Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Rożej, trener Jakuba Krzewiny: Jak Amerykanina zaczęło mrozić, wiedziałem, że będzie złoto [WYWIAD]

Jakub Guder
Marek Rożej
Marek Rożej fot. Paweł Relikowski
- Jakuba Krzewinę poznałem 10 lat temu. W swojej grupie nie był najlepszy, ale od początku wiedziałem, że ma to "coś" - mówi Marek Rożej (AZS AWF Wrocław), który od października jest trenerem Jakuba Krzewiny.

Co pokazywał Pana stoper w Birmingham?
Mierzyłem im międzyczasy. Najpierw złapałem czas Karola Zalewskiego, który był bardzo mocny. Potem Rafała, który był rewelacyjny. Później Łukasza Krawczuka - też bardzo dobry. Stałem obok trener Matusińskiego (trener sztafety 4x400 kobiet – przyp. JG) i zacząłem do niego już wtedy krzyczeć, że na 100 proc. będzie rekord Polski. Gdy zobaczyłem na 100 metrów przed metą, że mrozi Amerykanina, to wiedziałem, że będzie złoto. Wierzyłem w to, bo wiem, jak Kuba jest waleczny i ambitny. Gdy przebiegli metę, to nawet nie spojrzałem, jaki mają czas. Dopiero po chwili się zorientowałem, co zrobili.

Trener Lisowski mówi, że to nawet dobrze, iż w półfinale Jakubowi Krzewinie nie poszło, bo w sztafecie chciał sam sobie coś udowodnić.
Tak wyszło, ale po indywidualnym półfinale byliśmy obaj źli. Ja na to, jak ten bieg się ułożył, choć do końcu nie mamy na to wpływu. 400 m w hali to jednak walka o pozycję. Niefortunnie miał spięcie z jednym z zawodników, przegrał walkę o pozycję, biegł na czwartym miejscu, praktycznie całe okrążenie po drugim torze. Był przygotowany wyśmienicie, co udowodnił w sztafecie. Liczyliśmy na finał, a tam na walkę o medale. Z perspektywy czasu wyszło rewelacyjnie, ale być może mógł wrócić z dwoma medalami - powiedzmy brązem indywidualnie i srebrem w sztafecie. No ale ta opcja jest lepsza, bo rekordzistami świata są naprawdę nieliczni sportowcy.

Na jakim poziomie Wy - trenerzy 400-metrowców - współpracujecie z Józefem Lisowskim, który opiekuje się naszą sztafetą?
Sztafeta 4x400 to czterech indywidualistów. Każdy ma swojego trenera, swój cykl przygotowań. Spotykają się dopiero na zgrupowaniu tuż przed docelową imprezą. Uważam, że na tym dystansie nie ma konieczności, żeby ich częściej razem koszarować. Moim zdaniem to nawet lepiej, że nie trenują razem, bo nie widzą swojego kolegi z reprezentacji, który przecież jest też konkurentem. Nie wiedzą, jak trenuje, w jakiej jest formie. Koncentrują się na swojej pracy, żeby być na jak najwyższym poziomie. Nie ma problemu, by potem zgrać ich charakterologicznie. To inteligentni i poukładani ludzie.

To ile procent tych naszych medali w halowych mistrzostw świata jest Pana?
Trudno to przeliczyć na procenty. Asia Linkiewicz trenuje ze mną dziewiąty rok. Natalia Kaczmarek drugi. Z Rafałem Omelko ćwiczyliśmy razem osiem lat, ale tylko do igrzysk olimpijskich w Rio. Potem wrócił do Jacka Skrzypińskiego. Satysfakcja i radość jest ogromna.

No właśnie - Rafał Omelko zamienił Pana, na trenera Skrzypińskiego. Jakub Krzewina zrezygnował ze współpracy z Józefem Lisowskim, a związał się z Panem. Takie zmęczenie materiału w lekkoatletyce to norma? Zmiany są potrzebne?
W pewnym momencie ludzie potrzebują nowych bodźców. Ja się cieszę, jak to się dzieje tak jak u Rafała. Zadecydowaliśmy się po wielu latach rozstać, ale on nadal utrzymuje wysoki poziom. Wiem, że jakiś wkład w jego sukcesy mam. Mam z tego satysfakcję. Nastąpił też transfer w drugą stronę, bo od października trenuje ze mną Jakub Krzewina. To bardzo utalentowany chłopak. Ostatnie lata był zagubiony, ale nawet nie chciałem dokładnie wiedzieć, z czego to wynikało. Zadzwonił do mnie, że rozstał się z trenerem i zapytał, czy jestem w stanie mu pomóc. Po kilku dniach przemyśleń spotkaliśmy się, porozmawialiśmy i ustaliliśmy warunki współpracy, które zaakceptował. Póki co - z dobrym skutkiem, a mam nadzieję, że z jeszcze lepszym latem.

Jakie są te warunki? Czego Pan wymaga od swoich zawodników?
Przede wszystkim profesjonalnego podejścia nie tylko do treningów, ale też do wszystkiego dookoła.

Musieliście szybko się dogadać, bo Jakub Krzewina mieszka teraz w Poznaniu, więc trenuje go Pan trochę na odległość. Co takiego Pan w nim dostrzegł, że tak szybko zbudował u Pana zaufanie?
Pracowitość, zaangażowanie, ambicję. Często się jednak widujemy. W listopadzie byliśmy dwa tygodnie na zgrupowaniu, w grudniu podobnie, potem w styczniu w RPA trzy tygodnie, skąd właściwie prosto pojechaliśmy do Spały. Poznałem go może 10 lat temu. Z Rafałem Omelko są z tego samego rocznika. Kiedy Rafał skończył wiek juniora i przyszedł trenować do mnie, ja zostałem asystentem trenera Widery - obecnego wiceministra sportu. Mieliśmy wówczas pod opieką grupę, w której oprócz tej dwójki był jeszcze Łukasz Krawczuk czy Michał Pietrzak. Całe to pokolenie, które teraz biega. Już wówczas zdawałem sobie sprawę, jaki to jest ogromny talent.

Wyróżniał się wtedy na tle kolegów?
Najlepszy nie był, ale powiedział mu, że z całej grupy ma to "coś". Widziałem w nim wówczas największy talent. Od tego momentu gdzieś się widywaliśmy, a teraz mu to przypomniałem. Doskonale pamiętał tę sytuację. Podjęliśmy się wspólnej, ciężkiej pracy, żeby wrócił na swój poziom, albo na taki, na jakim ja go wówczas widziałem.

Marek Rożej musi mieć zatem dobra markę...
No nie wiem... Przez lata rywalizowali z Rafałem Omelko. On swoją ciężką pracą doprowadził do tego, że był w ostatnim czasie liderem tej grupy. Kuba wiedział, że nie pracuję już z Rafałem, więc sam się zgłosił.

Na jaki czas stać Jakuba Krzewinę na otwartym stadionie? Złamie barierę 45 sekund?
Jego rekord życiowy to 45.11. Jeśli w hali poprawił się o 0.40 sekundy, to będziemy nastawiać się na bardzo mocne bieganie w latem.

Na treningach nadal króluje u niego hip-hop?
Tak, ale mi to nie przeszkadza. Na siłowni zawodnik musi mieć komfort psychiczny, więc jeśli nie przeszkadza innym to nie ma problemu. Lepiej w tę stronę, niż miałaby być kompletna cisza.

A rozluźnia Pan czasem atmosferę w grupie? Jest szansa na wspólne piwko z zawodnikami? Oczywiście po pracy.
Oj nie, staramy się do czegoś takiego nie dopuszczać, no ale muszą przyznać, ze w Birmingham wypiliśmy po dwie lampki wina - na jedną sam zaprosiłem zawodnika, a drugą z trenerem Matusińskim i jego dziewczynami ze sztafety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska