Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tai Woffinden: Porażkę musimy zostawić za sobą

Dawid Foltyniewicz
Tai Woffinden i jego klubowi koledzy mają dużo czasu na rozpatrywanie wniosków po porażce ze Stalą. Kolejny ligowy mecz za dwa tygodnie w Rybniku
Tai Woffinden i jego klubowi koledzy mają dużo czasu na rozpatrywanie wniosków po porażce ze Stalą. Kolejny ligowy mecz za dwa tygodnie w Rybniku Paweł Relikowski
Mecz Betardu Sparty ze Stalą Gorzów obfitował w wiele zwrotów akcji. Wrocławianom trudno było przełknąć gorycz porażki jednym punktem (44:45).

„Spartanie” zwycięstwo w tym spotkaniu mieli na wyciągnięcie ręki. Tym trudniej wytłumaczyć ich postawę w trzech ostatnich biegach, w których żużlowcy Cash Broker Stali Gorzów zdobyli 14 punktów, natomiast gospodarze - ledwie cztery.

Zawodników wrocławskiego klubu już we wcześniejszej fazie zawodów nie omijały niefortunne zdarzenia. Najpierw sędzia Ryszard Bryła wykluczył z powtórki ósmego biegu Taia Woffindena za rzekome spowodowanie upadku Bartosza Zmarzlika. Brytyjczyk na pierwszym łuku wynosił się dość szeroko, aczkolwiek w jego przewinienia trudno było dopatrzyć się intencjonalności. W następnym wyścigu zapalił się natomiast motocykl Maksyma Drabika.

Porażkę trudno było wyjaśnić trenerowi Betardu Sparty Rafałowi Dobruckiemu. - Nie będę dyskutował na temat decyzji w sprawie Taia. Nie chcemy tłumaczyć przegranej opadami deszczu. Motywuje nas to do dalszej pracy - powiedział opiekun wrocławian.

Samokrytyki nie unikał natomiast Tai Woffinden, który po wykluczeniu wydawał się wyraźnie zdziwiony takim werdyktem sędziego. - Myślę, że cały nasz zespół musi ciężej pracować, łącznie ze mną. Maciek Janowski wykonał kapitalną robotę, tak naprawdę ciągnął wynik naszej ekipy. Ze swoich ośmiu punktów nie jestem zadowolony - podsumował indywidualny wicemistrz świata.

„Spartanie” w starciu z mistrzem Polski na Stadionie Olimpijskim musieli radzić sobie bez Vaclava Milika, ponieważ Czech został zmuszony zostać we włoskim Lonigo. Zawody kwalifikacyjne do przyszłorocznego cyklu Grand Prix z powodu opadów przełożono na niedzielę. Nieobecność Milika mogła zatem okazać się szansą na ligowy debiut Szymona Woźniaka, ale trener Dobrucki postanowił jednak skorzystać z zasady zawodnika zastępowanego (ZZ). Można jednak zrozumieć tę decyzję, ponieważ w pierwszych dwóch meczach w PGE Ekstralidze solidną formę prezentowali Maciej Janowski czy Maksym Drabik, natomiast dyspozycja Woźniaka wciąż pozostaje pewną niewiadomą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Tai Woffinden: Porażkę musimy zostawić za sobą - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska