Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Pich: Czy jestem liderem? Czuję odpowiedzialność [WYWIAD, ROZMOWA]

Jakub Guder
Robert Pich
Robert Pich fot. Paweł Relikowski
Robert Pich: "Latem trenowaliśmy tak samo, z tym samym trenerem i nie było problemu. Ludzie zaczęli pisać, że to wina źle przepracowanej przerwy, ale jeśli chodzi o mnie, to czułem się dobrze." Rozmowa ze Słowackim skrzydłowym Śląska Wrocław.

Długo czekałeś na te bramki, które strzeliłeś w meczu z Piastem. Robiło się już nerwowo?
Robert Pich: Może nie byłem jakoś zdenerwowany, ale ja zwyczajnie lubię strzelać bramki. Wtedy gra się lepiej. W ostatnich meczach (rozmawialiśmy przed spotkaniem z Arką Gdynia - przyp. JG) miałem kilka sytuacji, ale brakowało szczęścia, żeby coś wpadło. Długo na to czekałem, ale cieszę się, że w ostatnim meczu u siebie w tym sezonie strzeliłem dwa gole. Szkoda, że to nie przyszło wcześniej, bo pomógłbym w ten sposób drużynie. Ten cel z końcówki sezonu – czyli utrzymanie – osiągnęliśmy i to mnie bardzo cieszy. Weszliśmy w dobrą serię i ten ostatni mecz też chcemy wygrać, żeby ta końcówka sezonu wyglądała dobrze. To też jednocześnie przygotowanie do kolejnych rozgrywek.

Po golach strzelonych Piastowi szukałeś wzrokiem na trybunach żony i syna?
Robert Pich: Tak. Gdzieś ich tam wypatrzyłem. Fajnie, bo to był pierwszy mecz syna na trybunach a ja na dodatek jeszcze trafiłem do siatki. Jest jeszcze mały, pewnie nie będzie tego pamiętać.

No ale zawsze można mu kiedyś pokazać nagranie.
Robert Pich: No tak (uśmiech).

To nie był dla was udany rok. Przed sezonem mówiło się o pierwszej ósemce, może o górnej piątce, a skończyło się na walce o utrzymanie.
Robert Pich: Ja podzieliłbym ten ostatni rok na dwa okresy. Zaczęliśmy bardzo dobrze i wszystko wyglądało tak, że tym minimum musi być pierwsza piątka. Zresztą z taką myśli przychodziliśmy do tego klubu – zarówno ja, jak i inni zawodnicy. Wtedy – w tamtym czasie – bardzo dobrze to funkcjonowało. Potem zaczął się okres, w którym mieliśmy wiele kontuzji. To stwarzało problemy kadrowe. Trener musiał rotować składem i wówczas zaczęliśmy słabiej grać. To był problem. Długo czekaliśmy, by się z tego wydostać. Nie miałem jeszcze takiego sezonu, w którym sytuacja tak by się zmieniła: najpierw walczysz o puchary, a potem o utrzymanie. W głowach też nie było łatwo. Na początku mieliśmy swoje ambicje, rozmawialiśmy o tym, że chcemy stworzyć mocny zespół. Wszyscy byli tak nastawieni. Gdy realia się zmieniły, to było ciężko na to zareagować. Dobrze, że na koniec się z tego wydostaliśmy, zaczęliśmy wygrywać i pokazaliśmy charakter.

Po wygranych z Lechem czy Legią była duża euforia, czy nadal spokój w szatni?
Robert Pich: Byliśmy zadowoleni, ale mieliśmy świadomość, że to dopiero początek sezonu. Nie mogliśmy myśleć, że wszystko jest gotowe. Szliśmy jednak w dobrym kierunku. Wychodziło nam to, co zakładaliśmy przed startem rozgrywek. Te wygrane to nie było szczęście, ale efekt naszej pracy.

Niektórzy mówili, że wasza słaba forma na wiosnę to efekt słabego przygotowania podczas obozu na Cyprze.
Robert Pich: Nie zwalałbym winy na złe przygotowanie. Latem przecież trenowaliśmy tak samo, z tym samym trenerem i nie było problemu. Ludzie zaczęli pisać, że to wina źle przepracowanej przerwy, ale jeśli chodzi o mnie, to czułem się dobrze.Gdybyś porównał Śląsk z początku roku, do tego obecnie, to gdzie były największe różnice?
Robert Pich: Wróciła nam pewność siebie. Gdy zaczęliśmy wygrywać mecze, to zeszła z nas presja, więcej zaczęło nam wychodzić, stwarzaliśmy sytuacje bramkowe. Powtórzyła się sytuacja z początku sezonu, kiedy wygraliśmy jeden-dwa mecze i wszystko nam wychodziło.

Czujesz się jednym z liderów tej drużyny?
Robert Pich: Nie wiem, czy lider to odpowiednie słowo. Mam świadomość, że jestem doświadczonym zawodnikiem. Wiem, jak klub na mnie patrzył, gdy tu przychodziłem. Czuję, że muszę brać większą odpowiedzialność. W moim wieku nie mogę się chować. Zresztą sam od siebie wymagam, by być ważną częścią drużyny. Nie wydaje mi się, że przez to ciąży na mnie większa presja. To normalna droga każdego piłkarza. Myślę nawet, że mi to pomaga.

II CZĘŚĆ WYWIADU z Robertem Pichem -->> KLIKNIJ TUTAJ, ABY PRZECZYTAĆ

Po nieudanej przygodzie w Kaiserslautern masz jeszcze ambicje, by spróbować wyjechać na zachód?
Robert Pich: Tak. Mam 29 lat i jeszcze trochę chcę pograć (uśmiech). Czuję się na to gotowy, ale też chcę pomóc Śląskowi. Jeśli pojawi się oferta, która byłaby dla mnie krokiem do przodu, to będę chciał z niej skorzystać. Trudno to jednak zaplanować. Może być tak, że zostanę już we Wrocławiu, a może ktoś nagle przyjdzie i powie, że mnie chce. Zobaczymy.

A jakie wyciągnąłeś wnioski po transferze do 2. Bundesligi?
Robert Pich: Gdybym teraz miał jakąś ofertę, to patrzyłbym na to, czy ta liga i klub pasują do mojego stylu gry. Kaiserslautern nie było „pode mnie”. Straciłem na tym, bo musiałem pracować, by nauczyć się innej piłki, niż do tej pory grałem. To była fizyczna liga. Mi pasuje trochę inny styl. Teraz zwróciłbym na to uwagę. Nie mówię jednak, że pobyt w Niemczech nic mi nie dał. Gdy stamtąd wróciłem, czułem się bardzo dobrze fizycznie.

Myślisz jeszcze o reprezentacji?
Robert Pich: U nas podczas powołań zawsze jest lista rezerwowych i ja to tej pory zawsze się na niej znajdowałem. Wciąż jest zatem nadzieja. Cały czas wierzę, że zagram w kadrze i to jest dla mnie duża motywacja do gry w piłkę.

Właśnie mija rok, od kiedy zostałeś ojcem.
Robert Pich: Tak, za kilka dni.

Życie przez ten czas bardzo się zmieniło?
Robert Pich: Zmieniło się sporo, to jednak przyjemne, bo jest w tym dużo szczęścia. Ten czas szybko minął. Syn ma roczek, a mi się wydaje, że to ledwie trzy miesiące.

A syn zmienił Roberta Picha?
Robert Pich: To chyba inni musieliby powiedzieć, ale wydaje mi się, że nie. Jestem taki sam zarówno w życiu prywatnym, jak i na boisku. Mam swoje cele, zadania i staram się je wykonywać. Chyba nie zacząłem czegoś robić inaczej.

Potomka będziesz pchał w kierunku piłki?
Robert Pich: Na siłę pchać go nie będę, ale już teraz widzę, że futbol mu się podoba. Jak pokazuję mu piłkę, to dobrze się bawi. Jeśli też będzie chciał grać, to fajnie. Zawszę mu coś doradzę, przekażę swoje doświadczenie. Niezależnie jednak od tego, jaką drogę wybierze, to chce być dla niego podporą. Gdyby wybrał piłkę, to byłbym bardzo szczęśliwy.

Masz już jakieś plany na wakacje?
Robert Pich: Ostatni trening mamy 21 maja, a następnego dnia razem z Kubą Koseckim i Kamilem Vackiem lecimy na Majorkę. Tam spędzimy 10 dni. Na pewno obejrzymy tam wspólnie finał Ligi Mistrzów. Po powrocie do domu z pewnością będę śledził mistrzostwa świata.

Komu kibicujesz?
Robert Pich: Anglii, ale będę też ściskał kciuki za Polskę.

ZOBACZ TAKŻE:
* Śląsk Wrocław - transfery. Nowe porządki. Czy to koniec transferowych eksperymentów?
* Paweł Śpiewok nie żyje. Miał 78 lat [ARCHIWALNE ZDJĘCIA]
* Mistrzostwo Polski Śląska Wrocław 2012. Mecz z Wisłą Kraków, feta na rynku. Właśnie mija sześć lat [ZDJĘCIA]

TRANSFERY ŚLĄSKA WROCŁAW LATO 2018. Śląsk Wrocław w najbliższych dniach powinien ogłosić nowe transfery. Kilku piłkarzy mocno wiązanych jest od pewnego czasu z WKS-em. Tadeusz Pawłowski nie ukrywa, że chciałby, by drużynę wzmocniło przynajmniej czterech zawodników. Kto może przyjść na Oporowską? UŻYWAJ STRZAŁEK, BY ZOBACZYĆ KOLEJNYCH PIŁKARZY

TRANSFERY Śląska Wrocław 2018: Kto wzmocni klub? [LISTA NAZW...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska