Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłka nożna. Adrian Łyszczarz czeka na debiut. "Mam chłodną głowę"

Jakub Guder
W samolocie do Turcji w towarzystwie Jana Urbana (z lewej) i dyrektora sportowego Adama Matyska (z prawej)
W samolocie do Turcji w towarzystwie Jana Urbana (z lewej) i dyrektora sportowego Adama Matyska (z prawej) fot. Twitter Szymona Mikołajczaka
Adrian Łyszczarz jeszcze co prawda nie zaliczył debiutu w Ekstraklasie, ale ostatnie kilka miesięcy było dla niego przełomem w przygodzie z piłką. Jak sam jednak zapewnia - głowę ma chłodną.

Łyszczarz do Wrocławia trafił w czerwcu ubiegłego roku z FC Wrocław Academy. Był tam wyróżniającym się piłkarzem w Centralnej Lidze Juniorów, czym zwrócił na siebie uwagę nie tylko Śląska, ale też Pogoni Szczecin czy Jagiellonii Białystok.

Mariusz Rumak dość szybko włączył go do kadry pierwszego zespołu, chociaż rocznikowo młodzian miał zaledwie 17 lat. Dobre wrażenie zrobił też na Janie Urbanie, który zimą zabrał go na obóz przygotowawczy do Turcji. Dla Łyszczarza było to pierwsze tak poważne zgrupowanie w karierze. - Dla mnie to jest duży sukces, że przez niespełna rok tyle udało mi się osiągnąć. To wszystko efekt mojej ciężkiej pracy - zaznacza sam zainteresowany.

W piątek usiadł na ławce rezerwowych w Niecieczy, a w sobotę zagrał w w III ligowych rezerwach, które pokonały na wyjeździe 3:0 Skrę Częstochowa. 18-latek zanotował asystę przy golu Łukasza Wiecha. Zresztą ta bramką była niezwykłej urody: Wiech - mierzący 190 cm stoper - wyprowadził piłkę spod własnego pola karnego pod szesnastkę rywali, oddał ją do Łyszczarza, ten oszukał dwóch obrońców, oddał ją ponownie do Wiecha, a obrońca trafił do siatki. - Z Łukaszem znamy się dobrze z treningów - uśmiecha się pomocnik.

Łyszczarz pochodzi z oddalonego od Wrocławia o 45 kilometrów Bierutowa. Niedawno został wybrany najpopularniejszym sportowcem Ziemi Oleśnickiej. - W rodzinnych stronach nie ma szaleństwa na moim punkcie - śmieje się, ale przyznaje że na każdym meczu wspiera go ktoś z rodziny. - Byli nawet ostatnio w Niecieczy - mówi. Jego ojciec też grał w piłkę, ale musiał zakończyć karierę z powodu kontuzji.

Sam o sobie mówi, że najlepiej czuje się w środku pola. - Lubię być przy piłce, czuć ją przy nodze. Czy to jest pozycja sześć, osiem czy dziesiątka - nie ma to dla mnie znaczenia - wyjaśnia. Faktycznie - gdy ma okazję skorzystać ze swojej techniki, od razu to wykorzystuje. To m.in. dzięki temu został wybrany zimą najbardziej wartościowym zawodnikiem halowego turnieju Amber Cup, w którym Śląsk dotarł do finału. Nieźle też wyglądał w zimowych sparingach.

Chociaż robi ciągłe postępy, to trudno przypuszczać, by w najbliższym czasie zadebiutował w pierwszym zespole WKS-u. Owszem - Jan Urban potrafi zaufać młodym, co udowadniał w Legii czy Lechu, ale ma w tej chwili za dużo do stracenia. Priorytetem jest utrzymanie w lidze. Rozumie to zresztą Łyszczarz. - Cały czas pracuję na swój debiut, ale na razie liczą się tylko trzy punkty w każdym kolejnym meczu. Chcę, żeby drużyna wygrywała - zaznacza.

Zostają mu zatem mecze w III-ligowych rezerwach, gdzie łatwo nie jest. - Tam jest bardzo fizyczna piłka - starcia o górne piłki, sporo długich zagrań. Ale jest ok. - zaznacza.

Rezerwy Śląska walczą o utrzymanie. Trzy punkty wywalczone pod Jasną Górą z pewnością się zatem przydadzą.
- Spokojnie wygraliśmy 3:0, a mogliśmy strzelić więcej bramek. Przeciwnicy mieli może dwie takie sytuacja, po których mogli trafić do siatki - wyjaśnia nastoletni piłkarz Śląska, który ma już za sobą debiut w reprezentacji Polski do lat 18. W październiku ubiegłego roku zagrał w towarzyskim dwumeczu z Finlandią, gdzie zaliczył dwie asysty.

Teraz czekamy na debiut w Ekstraklasie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Piłka nożna. Adrian Łyszczarz czeka na debiut. "Mam chłodną głowę" - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska