Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużel. Jestem tutaj po to, aby było lepiej niż dobrze

Rafał Bajko
Rafał Dobrucki w towarzystwie swoich młodszych podopiecznych. Z lewej Maksym Drabik, a z prawej Przemysław Liszka
Rafał Dobrucki w towarzystwie swoich młodszych podopiecznych. Z lewej Maksym Drabik, a z prawej Przemysław Liszka Paweł Relikowski
- Jestem tutaj po to, aby było lepiej niż dobrze, dobrze już było. Na tym chciałbym się skupić. Klub jest profesjonalnie prowadzony, a moim zadaniem jest zająć się kwestiami sportowymi, aby były ciekawe widowiska i efekt sportowy - mówi Rafał Dobrucki, menadżer Betardu Sparty Wrocław.

Wraca Pan do PGE Ekstraligi po dwóch latach przerwy, kiedy prowadził Pan Falubaz Zielona Góra. Brakowało nieco tych ligowych emocji?
Brakowało. Czasami oglądałem mecze w telewizji lub na stadionie i nie ukrywam, że skóra nieco się jeżyła.

Zastąpił Pan na stanowisku Piotr Barona, który pracował we Wrocławiu prawie sześć lat. W tym czasie udało mu się m.in. zdobyć srebrny medal MP, a w ubiegłym roku zająć miejsce w czwórce. To chyba także wyzwanie dla Pana, aby te dobre rezultaty podtrzymać?
Jestem tutaj po to, aby było lepiej niż dobrze, dobrze już było. Na tym chciałbym się skupić. Klub jest profesjonalnie prowadzony, a moim zadaniem jest zająć się kwestiami sportowymi, aby były ciekawe widowiska i efekt sportowy.

1 grudnia rozpoczęliście treningi przed nowym sezonem. Przygotowaniami fizycznymi zawodników zajmuje się przede wszystkim Mariusz Cieśliński. Pan ingeruje w jego prace, zatwierdza niektóre pomysły, czy zajmuje się w tej chwili pozostałymi sprawami?
Wszystkie rzeczy „przechodzą” przeze mnie. Kilka kwestii z Mariuszem konsultowaliśmy. Jest kilka nowych rzeczy, co nie zmienia faktu, że Mariusz to równy gość i ma już spore doświadczenie w tym temacie. Wie co potrzeba, a co przeszkadza zawodnikom.

Tai Woffinden szykuje się do sezonu indywidualnie. Podobno mocno wziął sobie do serca drugie miejsce w Grand Prix i wstaje już o 5 rano. Zaleciliście mu taki intensywny trening, czy to jego pomysł?
Tai jest w pełni profesjonalnym zawodnikiem, skupionym na osiągnięciu określonego wyniku. Myślę, że napędza go niedosyt związany z utratą tytułu mistrza świata. Pracuje ciężko tej zimy, jestem pewien, że nowy sezon będzie należał do niego.

A jakie plany na dalszą część przygotowań ma reszta zespołu. Przewidujecie jakieś świąteczne urlopy?
Wolnego będzie tyle ile trzeba, treningi w okresie pomiędzy świętami a Sylwestrem w zawodowym sporcie to standard. Spotykamy się co tydzień na kilkudniowych sesjach treningowych. 29 stycznia wybieramy się z kolei na obóz do Szklarskiej Poręby.

To ile zawodnicy mogą przytyć podczas świąt?
Myślę, że oni wszyscy zdają sobie sprawę, że nie mogą sobie na to pozwolić. Jestem jednak spokojny, bo każdy z nich podchodzi do swojego zawodu w pełni profesjonalnie.

Jak wygląda dyspozycja Maksyma Drabika? Ta kontuzja wciąż siedzi w jego głowie, czy wprost przeciwnie - jest głodny jazdy?
Maksym był głodny jazdy już kilka dni po wypadku. W jego przypadku nie było mowy o jakimś treningu mentalnym, prędzej trzeba było Maksa studzić. Pod koniec września miałem okazję, zupełnie przypadkiem, zobaczyć jego trening w Ostrowie Wielkopolskim. Wyglądało to naprawdę dobrze, choć Maks utykał wówczas lekko w parkingu. Głód jazdy był jednak widoczny.

Co się stało w ubiegłym roku z Maciejem Janowskim?Jest Pan w stanie określić czy jego kiepska dyspozycja wynikała wyłącznie z braku spasowania z poznańskim torem, czy problem był bardziej złożony?
Na wynik składa się wiele rzeczy, trudno teraz wskazać jedną konkretną. Na pewno w przypadku Maćka mógł mieć wpływ brak stałej bazy. W sensie pewnej stabilizacji, odniesienia, możliwości testowania, porównywania sprzętu. Porównywania go z innymi nawierzchniami. Dzisiaj sprzęt jest bardzo ważny i „niezagranie” tego aspektu może mieć wielki wpływ na wahania formy.

Na jakim etapie są sprawy związane z torem Stadionu Olimpijskiego? Wiadomo, że to właśnie ten element remontu obiektu będzie dla was newralgiczny.
Prace trochę się przedłużają. Na szczęście nie zostało już dużo do zrobienia, bo właściwie trzeba skończyć jeszcze prostą startową.

Tor będzie w pełni gotowy na start sezonu?
Dużo zależy od aury. Na pewno będziemy mieli przy nim trochę więcej pracy, niż inne kluby. Nawierzchnia u nas jest całkowicie nowa, będzie wymagał pracy na wiosnę. Stąd również zależało nam, aby wszystko przygotować jeszcze w tym roku, tak aby nawierzchnia „przegryzła” się przez zimę.

Jak się żyje ze świadomością, że we Wrocławiu oczekuje się w tym sezonie mistrzostwa Polski?
Doskonale zdaję sobie sprawę, że jest taka szansa. Staram się jednak nie stwarzać dodatkowej presji w zespole, bo to na pewno nie pomaga. Będziemy w spokoju pracować, aby wynik był jak najlepszy. Mamy dokładnie rozplanowane przygotowania do sezonu i jeżeli wszystko uda się zrealizować, to jestem optymistą.

Andrzej Lebiediew przechodzi do Betard Sparty z I ligi. To będzie dla niego duży przeskok?
To dobre pytanie. Żużel jest teraz tak nieprzewidywalny, szczególnie po okresie zimowym, że trudno cokolwiek wyrokować. Ten sport ciągle się zmienia, sprzęt się zmienia. Także w trakcie treningów przedsezonowych wprowadza się wiele nowinek - wszystko, by wyprzedzić rywali. Można powiedzieć, że trwa taki wyścig zbrojeń. Trudno zatem dzisiaj określić, jak to będzie wyglądało w trakcie sezonu. Przykładowo, kto trafi ze sprzętem, a kto nieco przedobrzy. Jest mnóstwo czynników mających wpływ na późniejsze wyniki.

Jaka będzie przyszłość Nicka Morrisa? W kuluarach mówi się, że szukacie mu klubu w niższej lidze, bo w Betard Sparcie i tak macie poza nim jeszcze sześciu seniorów.
Na dzisiaj sprawa wygląda tak, że Nick nie znalazł sobie drużyny w Nice Polskiej Lidze Żużlowej. Nie przekreślam go jednak, jeśli chodzi o starty w PGE Ekstralidze. Mam jednak wrażenie, że on potrzebuje odjechać kilka spotkań, aby się „dotrzeć”. Miał w zeszłym sezonie swoje problemy, głównie sprzętowe, a brak stałej bazy podobnie jak w przypadku Maćka Janowskiego, nie sprzyjał w ich rozwiązaniu. To jednak chłopak, który ma papiery na jazdę. Inna sprawa, że pojawia się pytanie, czy w najwyższej klasie rozgrywkowej będzie czas, aby testować, sprawdzać? Morris na pewno jest w odwodzie.

W przypadku juniorów także ma Pan ból głowy. Jest czterech chłopaków, a w meczowym składzie może wystąpić tylko dwóch. Jaką rolę przewiduje Pan chociażby dla Przemysława Liszki? Czekają go głównie starty w zawodach indywidualnych?
Nie miałem okazji widzieć Przemka na żywo w poprzednim sezonie, ale widziałem ostatnio kilka materiałów z jego udziałem i śmiało mogę stwierdzić, że ten chłopak ma potencjał. Musi do tego dołożyć ciężką pracę i nabywać doświadczenie. Będziemy robić co się da, aby miał możliwość jak największej liczby startów. To jest teraz dla niego najważniejsze.

Chciałbym zapytać o kwestię bezpieczeństwa na torach żużlowych. Pan na własnej skórze przekonał się o tym, jak urazowym sportem jest żużel (Rafał Dobrucki trzykrotnie złamał kręgosłup). Ma Pan swoją receptę na ten problem?
Głównym „sprawcą” wypadków na torach żużlowych jest… prędkość. Motocykle stają się coraz szybsze, coraz mocniejsze, wyrywają się spod kontroli. Być może statystyki tego nie pokazują, bo ktoś powie, że na danym obiekcie rekord toru od 10 lat jest taki sam. Proszę jednak zwrócić uwagę w jakich warunkach został on wówczas wyśrubowany. Dzisiaj podobne rezultaty osiąga się na torach twardych i bardzo śliskich. To moim zdaniem determinuje upadki. Te wszystkie dodatki - dmuchane bandy - są dobrym rozwiązaniem, ale działają również na wyobraźnię zawodników. Żużlowcy czują, że mogą sobie pozwolić na więcej, bo są zabezpieczenia, które uchronią ich od ciężkich kontuzji. Aby uniknąć groźnych wypadków potrzebny jest więc zdrowy rozsądek.

Zdążył Pan trochę poznać Wrocław?
Szczerze mówiąc, to znam tutaj póki co trzy ulice (śmiech). Najlepiej opanowaną mam trasę na linii siedziba klubu – Stadion Olimpijski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska