Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Celeban: Jestem pewny, że się utrzymamy WYWIAD

Jakub Guder
fot. Paweł Relikowski
- Czarny scenariusz nawet nie przychodzi mi do głowy, nie chce wypowiadać tego słowa… Potrzebujemy wsparcia kibiców, bo jesteśmy jedną wielką rodziną. Czasami są różne nieporozumienia, ale w obliczu wyzwania, trzeba skupić się na najbliższym meczu - mówi kapitan Śląska Piotr Celeban przed meczem z Ruchem Chorzów (sobota, godz. 18, Stadion Wrocław).

Trudniej się walczy o mistrzostwo Polski, czy o utrzymanie?
Zdecydowanie trudniej jest walczyć o utrzymanie. To inny rodzaj presji – mistrzostwo można zdobyć grając na luzie, a tu cały czas w myślach powraca spadek. Wszystko jest jednak do zrobienia. Dla mnie to nie jest żadna presja, bo presję to ja miałem w Rumunii ze strony właściciela, a tu po prostu trzeba walczyć.

Opaska kapitańska w takich momentach bardziej ciąży? Czujesz większą odpowiedzialność?
Bycie kapitanem w Śląsku Wrocław to nobilitacja. Jakby nie patrzeć Darek Sztylka czy Sebastian Mila to ważne postacie dla tego klubu. To odpowiedzialność, ale lubię ją. Uwielbiam grać i nakręcać się, a kapitańska opaska to dla mnie coś szczególnego. W takim momencie trzeba dużo rozmawiać z zawodnikami, pomagać obcokrajowcom. Ten obowiązek sprawia mi przyjemność. Lubię to robić.

Była jakaś męska rozmowa w szatni? Są takie momenty, w których trzeba zabrać głos i wyjaśnić parę sprawy.
Tak – mieliśmy szczerą rozmowę po meczu z Piastem. Każdy mógł się wypowiedzieć i przedstawić swój punkt widzenia. Mam nadzieję, że już w spotkaniu z Ruchem odbijemy się od dna. Dwa ostatnie mecze, szczególnie ten w Gliwicach, zagraliśmy bardzo słabo - trzeba to przyznać. To był nasz najgorszy mecz za trenera Urbana. Uważam, że już gorzej nie będzie. W sobotę kolejny pojedynek i wyjdziemy na murawę po to, żeby wygrać.

Gdy patrzy się na wasz skład, to zdaniem wielu są w nim lepsi piłkarze niż w Górniku Łęczna, czy Arce. W czym zatem teraz tkwi największy problem Śląska?
Również uważam, że piłkarsko i fizycznie jesteśmy dobrzy. Mam nadzieję, że już w najbliższym meczu udowodnimy, iż przestawiliśmy się z walki o pierwszą ósemkę - w której błędy nie są tak kosztowne - na walkę o utrzymanie. Tu nie liczy się, czy ktoś ładnie gra, a jak skutecznie. Jeśli ma się sytuację, to trzeba ją wykorzystać. Przeciwnik też za chwilę może mieć swoją. Na tym polega piłka. Ty grasz, a rywal może mieć tego dnia szczęście i strzela na 1:0, a wtedy wkrada się nerwowość. Gdy chcesz odrabiać, znów możesz nadziać się na kontrę. Cały czas rozmawiamy o skuteczności. Patrząc na ilość niewykorzystanych szans to możemy być w Ekstraklasie w czubie. Dla niektórych w Śląsku granie o utrzymanie to jest nowość – to inna presja, oczekiwania. Mam nadzieję, że ta rozmowa po przegranej z Piastem pomoże nam osiągnąć cel, jakim jest zwycięstwo z Ruchem.

Miałeś propozycje z zachodu Europy czy z Turcji, gdzie mogłeś spokojnie żyć i pewnie lepiej zarobić, ale zostałeś w Śląsku. Gdybyś wiedział, że to się tak potoczy, zastanawiałbyś się bardziej nad innymi ofertami?
Nie zmieniłbym decyzji, co więcej - jestem z niej zadowolony. Łatwo być kapitanem zespołu, który jest wysoko w tabeli i często wygrywa. Jeśli nosisz opaskę w drużynie walczącej o utrzymanie, to kształtujesz charakter i umiejętność reagowania na różnego rodzaju sytuacje na boisku, ale też i w szatni. Wiadomo, że szatnia to dwudziestu facetów z odmiennymi temperamentami i mogą być nieporozumienia. U nas na szczęście ich nie ma. Mamy w kadrze doświadczonych obcokrajowców jak Sito Riera czy Peter Grajciar, ale i Pawelca, Pawełka albo Kokoszkę. Trzymamy się razem i jeżeli jest problem to go rozwiązujemy. Atmosfera jest dobra, ale musimy to przełożyć na boisko. Jeden za drugim musi pójść w ogień. Dlatego nie żałuję decyzji o pozostaniu w Śląsku. Owszem, były oferty, mogłem podpisać kontrakt gdzie indziej, ale priorytetem był Śląsk. Dałem słowo, że będziemy rozmawiać tak długo, aż znajdziemy porozumienie. Nasza sytuacja jest kiepska, ale wszystko jest w naszych nogach. Mamy pięć meczów, 15 punktów do zgarnięcia, musimy pokazać charakter i utrzymać WKS w Ekstraklasie.

Masz w kontrakcie zapis, że w przypadku spadku, możesz odejść z klubu?
Nie mam, ale i tak bym nie odszedł.

W środę odwiedził was wiceprezydent Maciej Bluj, rozmawiał z wami. Rafał Dutkiewicz zapowiada zwołanie specjalnego posiedzenia rady miejskiej poświęconej sytuacji w Śląsku. Was takie rzeczy interesują? Mobilizują? Wpływa to na was jakoś?
Jeśli chodzi o spotkania „w mieście” to są one poza nami, dowiadujemy się o nich z gazet. Wizyta na treningu była przyjemna, dała dodatkowy bodziec. Czujemy wsparcie wiceprezydenta Macieja Bluja. Zachowam dla siebie, co usłyszeliśmy, ale miastu – tak jak nam – zależy na Śląsku. To nie tak, że komuś kończy się kontrakt i w związku z tym nie chce mu się grać, albo jest myślami gdzie indziej. Żaden piłkarz nie chce mieć przecież w CV spadku, niezależnie od tego, czy jest Polakiem, czy nie. Ja w 2012 roku zdobyłem mistrzostwo, a również kończył mi się kontrakt. Wychodzisz na boisko i walczysz dla klubu, dla kibiców, ale przede wszystkim dla siebie i swojej kariery. Jeżeli ktoś nie daje z z siebie sto procent to szkodzi sobie. W dzisiejszych czasach wszystko widać, można obserwować wszystkich i wywnioskować, czy pomimo końca kontraktu ktoś walczy na całość. Nie wierzę w to, że ktoś może grać przeciwko sobie.

System z podziałem punktów pomaga, czy przeszkadza w waszym położeniu?
Akceptujemy to, co jest. Nie ma co narzekać na ten system. Wychodzimy i mamy swoją pracę do wykonania. Jeżeli przez cały sezon grasz dobrze, to nie ma to znaczenia. Jeśli ktoś złapie kryzys w maju, to najłatwiej to zrzucić na system. Przez cały sezon trzeba pokazywać, czy zasługujesz na mistrzostwo czy spadek.

A Ty masz sobie coś do zarzucenia? Jakiś konkretny mecz? Popełniony błąd? Zrobiłeś rachunek sumienia?
Analizowałem wszystkie dotychczasowe mecze i żaden zawodnik nie może być zadowolony z tego, co prezentował przez poprzednie pół roku. Walczymy o utrzymanie, strzelaliśmy mało bramek, a traciliśmy ich wiele. Do każdego można mieć jakieś zarzuty. Ja też nie zawsze prezentowałem się dobrze i jestem tego świadomy. Nie będę tego ukrywał i zamazywał rzeczywistości. Nie interesuje mnie jednak to, co było do 30. kolejki. Teraz przed nami pięć najważniejszych spotkań w historii klubu, bo trzeba się utrzymać na siedemdziesięciolecie. Tylko ten cel mi przyświeca. Na wyciąganie wniosków i analizę przyjdzie czas po drugim czerwca.

Jak się czułeś z Dominikiem Budzyńskim za plecami?
Zagrał dobrze, był pewny. Tak naprawdę nieważne kto gra, ale liczy się komunikacja. „Budzy” zagrał dobry mecz, tylko... niestety przegraliśmy, a każdy patrzy przez pryzmat wyniku. W pierwszej ósemce można grać przyjemnie dla oka, jak jak np. Korona. U nas trzeba być skutecznym zarówno w ataku jak i w obronie. O obsadzie bramki na następny mecz zadecyduje trener – Mariusz wrócił już do treningów, jest też Lubos. Obojętnie kto wychodzi, jeden drugiemu musi pomagać.

Może w sytuacji, w jakiej się znaleźliście, przydałby się drużynie psycholog?
To kwestia indywidualnego podejście. Ja nigdy nie potrzebowałem psychologa. Z problemami szedłem do trenera albo sam je rozwiązywałem. Dla mnie na przykład najlepszą metodą na rozładowanie emocji jest ciężki trening. Jeśli komuś jest potrzebny psycholog to OK. Wiele przeżyłem w Rumunii. Nie każdy wie co, część zachowam dla siebie. To pod każdym względem była bardo dobra szkoła życia. Nauczyłem się, że wszystko zależy od nastawienia do zawodu i trzeba się mu poświęcić w 100 procentach. Nie można myśleć o „baletach” czy jakichś używkach. Liczy się całkowite skupienie na piłce.. Wszystko prędzej czy później wróci wtedy do normy, bo spadki formy się zdarzają, ale jeżeli dajesz z siebie wszystko to znów będziesz grał dobrze.

W Rumunii było ciężko, ale z tego co teraz mówisz, to doświadczenie Cię wzmocniło.
To nie było tylko negatywne doświadczenie. Przeżyłem też wiele dobrych chwil, dostałem się do kadry, zagrałem na Wembley, mam kilku świetnych kolegów i dobre kontakty. Presja kształtuje charakter, ja wytrzymałem do momentu rozpadnięcia się klubu. Teraz oprócz walki o utrzymanie nie mam innych zmartwień. Klub jest w stu procentach wypłacalny, wszystko mamy na miejscu, nie musimy się o nic martwić. Każdy piłkarz, który tu przychodzi musi poświęcić się tylko swojej robocie, musi umierać za Śląsk Wrocław. Tego wymagam od siebie i od innych.

Masz bardzo dobry kontakt z kibicami, a gracie jeszcze w tym sezonie trzy mecze u siebie. To powinien być wasz atut.
Nie ma co ukrywać - dwa ostatnie mecze nie były w naszym wykonaniu dobre. Teraz jest spotkanie z Ruchem i widzę po chłopakach, że doszło do nich, o co walczymy. Bardzo liczymy na kibiców. Nie tylko na tych z młyna. Ale potrzebujemy również innych fanów, całych rodzin z dziećmi! Gramy o przyszłość tego klubu. Liczy się tylko to, żeby zatrzymać Śląsk w Ekstraklasie. Potrzebujemy wsparcia pod każdym względem. Wiadomo, że nie rozpieszczaliśmy kibiców, ale teraz trzeba skupić się na naszym zadaniu, puścić to w niepamięć i liczyć na gorący doping w trzech ostatnich meczach. Musimy je wygrać. Wiem, że ci najwierniejsi będą nas wspierać, ale proszę żeby wszyscy przyszli i nam pomogli. Powiedziałem chłopakom, co o tym wszystkim sądzę i mam nadzieję, że będziemy gryźć trawę – za Śląsk i dla kibiców!

Ile postawiłbyś na to, że Śląsk się utrzyma?
Jestem pewny, że się utrzymamy. Czarny scenariusz nawet nie przychodzi mi do głowy, nie chce wypowiadać tego słowa… Potrzebujemy wsparcia kibiców, bo jesteśmy jedną wielką rodziną. Czasami są różne nieporozumienia, ale w obliczu wyzwania, trzeba skupić się na najbliższym meczu. Ruch Chorzów, Stadion Wrocław, sobota, godzina 18. Proszę o wsparcie, a my zrobimy wszystko, żeby ten mecz wygrać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Celeban: Jestem pewny, że się utrzymamy WYWIAD - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska