Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urban: O drugim golu nie ma co wspominać

Dawid Foltyniewicz
W pierwszym składzie Śląska pojawiło się aż siedmiu nowych piłkarzy.
W pierwszym składzie Śląska pojawiło się aż siedmiu nowych piłkarzy. Przemysław Świderski
- Mecz był wyrównany, a bramka pozwoliła Arce grać inaczej - powiedział po pierwszym spotkaniu w sezonie trener Śląska Wrocław, Jan Urban.

Piłkarze Śląska zapewne nie tak wyobrażali sobie tegoroczną inaugurację ligowych rozgrywek. WKS w wyjazdowym meczu z Arką Gdynia przegrał 0:2. Podopieczni Jana Urbana nie ustrzegli się indywidualnych błędów, które zostały skrzętnie wykorzystane przez gospodarzy.

Przed sezonem we Wrocławiu miała miejsce istna rewolucja kadrowa. Za jej sprawą w pierwszym składzie „Trójkolorowych” na niedzielne spotkanie pojawiło się aż siedem nowych twarzy. W tym gronie znalazł się powracający z wypożyczenia do Olimpii Grudziądz bramkarz Jakub Wrąbel, który dobrze spisywał się na linii, a przy obu trafieniach dla rywali nie miał za wiele do powiedzenia.

- W tym meczu nie było dużo sytuacji, szczególnie w pierwszej połowie. Przygotowaliśmy się mocno na stałe fragmenty gry, gdyż nie mamy dużo wysokich zawodników. Wiedzieliśmy też, że atutem Arki są dalekie wrzuty piłki z autu. Przed tym się ustrzegliśmy, ale po akcji i dośrodkowaniu spod linii najniższy zawodnik na boisku strzelił nam gola głową - stwierdził Jan Urban.

W Gdyni za wykonywanie stałych fragmentów gry w głównej mierze odpowiedzialny był ściągnięty z Zagłębia Lubin Dorde Cotra. Za czasów gry w barwach „Miedziowych” wielokrotnie udowadniał, że potrafi celnie dośrodkować piłkę na głowę swoich kolegów, dlatego jego lewa noga może być dużym atutem Śląska w kolejnych ligowych meczach. Nie mniejszy pożytek WKS powinien mieć również z Jakuba Koseckiego. Miał duży wpływ na dynamikę akcji prowadzonych przez jego zespół i szukał dośrodkowań, jednak wciąż musi popracować nad ich celnością.

Od początku starcia w ramach 1. kolejki LOTTO Ekstraklasy odważniej zaatakowali gospodarze, jednak długo nie byli w stanie udokumentować swojej przewagi. Zdobywcy Pucharu i Superpucharu Polski wyszli na prowadzenie za sprawą dość biernej postawy Igorsa Tarasovsa przy strzale głową niższego o 25 cm Patryka Kuna. - Musimy takim sytuacjom zapobiegać. Na boisku mecz był wyrównany, a ta bramka pozwoliła Arce grać inaczej. O drugim golu nie ma co wspominać. Nasz zawodnik popełnił błąd. Z naszej strony było potem kilka sytuacji, ale wiadomo, że przy stanie 0:2 gra się inaczej niż przy 0:0 - wyjaśniał Urban.

Swojej radości po zwycięstwie nie krył natomiast opiekun Arki, Leszek Ojrzyński. - Chcieliśmy wygrać i chłopaki to osiągnęli. Brawa dla nich i dla kibiców - dziś była ich dwucyfrowa liczba. Nie było nam łatwo w tym meczu. Mogliśmy rozpocząć świetnie, ale Wrąbel obronił strzał Grzegorza Piesio. W drugiej części skopiowaliśmy bramkę z Pucharu Polski. Dośrodkował spod linii bocznej Marciniak, a tym razem celnie strzelił głową Kun. Trzy punkty na początek są bardzo ważne, bo ciężka liga przed nami - powiedział szkoleniowiec gdynian.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Urban: O drugim golu nie ma co wspominać - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska