Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dogrywka #2 Czas zapytać - co ja robię w Śląsku?

Jakub Guder
fot. Janusz Wójtowicz
W trakcie meczu z Bytovią ktoś na Twitterze podrzucił link do wywiadu z dyrektorem Wojciechem Błońskim (dla portalu futbolfejs.pl), który ukazał się w czwartek rano. Tytuł wymowny: Interesuje nas pierwsza trójka ligi i Puchar Polski. Nie minęły 24 godziny, a połowa tego planu poszła...hmm... do kosza.

Dyrektor Błoński mówi też, że od marca drużyna pokazała, że "potrafi grać w piłkę" i gra futbol "który może się podobać". Owszem - może tak było w wiosną, ale w tym sezonie WKS strzelił u siebie jedną (!) bramkę i to z wątpliwego rzutu karnego. Na dodatek w trzech ostatnich meczach stracił dziewięć goli.

W Bytowie piłkarze Śląska zagrali zawstydzająco, a trener Mariusz Rumak podjął kilka niezrozumiałych decyzji (dlaczego obu napastników - Mervo i Bilińskiego - do końca trzymał na ławce, choć drużyna przegrywała?), ale nie to jest największym problemem WKS-u. Problemem klubu jest to, że chociaż w rękach miasta jest od kilku lat, to nadal nie doczekał się długofalowej strategii. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że we Wrocławiu wszyscy - od prezydenta, poprzez szefa Rady Nadzorczej aż na prezesie skończywszy - myślami wychodzą tylko do najbliższego czerwca, do końca sezonu, do sukcesu, który - w ambitnych planach - tam czeka. Liczy się to, aby na koniec rozgrywek być w ósemce, najlepiej w trójce. By odtrąbić sukces, koniecznie awansować do europejskich pucharów; by zadowolić kibica, uspokoić go, że miejskie pieniądze nie są wyrzucane w błoto, ale szybko przemieniają się w triumf. Nie tędy droga.

CZYTAJ TAKŻE
Blamaż, wstyd, kompromitacja. Śląsk odpadł z Pucharu Polski!

Śląsk musi mieć na siebie plan, strategię; musi zbudować wreszcie solidny fundament, którym będzie akademia piłkarska z prawdziwego zdarzenia - z własnymi obiektami i bursą. Sternicy Śląska muszą mieć wizję pierwszej drużyny, przewidywać kto odejdzie, szukać następców nie we wrześniu, ale już na początku roku. Przestać sprowadzać zagranicznych piłkarzy, o których za kilkanaście miesięcy nikt nie będzie pamiętał, ale pilnować, by tacy zawodnicy z regionu jak Mateusz Szczepaniak, Krzysztof Drzazga czy Maciej Górski trafiali do Wrocławia. W innym przypadku każdego lata będzie czekała nas przebudowa drużyny, niezdrowa rewolucja. W czerwcu przyszłego roku kontrakty kończą się m.in. Pawełkowi, Celebanowi, Kokoszce, Grajciarowi, Bilińskiemu czy Madejowi. Tylko wypożyczeni są w tej chwili Alvarinho, Joan Roman i Mervo. Owszem - kilku z nich ma opcje wykupu czy przedłużenia umowy, ale ilu uda się zatrzymać? Ilu w ich miejsce wskoczy juniorów, młodych talentów?

Na koniec - czas chyba zweryfikować decydentów w Śląsku. Tu nie chodzi o to, aby kogoś wytykać palcem, piętnować, oskarżać, wymieniać z nazwiska, szkalować. Jest jednak prosta prośba do działaczy - wszystkich szefów, dyrektorów, prezesów, przewodniczących i innej maści kierowników. Niech każdy z Was stanie rano przed lustrem i odpowie sobie na proste pytanie: czy ja poważnie świetnie znam się na tym, czym zajmuję się w klubie? Czy ja mam odpowiednie kompetencje, doświadczenie, umiejętności, by podejmować kluczowe decyzje budujące Wielki Śląsk? Niech tylko nie wystarczy wam odpowiedź, że "mam Śląsk w sercu, we krwi". Ten klub jest w sercu wielu wrocławian. To jednak za mało, by mądrze nim zarządzać.

Część z was przejdzie tę weryfikację pewnie pozytywnie, bo wierzymy i wiemy, że ta grupa zna się na rzeczy, inni - powinni odejść.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Dogrywka #2 Czas zapytać - co ja robię w Śląsku? - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska