- Może dojść do tego, że stawy milickie się zdegradują. Bo nie będzie miał się kto nimi zajmować - mówi Paweł Wybierała, burmistrz Milicza. Wtórują mu Mirosław Drobina (wójt gminy Krośnice) i Robert Lewandowski (burmistrz gminy Żmigród).
Wspólnie wystosowali nawet list otwarty, w którym przypominają, że stawy mają wartość turystyczną i gospodarczą. Jeśli ucierpią, to gminy czekają kłopoty.
Tymczasem likwidator zakładów Bogdan Misiak zapewnia, że stawom nic nie grozi. - A to dlatego, że opiekę nad nimi przejmie spółka, która ma zostać powołana w listopadzie. Jej właścicielem będzie urząd marszałkowski - mówi Misiak.
I dodaje, że nikt spośród 150 pracowników nie będzie zwolniony. - O karpie na wigilijny stół też nie trzeba się martwić, bo produkcja jest utrzymana - dodaje Misiak.
Zmiana właściciela ma uratować stawy. Jako państwowa firma nie mogą liczyć na żadne dotacje
Kompleks 285 stawów, założonych przez cystersów w XIII w., jest największym w Europie ośrodkiem hodowli karpi i rezerwatem przyrodniczym. Ceniony jest też przez ornitologów - żyje tu ponad 270 gatunków ptaków, m.in. trzmielojad i bocian czarny.
Władze okolicznych gmin chcą, aby stawy milickie zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?