Kto nie marzy o ciepłych jeszcze, chrupiących bułkach na śniadanie? Teoretycznie można kupić je w każdym sklepie osiedlowym, ale zdecydowanie lepiej upiec je samemu. Wbrew pozorom to zadanie nie przekracza możliwości nawet kuchennego nowicjusza. Wystarczy trochę dobrej woli, mąki, wody i drożdży.
Przepisów na domowe bułki jest bez liku, możemy upiec bułki pszenne, razowe, żytnie, na zakwasie, na drożdżach, bułki mleczne, maślane, cebularze, solanki (uwielbiam), bułki śniadaniowe nocne, chałki. To tylko kilka propozycji. Proponuję wam przepisy, które wypróbowałam osobiście. Większość pochodzi z nieistniejącego już niestety bloga przepisnachleb.pl.
Zabierając się do pieczenia chleba i bułek warto zwrócić uwagę na kilka rzeczy. Na przykład na mąkę. W przepisach zazwyczaj mamy zaznaczony typ mąki, którego używamy do tego konkretnego wypieku. Bułki zwykle pieczemy z mąki pszennej typ 650, którą bez problemu kupimy w większości sklepów. Zresztą w handlu pojawiły się egzotyczne do niedawna rodzaje mąki, takie jak mąka z płaskurki i samopszy (stare odmiany pszenicy, które zawierają łatwiej przyswajalny gluten), mąka z krzycy (jedna z najstarszych odmian żyta). Jeśli nie mamy zaufania do mąki sklepowej, możemy mąkę rzemieślniczą - mieloną w małych młynach. A tak przy okazji, do wyboru mamy mąki różnych producentów. Kilka lat temu rozmawiałam z konserwatorami we wrocławskim Archiwum Państwowym, którzy powiedzieli mi, że do klejenia różnych dokumentów używają czasem kleju z mąki. Najchętniej z Basi, bo ta jest najbardziej "kleista".
Czasem w przepisach znajduje się zalecenie, by piec chleb lub bułki "z parą". Nie martwmy się, jeśli nie mamy odpowiedniego programu w naszych piekarnikach, wystarczy na dno piecyka wrzucić kostki lodu lub postawić żaroodporne naczynie z zimną wodą.
Kolejna sprawa to drożdże. Przyznaję, że od trzech lat używam przede wszystkim drożdży instant, ale jeśli ktoś nie ma do nich zaufania może sięgnąć po drożdże świeże, tylko musi pamiętać, że przed dodaniem ich do ciasta należy przygotować rozczyn (ciepłe mleko lub woda, odrobina cukru i drożdże). Rozczyn jest gotowy, kiedy zacznie rosnąć (oznacza to, że drożdże uaktywniły się). Jeśli w przepisie jest podana wyłącznie ilość drożdży instant, a chcemy użyć świeżych (lub odwrotnie), możemy spokojnie zastosować taki oto przelicznik: 7 g suszonych drożdży instant równa się 15 g drożdży świeżych.
Zaczyn to nic innego, jak mąka, drożdże i woda. Musimy połączyć wszystkie składniki wskazane w przepisie i pozostawić na kilka godzin (najlepiej w ciepłym miejscu) do fermentacji. No i jeszcze magiczny zakwas... Zakwas to mąka (najczęściej pełnoziarnista żytnia) wymieszana z wodą i poddana procesowi fermentacji. Zakwas nie jest trudny do wyhodowania, tylko potrzeba sporo czasu i cierpliwości. Przepisów jest bardzo dużo, ja skorzystałam z przepisu tygodniowego. Pierwszego dnia wymieszałam w słoiku 100 g mąki żytniej typ 2000 z 100 g letniej wody. przykryłam słoik folią samoprzylepną (zrobiłam w nie dziurki, żeby zakwas "oddychał") i odstawiłam na 24 h. Drugiego dnia (i każdego następnego) usunęłam połowę fermentującej mąki, a do pozostałej części dodałam 50 g mąki żytniej typ 2000 i 50 g letniej wody. Po tygodniu zakwas był gotowy. Zakwas przechowuję w lodówce i co jakiś czas go dokarmiam - dodaję 100 g mąki żytniej typ 2000 i 100 g letniej wody, mieszam wszystko ze starym zakwasem i odstawiam na mniej więcej 24 h w ciepłe miejsce.
Przy pieczeniu pieczywa najczęściej nie używamy termoobiegu, włączamy grzanie góra-dół. Chleb i bułki studzimy na kratce. A teraz przepisy!
Wideo
Ciasto ucierane z wiśniami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!