Jedyny dolnośląski medalista olimpijski z Londynu (2012, brąz, kat. 84 kg) nie wywalczył przepustki do Rio de Janeiro ani w Serbii, ani ostatnio w Mongolii. W kalendarzu pozostał jeszcze turniej ostatniej szansy – za kilkanaście dni w Stambule. Dla 27-letniego Janikowskiego szans już jednak nie ma. Selekcjoner Andrzej Maksymiuk, wrocławianin, zdecydował, że do Turcji poleci Tadeusz Michalik (Sobieski Poznań, kat. 85 kg), brązowy medalista marcowych ME w Rydze, gdzie Janikowski nie startował.
Zapaśnik Śląska Wrocław od zawsze był miłośnikiem mieszanych sztuk walki, lecz splendor i profity kryjące się za medalem przywiezionym z Londynu utrzymały go przy zapasach klasycznych. Po kiepskim turnieju w Ułan Bator Janikowski poinformował jednak na facebooku, że przyszła pora na MMA. Co na to opiekun kadry, Andrzej Maksymiuk?
- Na dziś Damian nigdzie nie odchodzi. Coś źle sformułował, pewne rzeczy zamieścił pod wpływem emocji, nie odpoczął, nie ochłonął. Na tę chwilę z zapasów nie rezygnuje, na podjęcie takiej decyzji potrzeba czasu. Przecież nie jest za stary nawet w perspektywie kolejnych igrzysk w Tokio (2020). Ostatnio zanotował pewien regres, ale ja myślę, że jeszcze Damiana na macie zobaczymy – mówi nam selekcjoner. Kurtuazja? To właśnie Maksymiuk zdecydował, że do Stambułu Janikowskiego nie zabierze. Były pretensje?
- Sport to rywalizacja, więc pretensje można mieć tylko do siebie. Już przed turniejem w Mongolii Damian wiedział, że to jego ostatnia szansa, bo do Stambułu zabieram Tadeusza Michalika, brązowego medalistę tegorocznych ME. Damian nie ma pretensji, a w Ułan Bator przegrał z Gruzinem, wicemistrzem Europy, który nie dotarł do finału i nie pociągnął Janikowskiego – dodaje Maksymiuk.
Zatem trzeba poczekać, aż głowa ochłonie i wszystko przekalkuluje. Czy nadal warto bawić się w sport olimpijski i liczyć na pomoc państwa czy może jednak wkroczyć na wolny rynek i bić się o swoje na nowych zasadach.
Przypomnijmy, że w Londynie Janikowski wywalczył brąz po efektownym zwycięstwie nad 30-letnim Meloninem Noumonvi. Gdy nasz reprezentant chwycił Francuza, wydawało się, że chce go wynieść nie tyle poza matę, co w ogóle poza halę. Rzucił nim jak workiem. Wcześniej pokonał Turka Nazmi Avlucę, Austriaka Azmira Hrustanovicia i w 1/4 udusił Kubańczyka Pablo Enrique Shoreya Hernandeza. Zatrzymał go dopiero w półfinale Egipcjanin Mohamed Gaber.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?