Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stanisław Dzierniejko:-Bez kina nie wyobrażam sobie zycia

Katarzyna Kaczorowska
Dzierniejko (pierwszy z prawej) z Anną Dereszowską, Robertem Gonerą i Bogusławem Lindą.
Dzierniejko (pierwszy z prawej) z Anną Dereszowską, Robertem Gonerą i Bogusławem Lindą. Dariusz Gdesz
Kiedyś właściciel słynnego kina Dworcowego. Autor Festiwalu Reżyserii Filmowej w Świdnicy wymyślił dla Wrocławia Festiwal Aktorstwa Filmowego.

Dostaję scenariusze. Całe sterty scenariuszy. Rosną do góry. Pod parapetem, przy ścianie. Któregoś dnia latem postanowiłem, że w końcu się za jakiś zabiorę. A lato było gorące tego roku. Otworzyłem. Czytam. Upał. Pomyślałem "jutro może będzie lepiej". Nie było. Miałem grać prezesa. Dlaczego prezesa?! Pomyślałem, że nie mogę powiedzieć, że nie zagram w tym gównie, to nazmyślałem, że mam chorobę w rodzinie - Jan Nowicki pochyla się do przodu i grobowym głosem niemalże literuje: - C-H-O-R-O-B-Ę! I wiecie państwo, żałuję, że wczoraj przedłożyłem mecz Realu nad "Okruchy dnia" z Hopkinsem i Thompson. To jest film. Wielkie kino! A Hopkins nie gra żadnego prezesa, tylko K-A-M-E-R-D-Y-N-E-R-A!
W kawiarni warszawskiej księgarni Traffic tłum ludzi. Jan Nowicki promuje książkę "Mężczyzna i one". - Staś Dzierniejko?!- rozpromienia się. - Gdyby takich ludzi jak on było więcej... Pomiędzy aktorami czy twórcami filmów a widzami musi być ktoś, kto łączy, kto kreuje i dba o tę ogromną przestrzeń pomiędzy, sprawiając, że możemy się w niej spotkać, porozmawiać o tym, co robimy. Poza tym, on nie tylko jest cholernie gościnny, z żoną dają nam spać u siebie w domu, karmią. On jest całkowicie człowiekiem filmu, jest jednym z nas.

Nowicki był bohaterem II Festiwalu Reżyserii Filmowej w Świdnicy, pierwszego dziecka wrocławianina Stanisława Dzie-rniejki, któremu 16 października urodzi się kolejna pociecha - Festiwal Aktorstwa Filmowego im. Tadeusza Szymkowa.
- Ale więcej dzieci nie planuję - śmieje się Dzierniejko, który przyznaje, że bez filmu po prostu nie wyobraża sobie życia.- Wiem, to taka oczywista odpowiedź, ale tak naprawdę jest. Zaczęło się też w sposób oczywisty. Bardzo chciał zobaczyć Brigitte Bardot. W kinie grali "Viva Maria", gdzie występowała razem z Claudią Cardinale. Dwie boginie seksu. Nic dziwnego, że film był dozwolony od lat 16. Ale Staszkowi, któremu do tej szesnastki trochę brakowało, jakoś udało się wejść do kina i tak się zaczęło.

- Byłem stałym widzem kultowego kina Dworcowego. Bywało, że spędzałem w nim wagary. Ludzie stali ciasno wzdłuż ścian. Co chwilę ktoś krzyczał "włączcie wentylator, bo się podusimy!". No to go włączali i szum był taki, że po chwili podnosiły się krzyki "nic nie słychać" - opowiada Dzierniejko, który pierwszą rzeczą, jaką zrobił w nieistniejącym już Dworcowym, jak został jego właścicielem, była... klimatyzacja (dla jasności - to było wtedy pierwsze klimatyzowane kino w całym Wrocławiu).
O filmach może mówić godzinami. I o tym, że dzisiaj nie są już tak dobre, jak te z lat 50., 60. czy 70. - To były filmy, które przykuwały wybitnymi kreacjami. Szło się zobaczyć Fijewskiego w "Lal-ce" czy "Holoubka" w "Pętli". Bo wielkie kino to wielkie aktorstwo - mówi z przekonaniem Stanisław Dzierniejko, którego festiwalowa kariera zaczęła się od pewnej premiery w Świdnicy. Walczył wtedy z dystrybutorami, usiłując ich przekonać do tego, że premiery kinowe mogą się odbywać jednocześnie w multipleksach i małych kinach. I udowodnił, że można, bo "Bezmiar sprawiedliwości" w tych pierwszych w tzw. dniu otwarcia ściągnął do sal 14 tys. widzów, a dzięki Dzierniejce w tych drugich było ich o 4 więcej. Premiera świdnicka odbywała się w teatrze. Po filmie do Dzierniejki podszedł jakiś mężczyzna i uśmiechając się powiedział:- A może by pan wpadł do mnie kiedyś na kawę?

To był prezydent Świdnicy Wojciech Murdzek. I przy tej kawie pomysł, z którym Dzierniejko nosił się od dawna, przybrał realny kształt Festiwalu Reżyserii Filmowej. - Który rozwija się zaskakując repertuarem, obecnością gwiazd, coraz większą frekwencją. Cieszymy się, że sporą część zawodowej aktywności Stanisław Dzierniejko wiąże ze Świdnicą - przyznaje Wojciech Murdzek.
- Nie powiem, że od razu było łatwo. Pierwsza edycja to niewiele ponad 1000 widzów w pięć dni i fala krytyki w mediach. Kolejna z Kasią Figurą w roli głównej - już 6000. Na następnej z udziałem Jana Nowickiego na filmy przyszło łącznie 8700 ludzi. A na ostatnim festiwalu, gdzie gościem był Janusz Gajos, mieliśmy ponad 14 tysięcy widzów na 60-tysięczne miasto!- Dzierniejko nie kryje dumy i trudno mu się dziwić. A Grażyna Wolszczak dodaje: - To nie sztuka mieć świetne pomysły. Sztuką jest je doprowadzić do końca, a Staszek nie poddaje się przy byle niepowodzeniu. I tak stworzył jeden świetny festiwal, a teraz kolejny, już we Wrocławiu.

- Staszek? Animator, kreator, człowiek filmu. A przy tym niesłychanie dobry człowiek, bo przy Tadziu Szymkowie był przecież do końca, a dzisiaj nowym festiwalem honoruje pamięć o nim - podkreśla Cezary Harasimowicz, kolejny gość, którego od 16 października będzie można spotkać w Dolnośląskim Centrum Filmowym we Wrocławiu. Bo od wtorku DCF stanie się królestwem świetnych polskich aktorów, którzy przyjadą tu dzięki Stanisławowi Dzierniejce i dla Stanisława Dzierniejki. Fani dobrego aktorstwa niech rezerwują czas.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska