Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wisła Płock - KGHM Zagłębie Lubin 2:0. Posiadanie punktów nie daje

Michał Rygiel
Mariusz Lewandowski nie może być zadowolony z gry swoich podopiecznych w meczu z Wisłą Płock
Mariusz Lewandowski nie może być zadowolony z gry swoich podopiecznych w meczu z Wisłą Płock Tomasz Hołod
W meczu 23. kolejki LOTTO Ekstraklasy Wisła Płock pokonała KGHM Zagłębie Lubin 2:0 i "Miedziowi" po tej kolejce mogą znaleźć się w dolnej ósemce ligi.

Lubinianie wyszli na ten mecz zdeterminowani, chcąc szybko narzucić rywalom swoje warunki gry i, w miarę możliwości, objąć prowadzenie. Dobry początek mógł zmienić się w znakomity, ale jednak wynik nie ulegał zmianie.

Najlepszą sytuację w otwierającym starcie kwadransie miał Bartłomiej Pawłowski. Jakub Mares bardzo dobrze ściągnął do środka boiska obu stoperów i odegrał do Filipa Starzyńskiego, a ten przytomnie i celnie odegrał do skrzydłowego lubinian. Ten znalazł się z piłką w polu karnym i miał przed sobą tylko bramkarza. Uderzył jednak z pierwszej piłki, za mocno i w efekcie bardzo niecelnie.

Zagłębie jeszcze przez kilkanaście minut od tej szansy kontrolowało spotkanie, ale nie potrafiło nawet oddać strzału w kierunku bramki Thomasa Dahne. Wraz z upływem czasu ataki podopiecznych Mariusza Lewandowskiego słabły, a z posiadania piłki nie było żadnego pożytku. Inicjatywę zaczęli przejmować gospodarze, lecz w pierwszej połowie na posterunku znajdował się debiutujący w LOTTO Ekstraklasie Dominik Hładun. Najlepszą okazję miał Jose Kante, który jednak podobnie jak Pawłowski haniebnie przestrzelił w dogodnej sytuacji.

Jednak czego nie udało się Wiśle osiągnąć w pierwszych 45 minutach, szybko udało się po przerwie. Świetne podanie od Semira Stilicia otrzymał Konrad Michalak, który musiał tylko dobrze dośrodkować na nogę Kante, a ten drugi raz już się nie pomylił, pewnie pakując piłkę do siatki obok bezradnego Hładuna.

Lubinianie mieli dwie szanse na wyrównanie, a wszystko w przeciągu kilkudziesięciu sekund. Z rzutów rożnych dośrodkowywał Bartłomiej Pawłowski. Raz głową strzelił Arkadiusz Woźniak, a piłkę z linii bramkowej wybił Adam Dźwigała, a drugi raz Bartosz Kopacz nie potrafił skierować piłki do siatki, mimo że stał zaledwie kilka metrów od bramki.

Wisła próbowała parokrotnie wbić gwóźdź do trumny Zagłębia, lecz pewnie w bramce spisywał się Hładun. 22-letni golkiper zastąpił kontuzjowanego Piotra Leciejewskiego i mimo wyniku może być zadowolony ze swojej dyspozycji. Bramkarz lubinian parę razy musiał stanowczo wyrazić swoje niezadowolenie z gry defensywnej kolegów, którzy raczej nie ułatwiali mu zadania.

Decydujący cios płocczanie zadali w 87. minucie. Arkadiusz Reca pomknął lewym skrzydłem, podniósł głowę i dograł na 13-14 metr, a tam najlepiej ustawiony był nie kto inny jak Jose Kante. Gwinejczyk z hiszpańskim paszportem pewnie skontrował lecącą piłkę i pokonał Hładuna, który miał piłkę na ręku.

Chwilę później Wisła mogła pogrążyć Zagłębie, jednym podaniem udało się gospodarzom przeciąć całą linię obronną lubinian, lecz Konrad Michalak zamiast obiegać bramkarza "Miedziowych" uderzył w niego, przez co wynik nie uległ już zmianie.

To nie był dobry mecz w wykonaniu podopiecznych Mariusza Lewandowskiego, bowiem żaden z zawodników nie wziął na siebie ciężaru gry i nie dał impulsu do ataków. Zagłębie na dobrą sprawę zagrało dobrze zaledwie pierwsze dwadzieścia kilka minut. Potem goście mieli na dobrą sprawę tylko jedną dogodną okazję. Przed meczem z Arką szkoleniowiec lubinian ma nad czym myśleć. Na nic zdało się aż 62 proc. posiadania piłki, jeśli przez cały mecz według oficjalnych statystyk oddaje się tylko jeden celny strzał na bramkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska