Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Błędy, błędy... Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:0

Jakub Guder
fot. Przemysław Świderski
Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:0. Nie tak wrocławianie wyobrażali sobie zapewne inaugurację sezonu 2017/2018 w LOTTO Ekstraklasie. Śląsk przegrał na wyjeździe z Arką po fatalnych błędach indywidualnych, chociaż z drugiej strony - sam nie stworzył wielu dogodnych sytuacji.

Rewolucja w składzie sprawiła, że w Gdyni w pierwszej jedenastce mieliśmy tylko czterech zawodników, którzy reprezentowali barwy WKS-u w poprzednim sezonie, a aż siedem nowych twarzy. No może nowy nie był Jakub Wrąbel, którego progres po wypożyczeniu do I-ligowej Olimpii Grudziądz już w pierwszej minucie sprawdził Grzegorz Piesio. Dostał piłkę przed polem karnym i przymierzył dość mocno, ale młody bramkarz był czujny. Trzeba uczciwie przyznać, że właśnie Wrąbel - obok często faulowanego Jakuba Koseckiego - był najpewniejszym punktem zespołu Jana Urbana. Jeszcze przed przerwą uchronił swój zespół przed stratą bramki po raz drugi, gdy sparował mocny strzał Da Silvy zza pola karnego. Spisywał się naprawdę dobrze.

Kosecki - no cóż - zaprezentował to, czego można było się spodziewać: szybkość i duże chęci do dryblingu, co sprawiało rywalom sporo kłopotów. Niestety - po jego akcjach rzadko kiedy koledzy mieli okazję do strzału, a już właściwie nigdy nie strzelali tak, by sprawdzić Pavelsa Steinborsa, który de facto wyglądał przy próbach piąstkowania dość niepewnie.

Śląsk potrafił przyspieszyć, momentami wymienić kilka podań, ale bramek zabrakło. Najbliżej było tuż po przerwie, gdy bardzo dobrą piłkę od "Kosy" dostał Arkadiusz Piech, lecz chyba sam był tym zaskoczony, bo uderzył anemicznie, czym ułatwił zadanie bramkarzowi rywali. Swoje szanse w drugiej połowie miał też Robert Pich. Szkoda zwłaszcza tej z 75 min, kiedy to mógł ładnie wykończyć koronkową akację swoich kolegów, a przestrzelił przymierzając sprzed szesnastki.

Arka gole strzelała po poważnych błędach wrocławian. W 70 min mierzący zaledwie 168 cm Patryk Kun oszukał dwóch stoperów Śląska - Piotr Celebana i Igorsa Tarasovsa - wbiegł między nich i wykorzystując dośrodkowanie z lewej strony uderzeniem głową pokonał Wrąbla. Jak mogli do tego dopuścić wyżsi o głowę stoperzy?! Gola na 0:2 sprokurował rezerwowy Adrian Łyszczarz. Będąc ostatnim obrońcą próbował rozpocząć akcję drużyny długim przerzutem, lecz trafił prosto w Michała Nalepę. Ten zgarnął piłkę, przebiegł pół boiska i ustalił wynik spotkania.

0:2 wygląda słabo, ale gra była lepsza niż wynik. Śląskowi brakowało trochę reżysera gry w środku pola i przede wszystkim więcej celnych strzałów.

- Arce gratulujemy, a my potrzebujemy czasu. Nie jest to żadna wymówka ani szukanie usprawiedliwień. Chcieliśmy wygrać, z takim założeniem tu przyjechaliśmy. Nie udało się, ale wiemy, czego nam brakuje - stwierdził po meczu Jakub Kosecki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Błędy, błędy... Arka Gdynia - Śląsk Wrocław 2:0 - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska