na pierwszych zajęciach wyraźnie dała do zrozumienia, że kupienie książki jest warunkiem zaliczenia. Albo kupię podręcznik, albo w całości będę go przepisywać do zeszytu - opowiada studentka.
- To nieprawda, że zmuszam studentów do kupowania podręcznika, którego jestem współautorką - zapewnia Izabela Bojarska. - Książki są dostępne w bibliotece. A jak ktoś nie ma książki, to prowadzi swój zeszyt. Podstawą zaliczenia jest to, jak studenci napiszą testy. Oceniam też ich pracę w domu.
Przekonuje, że podręcznik napisany został specjalnie z myślą o studentach politologii, stosunków międzynarodowych, dziennikarstwa i nauk społecznych. Jak mówi, na całym świecie uczelnie promują publikacje swoich pracowników. Maciej Cesarz też podkreśla, że konieczność posiadania podręcznika to normalny wymóg na każdej uczelni. - Izabela Bojarska zakazała kopiowania podręcznika - narzekają jednak studenci. Kserokopie podręcznika są na zajęciach konfiskowane - opowiadają. Buntują się bo - jak twierdzą - prawo autorskie na kopiowanie zezwala. - Nie można tego nazwać konfiskatą - zaprzecza Izabela Bojarska. Dodaje, że zabronione jest używanie kserokopii książki podczas zajęć. - Było dla nas rzeczą oczywistą, że studenci, którzy zdecydowali się na oddanie owych kserokopii, odbiorą je po zakończeniu lektoratu. Do dzisiaj przechowujemy te kserokopie, czekając, aż studenci je odbiorą - przekonuje.
Książka za 60 zł na zaliczenie? To dla nas za drogo - mówią studenci politologii.
Bojarska zaznacza, że ona sama oraz druga z autorek podręcznika, Ewa Jankowska, nie godzą się na kopiowanie książki "w całości". - Wiem, że studenci się skarżą na to, że nie pozwalam na kopiowanie książki. Ale zgodnie z prawem autorskim mogę na to nie pozwalać - utrzymuje Bojarska. - Z przepisów wynika, że kopiowanie książki, nawet w całości, na własny użytek nie jest przestępstwem - oponuje wrocławski adwokat Krzysztof Zuber, specjalista m.in. od prawa autorskiego. - Zabronione jest powielanie w celu rozpowszechnienia. Na przykład sprzedawanie kopii przez punkt ksero na uczelni.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?