Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław znów dopłaca do Śląska. Grube miliony!

Redakcja
Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Piłkarski Śląsk Wrocław niezmiennie potrzebuje pomocy z gminnej kasy. Tym razem miasto przekaże 5 mln zł dotacji. Władze Wrocławia chciały też darować spółce ponad 3,7 mln zł długu, ale nie zgodzili się na to współwłaściciele klubu.

Pierwotnie gmina Wrocław miała przekazać w tym roku Śląskowi Wrocław dotację w wysokości 3 mln zł. Pod koniec ubiegłego roku władze Wrocławia zdecydowały jednak, że przekażą klubowi dodatkowe 5 mln zł. Na taki ruch zgodzili się miejscy radni.
Pod koniec lutego prezydent Rafał Dutkiewicz podpisał zarządzenie o podwyższeniu kapitału zakładowego spółki WKS Śląsk Wrocław o 5 mln zł.

W tym samym dniu prezydent podpisał drugie zarządzenie dotyczące Śląska Wrocław. Tym razem chodzi o darowanie długu Śląskowi Wrocław w wysokości 3,7 mln zł. Spółka miała zostać formalnie dokapitalizowana o tę kwotę.

Tak się jednak nie stało, ponieważ współwłaściciele klubu nie zgodzili się na dokapitalizowanie spółki. Ostatecznie klub otrzyma 5 mln zł w formie dotacji.

- Pieniądze zostaną przeznaczone na bieżącą działalność klubu i Akademię Piłkarską Śląska - mówi Kacper Cecota, rzecznik Śląska Wrocław.

Gmina Wrocław od maja 2016 roku ma większościowy pakiet akcji piłkarskiego Śląska Wrocław. Gmina zamieniła bowiem na akcje 6-milionowy dług klubu wobec miejskiej kasy i automatycznie stała się głównym właścicielem (ma w nim 54,46 proc. udziałów). Współwłaścicielem klubu jest Wrocławskie Konsorcjum Sportowe.

W klubie ciągle brakuje pieniędzy, a miasto bezskutecznie szuka inwestora, który kupi Śląsk. W 2014 roku miasto na finansowanie klubu przekazało 16 mln zł, a w 2015 roku ponad 6 mln zł. W 2016 roku z miejskiej kasy do klubu wpłynęło 5 mln zł. Miasto też wspiera klub innymi metodami. W 2016 roku na przykład gminna spółka, Spartan, która zarządza miejskimi obiektami rekreacyjnymi, postanowiła zainwestować 2 mln zł w obligacje Śląska Wrocław, mimo że poprzedni rok zakończyła na minusie.

W maju 2017 roku podczas nadzwyczajnej sesji rady miejskiej zdecydowano o przyjęciu stanowiska, w którym radni zgodzili się na „niezbędne” udzielanie Śląskowi Wrocław regularnego wsparcia finansowego ze środków budżetu Wrocławia.
- Jeśli miasto nie będzie finansować Śląska, to istnienie klubu będzie zagrożone - mówił wówczas wiceprezydent i jednocześnie szef rady nadzorczej klubu Maciej Bluj.

W ubiegłym roku wydawało się, że Śląsk Wrocław znajdzie w końcu nowego właściciela. Piłkarski klub miał kupić biznesmen Grzegorz Ślak, w lipcu zgodę na transakcję wyrazili miejscy radni.

Grzegorz Ślak przedstawił program inwestycyjny, gwarantujący dofinansowanie spółki kwotą 45 mln zł w przeciągu trzech lat - co roku budżet Śląska miał być wzmacniany o kolejne 15 mln zł. Wrocławski biznesmen miał zapłacić miastu za 28.005 akcji 3 mln zł. Musiał też spłacić dług, który wynosił ok. 13 mln zł.

Kiedy wydawało się, że wszystko jest już przesądzone i Śląsk ma nowego właściciela, szybko okazało się, że sukcesu nie będzie. Biznesmen ostatecznie nie porozumiał się z miastem w sprawie kupna klubu, choć urzędnicy do dziś twierdzą, że Ślak zawarł umowę i jego zobowiązania wobec miasta i klubu są wiążące. Biznesmen uważał jednak inaczej. Twierdził, że wynegocjowano i parafowano wstępną umowę. Potem zaczęły się problemy dotyczące aneksu do umowy. Biznesmen twierdził też, że dopiero po fakcie dowiedział się, jak tragiczna jest sytuacja finansowa klubu. Zażądał zmian w umowach. Zdaniem strony miejskiej, to było tylko szukanie pretekstu, by ostatecznie nie kupić Śląska.

Radni musieli w trybie pilnym udzielić klubowi kolejnej dotacji, tym razem w wysokości 10 mln zł. Pieniądze były konieczne, aby klub mógł rozpocząć rozgrywki.

Jakby tego było mało okazało się, mecenas Jacek Masiota, który był doradcą prywatyzacyjnym, czyli był odpowiedzialny za znalezienie inwestora otrzymał od gmin wynagrodzenie w wysokości 600 tys. zł. Pieniądze dostał, choć umowa nie doszła do skutku. Władze Wrocławia tłumaczyły jednak, że Masiota swoją pracę wykonał.

Teraz wrocławski magistrat żąda od firm, które Ślak kontroluje, 10 milionów złotych, czyli tyle pieniędzy, ile przeznaczył na klub, kiedy okazało się, że Ślak nie kupi Śląska. Nie trzeba byłoby ich płacić – przekonuje magistrat - gdyby biznesmen wywiązał się ze swoich zobowiązań i kupił od miasta 54 procent akcji spółki, do której należy piłkarska drużyna.

Czy Grzegorz Ślak zamierza oddać gminie Wrocław pieniądze? Być może jest zainteresowany nadal kupieniem klubu?
- Nie komentuje publicznie spraw dotyczących Śląska Wrocław - odpowiedział krótko Grzegorz Ślak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska