Wrocławianki przegrały w tym sezonie już trzy szansy na jakieś trofeum. Najpierw już w fazie grupowej pożegnały się z Ligą Mistrzyń. Potem odpadły z Pucharu CEV, a ostatnio zaledwie na ćwierćfinale (czyli de facto na pierwszym meczu) zakończyły marzenia o Pucharze Polski. Awans do finału Orlen Ligi jest jedyną rzeczą, który może uratować ten sezon. I chociaż Impelki w sezonie zasadniczym dwukrotnie gładko przegrały z sopociankami (1:3 i 0:3 ), to w play-off może zdarzyć się wszystko. Zwłaszcza w takiej formule.
Aby skrócić sezon przed jego rozpoczęciem zarządzono, że play-off zaczniemy od półfinałów i będzie się toczył na tym etapie zaledwie do dwóch wygranych. To jest właśnie szansa drużyny Jacka Grabowskiego. Wystarczy bowiem jeden dobry mecz, jeden wyskok, by mieć wszystkie atuty w garści i być jedną nogą w finale. Jeśli jednak Impel w środę nie wygra...
Wciąż mamy przed oczami lanie, jakie Atomówki sprawiły Impelowi niespełna dwa miesiące temu u siebie. Wówczas wrocławianki w całym spotkaniu ugrały ledwie 46 punktów. Trudno wytłumaczyć taką różnicę zwłaszcza, że po 22 meczach obie drużyny w tabeli dzielił tylko punkt. Sopot przewagę roztrwonił pod koniec - przegrał na wyjeździe 1:3 z PTPS-em Piła, uległ u siebie 0:3 Aluprofowi Bielsko-Biała. Ta obniżka formy to może być światełko w tunelu dla gości w środowym spotkaniu.
- Trzeba zapomnieć o tym, co było wcześniej i na nowo podejść do play-off. Sprawa awansu do finału jest otwarta. Sopot to bardzo dobra drużyna, ale tak naprawdę wszystko zweryfikuje boisko. Wiara w sukces czyni cuda, a nam tej wiary nie brak - deklaruje śmiało Agata Sawicka, ale niestety - wiara to nie wszystko. Przez cały sezon problemem Impela jest to, że swoją grę opiera właściwie tylko na Katarzynie Skowrońskiej i Carolinie Costagrande, która na dodatek dopiero w pucharowym meczu z Muszyną wróciła na parkiet. Wcześniej była kontuzjowana. Gdy któraś z tej dwójki zagrała słabiej, od razu łatwiej było napocząć wrocławianki. Od początku stabilnej formy nie osiągnęła też żadna z przyjmujących, grających ze Skowrońską - Karolina Piśla nie grała wcale lub mało, Kristin Hildebrand zazwyczaj zawodziła, ale i tak była pierwszym wyborem, bo - jak mówił sztab - ogrania brakowało młodej Czeszce Andrei Kossanyiovej. Pod tym względem w lepszej sytuacji wydaje się być Atom Trefl, bo trener Lorenzo Micelli, ma na ławce bardziej wartościowe zmienniczki.
Początek środowego spotkania o godz. 18 (transmisja Polsat Sport News). Drugi mecz - w poniedziałek 11 kwietnia w Orbicie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?